wtorek, 25 października 2016

Rozdział 27 - Pogrzebem?

 Elsa otworzyła powoli oczy. Czuła się, jakby spała przez wieki. Nie wiedzieć czemu była w obozowych ubraniach, a nie swojej sukni. Czyżby to wszystko było snem?
 Strażniczka spróbowała usiąść, ale coś ją przed tym powstrzymało. Jakiś dziwny, luźny materiał wbił się jej w twarz, zmuszając do opadnięcia z powrotem na łóżko. Dziewczyna zrozumiała, że nie może się zbytnio poruszać. Czyżby wiedzieli, iż była w transie i dla swojego bezpieczeństwa ją unieruchomili?
 Nikola naparła rękami na metal, chcąc się uwolnić, ale nic to nie dało. A musiała stąd odejść. Tylko w ten sposób mogła zapewnić bezpieczeństwo ludziom, którzy ją ukryli. Mogła ochronić ich przed sobą i jej własną mocą.
 Z cichym westchnieniem zaczęła pokrywać więzy lodem. Już miała je strzaskać, kiedy nagle trafiła ręką w jakiś haczyk, który się odczepił i materiał opadł, uwalniając ją.
 Frozenchild usiadła na łóżku, rozglądając się. Była w szpitaliku. Na krześle obok niej siedziała, a właściwie spała Anka. Wyglądała jakby przepłakała dobre kilka godzin. Zaś łóżko obok leżała... Kayla.
 Córka Apolla nie wyglądała zbyt dobrze. Kilka kosmyków z jej rudych włosów było białych jak śnieg. Dziewczyna kuliła się na łóżku, przykryta kilkoma kocami. Jej usta drżały delikatnie.
 Elsa wstała i podeszła do niej. Kiedy tak na nią patrzyła, czuła się winna. Może i ta heroska usiłowała ją zabić, jednak i tak nie potrafiła odegnać tego uczucia. Chociaż ona, Annabeth i Leo wydawali się być tylko marionetkami w czyichś rękach...
 Na stoliku obok łóżka stała szklanka, wypełniona zapewne nektarem. A koło niej leżała karteczka. Nikola podniosła ją i przeczytała.
 "Przyczyna stanu nieznana. Szklanka nektaru co 3h"
 
