- Jeszcze się policzymy - wkurzona warknęłam cicho do białowłosego - Nic - dodałam głośniej uśmiechając się sztucznie
- Nic?! Znikasz na pół roku, wracasz jak gdyby nigdy nic i nie chcesz powiedzieć nam gdzie byłaś, a Jack'a atakuje jego własna moc! To nie jest nic! - piekliła się Wiktoria. Białowłosy zakrztusił się kawą, którą podpijał Kindze
- Nie powiedziałaś im o niczym? - zdziwił się, gdy już zdołał odetchnąć
- Jak im miałam to powiedzieć?! - zirytowałam się - Hej, Kinia i Wika! Władam lodem i śniegiem, a zanim umarłam byłam królową Arendell, ale to przecież nic dziwnego, że Księżyc mnie wskrzesił! - dodałam z sztucznym entuzjazmem - O takich rzeczach się nie gawędzi przy kawie!
- Słucham? - wykrztusiła zszokowana Kinga - Możesz powtórzyć?
I nagle rozległ się głos:
" - Co ci zrobiłam?"
" - Wystarczy, Anna" - odparł inny głos
" - Nie, dlaczego?! Dlaczego zamykasz przede mną drzwi, dlaczego zamykasz drzwi przed całym światem, czego się boisz?!"
" - Powiedziałam: Wystarczy!" - krzyknął (a właściwie krzyknęła) damski głos i rozległy się dźwięki, jakby coś przecinało szybko powietrze i okrzyki zaskoczenia.
To było tak niepokojąco znajome...
- Kinia, mogłabyś mienić dźwięk wiadomości? To chińskie trajkotanie jest irytujące... - powiedziała Wika - A ty się tłumacz! - wycelowała we mnie palcem
- Oj no weź! - zaprotestowała blondynka - To jeden z moich ulubionych fragmentów tej bajki, a gdybym wzięła po polsku, to nie byłoby zabawy...
- Jakiej bajki? - zapytałam neutralnym tonem
- "Kraina Lodu" - odparła Wika - Ale nie wykręcisz się od odpowiedzi! I nie gadaj, że nie widziałaś tego filmu. Każdy go zna! To klasyk bajki, jak "Strażnicy Marzeń" czy "Zaplątani" albo "Jak Wytresować Smoka"!
- Puśćcie mi ten film - poprosiłam obcym głosem. Spojrzały na mnie zaskoczone, ale wykonały polecenie.
Na początku w tej bajce nie było nic, co by potwierdziło moje obawy. Znaczy był mały chłopak z reniferem, podobni do Kristoff'a i Swena, ale to nic nie znaczy. Potem było jednak gorzej... mała ruda dziewczynka wskoczyła na łóżko platynowłosej starszej siostry.
"- Elsa! Pst! - rozległ się szept - Elsa! Wstawaj, nie śpij, wstawaj!"
O Księżycu... schowałam twarz w dłoniach. Przecież to film o mnie i Ance! Dalej była zabawa dwóch sióstr i to jak jedna zraniła drugą...
- Elsa, oglądasz czy nie? - spytała Wiktoria
- Czekaj, ona... ty... - zacięła się Kinga. Drżącą ręką przewinęłam film do końca i obejrzałam zakończenie. Uf... kończyło się na tym jak uczyłam Ankę jeździć na łyżwach. Chociaż tyle...
- Emm... czy ten film ma drugą część? - spytałam ostrożnie
- Jest jeszcze tylko krótki filmik, ale tym razem oglądamy w całości! - odpowiedziała Wiktoria zabierając mi myszkę. Kinga już się chyba domyślała, ale ona nie miała bladego pojęcia o co chodzi. Spojrzałam z obawą na ekran. Film był o tym jak organizowałam imprezę urodzinową... ta, na której była chora i w pewnym momencie dostałam gorączki...