Strażniczka się wzdrygnęła. "Przyczyna stanu nieznana". Cóż, sama przyczyna raczej znana, raczej problem z wyleczeniem tego. Była pewna, że nawet ich boski pokarm nie potrafi tego wyleczyć. Tylko prawdziwa miłość może rozpuścić lód w sercu...
 Albo ona. W końcu to jej magia, prawda? A to oznacza, iż ona musi móc cofnąć to zaklęcie. Może uleczyć ją i wtedy nie zostawi za sobą trupa po ucieczce. Nigdy nie chciała nikogo zranić... Samej Kayli nie znała zbyt dobrze, jedynie z widzenia, jednak była ona przyrodnią siostrą Lisabelli, dziewczyny, która ją uratowała i opatrzyła.
 Frozenchild nie wiedziała za bardzo jak jej pomóc. Z lekkim wahaniem położyła dłoń na policzku córki Apolla, tak jak lata temu Baltazar położył rękę na czole Anny. Nagle na ciele heroski pojawiła się czerwona siateczka. Wilk dopiero po chwili się zorientowała, że to jej lodowa magia, która płynęła w żyłach półbogini, odpowiada na wezwanie pierwotnej właścicielki. Moc nie była kompatybilna z tutejszym światem i jego mieszkańcami, dlatego pewnie obozowiczka nie stała się jeszcze rzeźbą z lodu, i chciała do niej wrócić.
 Elsa zawsze uważała, że jej magia jest częściowo odrębną istotą, że ma własną świadomość. Teraz miała na to kolejne potwierdzenie. Niemal czuła jej radość, kiedy odebrała ją z powrotem, uleczając heroskę.
 - Ni-nikola? - za Strażniczką rozległ się cichy szept. Odwróciła się zaskoczona i ujrzała Ankę, która się obudziła. Polka z szokiem wymalowanym na twarzy powoli wstawała z krzesła. Kąciki jej rozchylonych ust z wolna się uniosły - Nikola - Samula wskoczyła na łóżko, które je rozdzielało - Nikola! - pisnęła radośnie. Jedna z jej nóg zaplątała się w metalowy materiał. Przed upadkiem na podłogę uratowała ją tylko Elsa. Heroska przyciągnęła ją do siebie i zamknęła w żelaznym uścisku - Bogowie, Nikola, ty żyjesz! - Polka rozpłakała się ze szczęścia
 - Hej, spokojnie - Frozenchild poklepała ją delikatnie po plecach - No już... myślałam, że wiecie, że żyję...
 - Spokojnie?! Kobieto, widziałam jak spadasz z klifu, a potem wykrwawiasz się na moich rękach i mam być spokojna?! - Samula puściła Strażniczkę i usiadła na łóżku - I niby skąd mieliśmy wiedzieć?! Kobieto, zmartwychwstałaś na kilka godzin przed swoim pogrzebem!
 - Pogrzebem? - zdziwiła się Wilk - To po co był ten metal, jeśli nie po to, by nie powstrzymać?
 - Powstrzymać? - córka Ateny uniosła brew - Kola, to całun pogrzebowy! W Obozie mamy tradycję, że zawijamy ciała zmarłych w całuny i spalamy. Te zwykle robi rodzeństwo zmarłego, bądź w przypadku nieuznanych Jedenastka lub ich przyjaciele. Ten zrobił Leo. Mnie niestety po ataku histerii nafaszerowali lekami i obudziłam się kilka godzin temu.
 - Leo? - spytała cicho Elsa. Polka skrzywiła się lekko
 - Ma straszne wyrzuty sumienia po tym co się stało - westchnęła - A przecież to nie jego wina! To wszystko przez moją matkę, która postanowiła wyeliminować zagrożenie ergo ciebie - Samula zamachała rękami, usiłując wyrazić gestami, jak bardzo ją to wścieka
 - Szkoda, że się jej nie udało... - mruknęła Strażniczka. Jednak heroska dosłyszała te słowa i zachłysnęła się powietrzem
 - Że co?! - zawołała oburzona - Pozwól, że zapytam wprost: czy ty do cholery chcesz zginąć?!
 - Ania, zrozum, że tak by było lepiej dla wszystkich... - córa zimy nie wiedziała jak jej to wytłumaczyć, żeby zrozumiała - Jestem zagrożeniem...
 - Nie. Koniec. Stop. Koniec - wcięła się jej w słowo Samula - Żadnego umierania czy uciekania. Nawet sobie nie myśl, że zwiejesz. Pójdę za tobą, będę cię szukać i najpewniej zeżrą mnie jakieś potwory po drodze i to będzie twoja wina! Chcesz mnie mieć na sumieniu?! - obozowiczka zaczęła się awanturować
 - Ania, ale...
 - Żadnych "ale"! - uciszyła ją córka Ateny - Pójdziemy do Chejrona i to on zadecyduje co zrobić.
 - Anka, ja muszę zniknąć! - krzyknęła Strażniczka - Wasi bogowie mnie szukają, a przy kolejnym napadzie furii mogę tym razem kogoś zabić. Omal nie zabiłam ich, pamiętasz?! Wbiłam Kayli lodowy grot w serce. Gdyby nie fakt, że teraz to cofnęłam, zamarzłaby na śmierć! A Leo? Dusiłam go! Jego też chciałam zmienić w lodowy posąg! Jestem niebezpieczna i temu nie zaprzeczysz!
 Samula popatrzyła na nią ze skrzywioną miną. Nie potrafiła podważyć jej słów, mimo swoich najszczerszych chęci.
 - A my, herosi, niby nie? Mamy gostka, który potrafi wezwać armię zombie, facia który jak się wkurza to wysadza kanalizacje i może spowodować sztormy oraz trzęsienia ziemi, mamy bandę dzieciaków, które są w stanie podbić stan albo i całe państwo, gdyby tylko je odpowiednio pokierować, gości od Hefajstosa, którym jak dasz puszkę i gumę do żucia to zrobią ci z tego miotacz ognia... - wyliczała na palcach - Tu każdy jest niebezpieczny. Ale my, tak jak i ty, nie chcemy być źli, dlatego tacy nie jesteśmy. Jesteś taka jak my, zrozum to

~*~
Tak jak obiecałam, jeden komentarz i rozdział praktycznie od ręki ^^
Przepraszam, że tak to wymuszam, ale serio tracę motywację, kiedy nie widzę żadnego odzewu :/
Kolejny rozdział jutro, bo mam go już napisanego ;)

1 komentarz:

  1. Tak jak pisałam, komentuję. Nie mam zbyt czasu, ale zrobię to dla ciebie :). Rozdzialik świetny jak zawsze i nie mogę się doczekać jutrzejszego! 😃 <3

    OdpowiedzUsuń