- O Księżycu! - jęknęłam - Skąd oni o tym wiedzą?! Jack, to twoja sprawka?! - spojrzałam ze złością na chłopaka
- Ja nic nie zrobiłem! - zaprotestował białowłosy - Możliwe, że Księżyc to zrobił żeby rozpowszechnić opowieść o tobie. Mi wykręcił taki numer i powstał film "Strażnicy Marzeń"
- Ale za co? - zajęczałam - I to jeszcze z tej imprezy! Przecież tam w pewnym momencie zachowuję się jak naćpana!
- Hej, stop! Wytłumaczcie mi o. Co. Tu. Chodzi. - wycedziła Wika. Znałam ją na tyle dobrze, by zauważyć, że jest bliska wybuchu.
- Eee... - spojrzałam błagalnie na Jack'a
- Może zacznij od przedstawienia się? Tego oficjalnego - zaproponował
- Ok. Jestem Elsa Frozenchild, dziecię zimy, Pani z Arendell, dawniej znana jako Elsa, Królowa Arendell. - nerwowo bawiłam się kosmykiem włosów - Od niedawna jestem Strażniczką Wiary. Właśnie! - palnęłam się w czoło - To powinno skrócić tłumaczenia - pstryknęłam palcami i przed ich oczami pojawiły się białe błyski. Sprawiłam, że uwierzyły w to kim jestem.
- Poczekaj, czyli jaką masz moc? - spytała już uspokojona Wiktoria
- Śnieg, lód, wiara - wymieniłam
- Pokaż! - poprosiła Kinga. Przyglądałam się chwilę dziewczynom, a potem machnęłam ręką posyłając w ich kierunku kilka promieni, które okryły je. Po chwili miały na sobie inny strój. Wika miała zieloną suknie, która idealnie na niej leżała, podkreślając jej atuty. Kinia za to miała przylegającą niebieską koszulkę na długi rękaw, która nadawała jej nieco wyblakłym oczom koloru, dopasowane dżinsy i sztruksową kamizelkę. Blondynka normalnie wyglądała na dwunastolatkę z powodu niskiego wzrostu i figury porcelanowej laleczki, ale dzięki temu strojowi wyglądała na osiemnastkę.
- Łał! - zawołała Kinga i pobiegła do lustra się przejrzeć
- Możemy poznać resztę Strażników? - zapytała Wika. Kinga spojrzała na nas tą swoją słodką minką, na widok której wszyscy jej ulegali. Potrafiła być naprawdę urocza. Ale zdarzały się i takiem momenty, że z twarzą anioła groziła ludziom. Na przykład swojemu byłemu chłopakowi podczas rozstania. Ostatnio w ich Bursie przez tydzień z tego się śmiali, bo ona z swoją najsłodszą, najbardziej uroczą i dziecięcą miną powiedziała mu "Sp******aj stąd albo obleję cię wrzątkiem". Nie były to czcze słowa; w rękach trzymała dwie [bardzo] gorące kawy.
- Mogą? - odwróciłam się do Jack'a
- Ale jak coś się stanie, to będzie na ciebie. - popatrzyłam na niego niewinnie - Sorry bardzo, oberwałem już za twoją zimę i kule North'a.
- Chciałam wpaść do Anki...
- ...i za zrobienie zimy w Norze...
- No co? - obruszyłam się - Przez te jego kwiatki mam alergię!
- ...oraz ułożenie elfów North'a w piramidę tuż po zamrożeniu ich. - dokończył
- I ty mi wytykasz psocenie... - powiedziała Kinga do Wiki
- To lecimy? - zapytał chłopak
Utworzyłam sobie skrzydła, na które dziewczyny zareagowały głośnym "Ach!" i złapałam w pasie Kinię, a Jack Wikę. Wylecieliśmy przez okno. Czarnowłosa trzymała się kurczowo chłopaka, zaciskając oczy.
- Ja chcę zejść, ja chcę zejść, ja chcę zejść, ja chcę zejść, ja chcę zejść, ja chcę zejść... - powtarzała. No tak, ma lęk wysokości... białowłosy patrzył na mnie błagalnie.
- Dasz radę - powiedziałam bezgłośnie. Nie wyglądał na przekonanego - Dobra, lecimy na skróty! - zawołałam, jedną ręką wyciągając z torebki śnieżną kulę.
- Nie wierzę! Jednak znowu podebrałaś mu kule?! - Jack przekrzykiwał wiatr
- Nie! Po prostu jak wtedy wybrałam się do Anny to zapomniałam wziąć drugą! - odkrzyknęłam - Baza North'a - szepnęłam do kuli i rzuciłam ją przed siebie, tworząc portal. Wleciałam pierwsza, a zaraz za mną Jack. - Yes! - ucieszyłam się, stawiając Kingą na podłodze - Pierwszy raz wyrównałam lot po przejściu portalu! - zaraz pojawił się chłopak, który z wyraźną ulgą postawił czarnowłosą na ziemi. Wika nie wyglądała najlepiej, ale zielony już jej znikał z twarzy.
- Elsa! Tu jesteś! - do "Wielkiej Sali" wleciała Ząbek i zaczęła mnie łajać - Wszędzie cię szukałam! Miałaś poćwiczyć lata... - urwała widząc dwie obce dziewczyny
- Ząbek, to Wika i Kinga, moje koleżanki. Wika, Kinga to Ząbek, strażniczka wspomnień - przedstawiłam je sobie nawzajem - Wybacz, Ząbek. Wpadłam tylko je odwiedzić, ale pewna osoba - spojrzałam ciężko na Jack'a - musiała się wkręcić i musiałam wszystko im wytłumaczyć. Chciały was spotkać, no to je tu zabrałam
- Dobrze, że nie było takiej sytuacji jak z tobą... - westchnęła Strażniczka
- Są tu z własnej i nieprzymuszonej woli, a nie tak jak ja za pierwszym razem.
- Przecież już przeprosiłem! - zaprotestował Jack - Ile będziesz mi to wypominać?
- Nie mówiłam do ciebie i nie wypominam ci tego. Na razie - dodałam pod nosem. Chłopak się uśmiechnął - Chodźcie, pokażę wam mój pokój - powiedziałam skołowanym dziewczynom.
Zaprowadziłam je do niebieskich drzwi i gestem zaprosiłam do środka. Wcześniej to było proste pomieszczenie z łóżkiem, lodową toaletką i komódką. Ale odkąd zamieszkałam tu na dłużej, zmieniłam wystrój. Toaletka została, w końcu to prezent od Jack'a, ale łóżko zmieniłam w duże, królewskie łoże, komódkę w dobrze zaopatrzoną szafę. Do tego biurko, książki, komputer z moją śnieżynką [tą, która w Krainie Lodu pojawia się np. jak Elsa przywróciła lato w Arendell. dop.aut] na obudowie, biżuteria, nawet skrzypce sobie stworzyłam. Cóż, w końcu kiedyś byłam królową. Przywykłam do życia w bogatym otoczeniu. Ściany były pokryte fantazyjnymi wzorami z lodu i szronu, jednak zamiast żyrandola, były światła w ścianach.
- Łał... - wyszeptała Kinga. Za to Wika zmierzyła krokami ścianę po lewej stronie i wyszła na chwilę. Gdy wróciła, miała minę jakby coś się jej nie zgadzało.
- Jak to zrobiłaś? Tu ściana ma 10 kroków, a do kolejnych drzwi są 3 kroki. I jak się je otworzy to jest pokój - powiedziała marszcząc brwi
- Ciutkę powiększyłam to pomieszczenie - uśmiechnęłam się delikatnie - No co? Nie lubię małych pomieszczeń...
- To jest wielkie jak sala balowa! - zaprotestowała Wiktoria
- Sala balowa jest co najmniej 4 razy większa - zwróciłam jej uwagę
- Elsa! Jack! Zebranie w Głównej Sali! - usłyszałam głos North'a
- No to czas zebrać ochrzan - westchnęłam. Zdjęłam pierścionek i odłożyłam go na toaletkę. Przeszył mnie chłód i już byłam w drugiej postaci.
- Oni nie wiedzą, że tu jesteśmy? - spytała Kinga
- To była spontaniczna decyzja - odparłam - Zasady ogólne, po pierwsze żadnego ubliżania, wyzywania czy atakowania Pitch'a, jasne? Po drugie olejcie Zająca. On ma problemy do każdego.
- Z tego co pamiętam to Mrok jest tym złym - powiedziała chłodno Wika. Cóż, jak coś ją zaskakuje to robi się strasznie racjonalna.
- Był. Czas przeszły. Sprawa się wyjaśniła lub pokomplikowała, jak kto woli. Dawny władca Arendell, zszedł na złą ścieżkę pośrednio przez Strażników, jak porwała mnie siostra Jack'a to wyciągnął mnie z więzienia Asmodeusza, zmienił strony i teraz jest z nami, został wybrany tego samego dnia co ja, jest Strażnikiem Odwagi. To chyba wszystko... - zmarszczyłam brwi - a jeszcze jedno! To mój dziadek. Jakieś pytania?
- Książę Koszmarów jest twoim dziadkiem?! - wykrztusiła Kinga
- To ojciec mojej matki i mąż mojej babci. To chyba czyni go moim dziadkiem, no nie? - wzruszyłam ramionami - Dobra, idziemy! - poszliśmy do Głównej Sali. Na nasz widok Mikołaj i Kangur przerwali kłótnię.
- To nie pensjonat, koleś - powiedział Zając do Jack'a. Zaskakujące jak opinia poważnej królowej może dawać przywilej nie bycia podejrzewaną o psikusy - Ciągle kogoś sprowadzasz, Frost, a ostatnio skończyło się to śmiercią. - dziewczyny spojrzały po sobie przestraszone
- Wybacz, Zając, że raczyłam tu umrzeć - powiedziałam z przekąsem - Nie strasz mi koleżanek. Są z wizytą towarzyską. Strażnicy to Kinia i Wika, moje przyjaciółki. Kinia, Wika to Strażnicy. Konkretniej to jest North znany też jako Mikołaj - wskazałam postawnego, brodatego mężczyznę - To Piaskowy ludek, Zając Wielkanocny i Pitch.
- Elsa, ja cię bardzo proszę... - zaczął North, ale mu przerwałam
- Oj, no weź! Wprosiłam tylko dwie dziewczyny, w dodatku pierwsze, które mnie widzą. Jakoś Jamie i Sophi mogli tu być!
- Oni są dziećmi - wtrącił się Zając, ale zaraz zamilkł, bo zgromiłam go wzrokiem. Chciałam coś powiedzieć, jednak kolo mnie przeleciały dwa złote pociski i moje przyjaciółki upadły na posadzkę, pogrążone w śnie.
- Lojalnie uprzedzam, że nie pozwolę wam zmienić im pamięć, bo nie chce mi się znowu tłumaczyć czemu znikłam na pół roku.
- Wiesz, że tylko dzieci mogą tu być...
- Spytam z zawodowej ciekawości: czemu z nią dyskutujecie? Ona i tak to olewa - powiedział Pitch. Po raz pierwszy odezwał się na zebraniu
- Mamy nadzieję, że tym razem będzie inaczej - warknął Zając - Piasek zajmij się ich pamięcią - spojrzałam na niego ze złością
- Nie widzę w tym najmniejszego sensu - odparł Mrok znudzonym tonem - Wzieliście poprawkę na to, że ona może jednym pstryknięciem pokonać każde wasze zaklęcie? Próbując jej rozkazywać tylko pogarszacie sprawę. Jak większość młodzieży, jest buntownicza. Jest duża szansa, że będzie robić właśnie to na co się jej nie pozwala.
- A ty co, spec do psychologi? - burknął Strażnik Nadziei
- Wyobraź sobie, że musiałem spędzić 300 lat w towarzystwie Emmy, a wy nie mieliście prawie żadnego kontaktu z dzieckiem od przeszło 400 lat. - przewrócił oczami - Spójrzcie na to z jej punktu widzenia. Odbieracie jej dwie przyjaciółki i pierwsze osoby, które ją widzą.
- Elsa ze swoją mocą może sprawić, że każdy na tym świecie w nią uwierzy. Dwie osoby wte czy wewte, co za różnica? - zapytał Zając. Zacisnęłam zęby z wściekłości, by nie przywiesić go za ogon przy suficie.
- Duża. To tak jakby wam odebrać jedyne osoby, które w was wierzą i powiedzieć, że przecież możesz zdobyć nowych wyznawców. I jeszcze do tego powoływać się na prawo, które stworzono dlatego, że dorośli nie wierzą. Strategia godna Asmodeusza, ale skuteczna tylko po podporządkowaniu. - skwitował Pitch
Klasnęłam głośno w dłonie, wyzwalając ogromną ilość światła, która oślepiła Strażników. To co mieli zamiar zrobić to zwykłe chamstwo. Otworzyłam własny portal i przeniosłam Wikę i Kinię do ich pokoju. Na odchodnym jeszcze nałożyłam na nie zaklęcie, które uniemożliwiało Strażnikom znalezienie ich za pomocą zdolność. Musieliby wybrać się w te okolice i szukać je w niemagiczny sposób. Zirytowana wróciłam do bazy, gdzie zgromadzeni powoli zaczęli dochodzić już do siebie. Tym razem naprawdę przesadzili.
- Elso, to było naprawdę... - zaczął North
- Głupie? Nieodpowiedzialne? Dziecinne? - wkurzyłam się - No dalej! Nawrzeszcz na mnie! Ukarz mnie! - odczekałam chwilę, ale nikt się nie odezwał - Państwo wybaczą, ale Beznadziejna Strażniczka idzie do swojego pokoju. - dodałam z tłumioną złością i wyszłam. Za plecami usłyszałam jeszcze głos Pitch'a:
- Wy to macie rękę do ludzi...
- Eee... - spojrzałam błagalnie na Jack'a
- Może zacznij od przedstawienia się? Tego oficjalnego - zaproponował
- Ok. Jestem Elsa Frozenchild, dziecię zimy, Pani z Arendell, dawniej znana jako Elsa, Królowa Arendell. - nerwowo bawiłam się kosmykiem włosów - Od niedawna jestem Strażniczką Wiary. Właśnie! - palnęłam się w czoło - To powinno skrócić tłumaczenia - pstryknęłam palcami i przed ich oczami pojawiły się białe błyski. Sprawiłam, że uwierzyły w to kim jestem.
- Poczekaj, czyli jaką masz moc? - spytała już uspokojona Wiktoria
- Śnieg, lód, wiara - wymieniłam
- Pokaż! - poprosiła Kinga. Przyglądałam się chwilę dziewczynom, a potem machnęłam ręką posyłając w ich kierunku kilka promieni, które okryły je. Po chwili miały na sobie inny strój. Wika miała zieloną suknie, która idealnie na niej leżała, podkreślając jej atuty. Kinia za to miała przylegającą niebieską koszulkę na długi rękaw, która nadawała jej nieco wyblakłym oczom koloru, dopasowane dżinsy i sztruksową kamizelkę. Blondynka normalnie wyglądała na dwunastolatkę z powodu niskiego wzrostu i figury porcelanowej laleczki, ale dzięki temu strojowi wyglądała na osiemnastkę.
- Łał! - zawołała Kinga i pobiegła do lustra się przejrzeć
- Możemy poznać resztę Strażników? - zapytała Wika. Kinga spojrzała na nas tą swoją słodką minką, na widok której wszyscy jej ulegali. Potrafiła być naprawdę urocza. Ale zdarzały się i takiem momenty, że z twarzą anioła groziła ludziom. Na przykład swojemu byłemu chłopakowi podczas rozstania. Ostatnio w ich Bursie przez tydzień z tego się śmiali, bo ona z swoją najsłodszą, najbardziej uroczą i dziecięcą miną powiedziała mu "Sp******aj stąd albo obleję cię wrzątkiem". Nie były to czcze słowa; w rękach trzymała dwie [bardzo] gorące kawy.
- Mogą? - odwróciłam się do Jack'a
- Ale jak coś się stanie, to będzie na ciebie. - popatrzyłam na niego niewinnie - Sorry bardzo, oberwałem już za twoją zimę i kule North'a.
- Chciałam wpaść do Anki...
- ...i za zrobienie zimy w Norze...
- No co? - obruszyłam się - Przez te jego kwiatki mam alergię!
- ...oraz ułożenie elfów North'a w piramidę tuż po zamrożeniu ich. - dokończył
- I ty mi wytykasz psocenie... - powiedziała Kinga do Wiki
- To lecimy? - zapytał chłopak
Utworzyłam sobie skrzydła, na które dziewczyny zareagowały głośnym "Ach!" i złapałam w pasie Kinię, a Jack Wikę. Wylecieliśmy przez okno. Czarnowłosa trzymała się kurczowo chłopaka, zaciskając oczy.
- Ja chcę zejść, ja chcę zejść, ja chcę zejść, ja chcę zejść, ja chcę zejść, ja chcę zejść... - powtarzała. No tak, ma lęk wysokości... białowłosy patrzył na mnie błagalnie.
- Dasz radę - powiedziałam bezgłośnie. Nie wyglądał na przekonanego - Dobra, lecimy na skróty! - zawołałam, jedną ręką wyciągając z torebki śnieżną kulę.
- Nie wierzę! Jednak znowu podebrałaś mu kule?! - Jack przekrzykiwał wiatr
- Nie! Po prostu jak wtedy wybrałam się do Anny to zapomniałam wziąć drugą! - odkrzyknęłam - Baza North'a - szepnęłam do kuli i rzuciłam ją przed siebie, tworząc portal. Wleciałam pierwsza, a zaraz za mną Jack. - Yes! - ucieszyłam się, stawiając Kingą na podłodze - Pierwszy raz wyrównałam lot po przejściu portalu! - zaraz pojawił się chłopak, który z wyraźną ulgą postawił czarnowłosą na ziemi. Wika nie wyglądała najlepiej, ale zielony już jej znikał z twarzy.
- Elsa! Tu jesteś! - do "Wielkiej Sali" wleciała Ząbek i zaczęła mnie łajać - Wszędzie cię szukałam! Miałaś poćwiczyć lata... - urwała widząc dwie obce dziewczyny
- Ząbek, to Wika i Kinga, moje koleżanki. Wika, Kinga to Ząbek, strażniczka wspomnień - przedstawiłam je sobie nawzajem - Wybacz, Ząbek. Wpadłam tylko je odwiedzić, ale pewna osoba - spojrzałam ciężko na Jack'a - musiała się wkręcić i musiałam wszystko im wytłumaczyć. Chciały was spotkać, no to je tu zabrałam
- Dobrze, że nie było takiej sytuacji jak z tobą... - westchnęła Strażniczka
- Są tu z własnej i nieprzymuszonej woli, a nie tak jak ja za pierwszym razem.
- Przecież już przeprosiłem! - zaprotestował Jack - Ile będziesz mi to wypominać?
- Nie mówiłam do ciebie i nie wypominam ci tego. Na razie - dodałam pod nosem. Chłopak się uśmiechnął - Chodźcie, pokażę wam mój pokój - powiedziałam skołowanym dziewczynom.
Zaprowadziłam je do niebieskich drzwi i gestem zaprosiłam do środka. Wcześniej to było proste pomieszczenie z łóżkiem, lodową toaletką i komódką. Ale odkąd zamieszkałam tu na dłużej, zmieniłam wystrój. Toaletka została, w końcu to prezent od Jack'a, ale łóżko zmieniłam w duże, królewskie łoże, komódkę w dobrze zaopatrzoną szafę. Do tego biurko, książki, komputer z moją śnieżynką [tą, która w Krainie Lodu pojawia się np. jak Elsa przywróciła lato w Arendell. dop.aut] na obudowie, biżuteria, nawet skrzypce sobie stworzyłam. Cóż, w końcu kiedyś byłam królową. Przywykłam do życia w bogatym otoczeniu. Ściany były pokryte fantazyjnymi wzorami z lodu i szronu, jednak zamiast żyrandola, były światła w ścianach.
- Łał... - wyszeptała Kinga. Za to Wika zmierzyła krokami ścianę po lewej stronie i wyszła na chwilę. Gdy wróciła, miała minę jakby coś się jej nie zgadzało.
- Jak to zrobiłaś? Tu ściana ma 10 kroków, a do kolejnych drzwi są 3 kroki. I jak się je otworzy to jest pokój - powiedziała marszcząc brwi
- Ciutkę powiększyłam to pomieszczenie - uśmiechnęłam się delikatnie - No co? Nie lubię małych pomieszczeń...
- To jest wielkie jak sala balowa! - zaprotestowała Wiktoria
- Sala balowa jest co najmniej 4 razy większa - zwróciłam jej uwagę
- Elsa! Jack! Zebranie w Głównej Sali! - usłyszałam głos North'a
- No to czas zebrać ochrzan - westchnęłam. Zdjęłam pierścionek i odłożyłam go na toaletkę. Przeszył mnie chłód i już byłam w drugiej postaci.
- Oni nie wiedzą, że tu jesteśmy? - spytała Kinga
- To była spontaniczna decyzja - odparłam - Zasady ogólne, po pierwsze żadnego ubliżania, wyzywania czy atakowania Pitch'a, jasne? Po drugie olejcie Zająca. On ma problemy do każdego.
- Z tego co pamiętam to Mrok jest tym złym - powiedziała chłodno Wika. Cóż, jak coś ją zaskakuje to robi się strasznie racjonalna.
- Był. Czas przeszły. Sprawa się wyjaśniła lub pokomplikowała, jak kto woli. Dawny władca Arendell, zszedł na złą ścieżkę pośrednio przez Strażników, jak porwała mnie siostra Jack'a to wyciągnął mnie z więzienia Asmodeusza, zmienił strony i teraz jest z nami, został wybrany tego samego dnia co ja, jest Strażnikiem Odwagi. To chyba wszystko... - zmarszczyłam brwi - a jeszcze jedno! To mój dziadek. Jakieś pytania?
- Książę Koszmarów jest twoim dziadkiem?! - wykrztusiła Kinga
- To ojciec mojej matki i mąż mojej babci. To chyba czyni go moim dziadkiem, no nie? - wzruszyłam ramionami - Dobra, idziemy! - poszliśmy do Głównej Sali. Na nasz widok Mikołaj i Kangur przerwali kłótnię.
- To nie pensjonat, koleś - powiedział Zając do Jack'a. Zaskakujące jak opinia poważnej królowej może dawać przywilej nie bycia podejrzewaną o psikusy - Ciągle kogoś sprowadzasz, Frost, a ostatnio skończyło się to śmiercią. - dziewczyny spojrzały po sobie przestraszone
- Wybacz, Zając, że raczyłam tu umrzeć - powiedziałam z przekąsem - Nie strasz mi koleżanek. Są z wizytą towarzyską. Strażnicy to Kinia i Wika, moje przyjaciółki. Kinia, Wika to Strażnicy. Konkretniej to jest North znany też jako Mikołaj - wskazałam postawnego, brodatego mężczyznę - To Piaskowy ludek, Zając Wielkanocny i Pitch.
- Elsa, ja cię bardzo proszę... - zaczął North, ale mu przerwałam
- Oj, no weź! Wprosiłam tylko dwie dziewczyny, w dodatku pierwsze, które mnie widzą. Jakoś Jamie i Sophi mogli tu być!
- Oni są dziećmi - wtrącił się Zając, ale zaraz zamilkł, bo zgromiłam go wzrokiem. Chciałam coś powiedzieć, jednak kolo mnie przeleciały dwa złote pociski i moje przyjaciółki upadły na posadzkę, pogrążone w śnie.
- Lojalnie uprzedzam, że nie pozwolę wam zmienić im pamięć, bo nie chce mi się znowu tłumaczyć czemu znikłam na pół roku.
- Wiesz, że tylko dzieci mogą tu być...
- Spytam z zawodowej ciekawości: czemu z nią dyskutujecie? Ona i tak to olewa - powiedział Pitch. Po raz pierwszy odezwał się na zebraniu
- Mamy nadzieję, że tym razem będzie inaczej - warknął Zając - Piasek zajmij się ich pamięcią - spojrzałam na niego ze złością
- Nie widzę w tym najmniejszego sensu - odparł Mrok znudzonym tonem - Wzieliście poprawkę na to, że ona może jednym pstryknięciem pokonać każde wasze zaklęcie? Próbując jej rozkazywać tylko pogarszacie sprawę. Jak większość młodzieży, jest buntownicza. Jest duża szansa, że będzie robić właśnie to na co się jej nie pozwala.
- A ty co, spec do psychologi? - burknął Strażnik Nadziei
- Wyobraź sobie, że musiałem spędzić 300 lat w towarzystwie Emmy, a wy nie mieliście prawie żadnego kontaktu z dzieckiem od przeszło 400 lat. - przewrócił oczami - Spójrzcie na to z jej punktu widzenia. Odbieracie jej dwie przyjaciółki i pierwsze osoby, które ją widzą.
- Elsa ze swoją mocą może sprawić, że każdy na tym świecie w nią uwierzy. Dwie osoby wte czy wewte, co za różnica? - zapytał Zając. Zacisnęłam zęby z wściekłości, by nie przywiesić go za ogon przy suficie.
- Duża. To tak jakby wam odebrać jedyne osoby, które w was wierzą i powiedzieć, że przecież możesz zdobyć nowych wyznawców. I jeszcze do tego powoływać się na prawo, które stworzono dlatego, że dorośli nie wierzą. Strategia godna Asmodeusza, ale skuteczna tylko po podporządkowaniu. - skwitował Pitch
Klasnęłam głośno w dłonie, wyzwalając ogromną ilość światła, która oślepiła Strażników. To co mieli zamiar zrobić to zwykłe chamstwo. Otworzyłam własny portal i przeniosłam Wikę i Kinię do ich pokoju. Na odchodnym jeszcze nałożyłam na nie zaklęcie, które uniemożliwiało Strażnikom znalezienie ich za pomocą zdolność. Musieliby wybrać się w te okolice i szukać je w niemagiczny sposób. Zirytowana wróciłam do bazy, gdzie zgromadzeni powoli zaczęli dochodzić już do siebie. Tym razem naprawdę przesadzili.
- Elso, to było naprawdę... - zaczął North
- Głupie? Nieodpowiedzialne? Dziecinne? - wkurzyłam się - No dalej! Nawrzeszcz na mnie! Ukarz mnie! - odczekałam chwilę, ale nikt się nie odezwał - Państwo wybaczą, ale Beznadziejna Strażniczka idzie do swojego pokoju. - dodałam z tłumioną złością i wyszłam. Za plecami usłyszałam jeszcze głos Pitch'a:
- Wy to macie rękę do ludzi...