środa, 24 sierpnia 2016

Rozdział 20 - Rebecca

 - Rebecca! - zawołała Melanie, rozchylając fioletowe zasłony, które sprawowały rolę drzwi do jaskini Wyroczni.
 - Nazywam się Rachel, ile razy mam ci to powtarzać?! - fuknęła niezadowolona mieszkanka owego lokalu, skryta gdzieś w głębi. Niby to była tylko jaskinia, ale wyposażona w sprzęty najnowszej generacji i kilka sztalug. Całe ściany były pokryte malunkami nieco podobnymi do tych prehistorycznych, ale te były staranniejsze i dokładniejsze. Przedstawiały różne sceny z mitologii, a także walki współczesnych herosów. Uwieczniła tam wojnę z tytanami, z Gają, odnalezienie Pioruna Piorunów, walkę w Labiryncie...
 Na jednej ze sztalug było płótno. Przedstawiało jakąś postać, której kształty były niemożliwie wręcz rozmazane, jedynie rozchylone usta i lekko uniesione oraz zmarszczone brwi się uchowały, a także napis "Obóz Herosów" na koszulce. W tle było widać lasek, który rósł na klifie, niedaleko pawilonu jadalnego.
 - Co to? - spytała zdziwiona córka Ateny. Wszystkie inne obrazy były wyraźne, tylko ten jeden rozmazany. Zza zakrętu wyszła dziewczyna o długi, rudych włosach, skręconych w drobne loczki, który wymykały się z luźnego koka. Miała zielone oczy i zadarty nosek, pokryty piegami. Mimo że była córką bogatych i wpływowych ludzi, miała na sobie starą, obszarpaną koszulkę i przetarte spodnie. Dodatkowo jej ręce, ubrania, nawet  trochę twarz i włosy, były poplamione farbą, zapewne niedawno coś malowała.
 - Jakaś dziewczyna - wzruszyła ramionami Wyrocznia, po czym zamknęła oczy, jakby skupiała się na czymś niezwykle trudnym - Ale nie mam pojęcia kto to. Wiem tylko, że stanie się to za miesiąc... może dwa. Będzie pełnia, jak dziś - kontynuowała - To jest mocno powiązane z Nikolą... tylko nie wiem jak - jęknęła, opadając na pufę. Powoli otworzyła oczy - To bardzo ważne... Nikt nie wie, co się wtedy wydarzy, nawet bogowie...
 - Wyczuwasz coś? - zapytała zaintrygowana Melanie
 - Tak, ale... to coś jest dziwne - zmarszczyła brwi rudowłosa - Wiem, że ktoś w okolicy... och, to trudno wyjaśnić. Jest inny. Taki sam, ale inny... to dziwne. Bogowie nie mogą tej osoby znaleźć, a robią wszystko co w ich mocy...
 - Po co chcą ją znaleźć? - spytała córka Ateny
 - Nie wiem. Nawet duch Pytii milknie, kiedy usiłuję się czegoś dowiedzieć. To tajemnica, najbardziej strzeżona przez bogów, bardziej nawet niż istnienie innych półbogów i magów. Nie wiem nawet, czy ta osoba jest w Obozie, czy w Nowym Jorku... Ale nie należy do naszego świata. Bogowie są zbyt dumni, żeby wam powiedzieć, że coś im poszło nie tak. Gdyby nie to, już dawno byliby w Obozie i przeszukiwali go. Ale nie chcą się przyznać, że zawiedli... że ta osoba nie jest pierwszą, która się przedostała... i nie ostatnią...
***
 - Anka, ja naprawdę nie jestem pewna, czy to...
 - Oj, nie jęcz! - wywróciła oczami Polka, dalej ciągnąc dziewczynę w kierunku areny. Nagle zatrzymała się, uderzając się otwartą dłonią w czoło i stając gwałtownie. Nikola o mały włos na nią nie wpadła - Cholera jasna! Zupełnie zapomniałam! - blondynka zawróciła w miejscu i szarpnęła Strażniczką w przeciwną stronę.
 - O co... - zaczęła skołowana kolorowowłosa, ale Anka zaraz wcięła się jej w słowo
 - Rita dziś odjeżdża! - zawołała, przyśpieszając - Za jakiś kwadrans jej nie będzie! Cholera jasna! Ja to zawsze muszę czegoś zapomnieć!
 Elsa nawet nie usiłowała przerywać jej psioczenia, które trwało dopóki w zasięgu ich wzroku nie znalazła się sosna na wzgórzu, na gałęzi której wisiało coś wyglądającego jak dywanik. Dodatkowo wokół pnia owinięty był wężopodobny stwór. A obok była kilkunastometrowa rzeźba jakiejś kobiety w chitonie.
 - Co to tak właściwie? - spytała Nikola, pokazując palcem przed siebie
 - To? Tyle tu jesteś i na prawdę nie wiesz? - zdziwiła się Anka. Wilk pokręciła głową - To wzgórze, nazywane jest Wzgórzem Thalii. Kilka lat temu, z dziesięć chyba, pewien satyr miał za zadanie sprowadzić trójkę herosów do obozu. Znaczy miał wyznaczone tylko zabrać Thalię, córkę Zeusa, ale nie chciał zostawić Annabeth i Luke'a. Cyklopy dorwały ich u stóp wzgórza, a wtedy Thalia stanęła do walki z nimi, dając w ten sposób pozostałej trójce szansę na ucieczkę. Niestety poległa, jednak jej ojciec postanowił ją pozostawić przy życiu, zmieniając ją w drzewo, które jest jednocześnie barierą Obozu. Dlatego żaden potwór nie może się tu dostać. Ten dywanik to Złote Runo, które przywieźli z wyprawy Percy, Annabeth, Grover i Clarisse. Zadziałało nieco zbyt dobrze. Nie tylko uzdrowiło drzewo, ale i wyciągnęło z niego Thalię. Smok go pilnuje. A ten posąg to Atena Partenos, grecki staroć, dzięki niemu zaprowadzono pokój pomiędzy Rzymianami i Grekami. W wyprawie, w której go znaleziono też brała udział Annabeth i Percy.
 - Kim oni są? - spytała zaciekawiona Strażniczka. Polka spojrzała na nią z dziwnym uśmiechem, który bardziej wyglądał jak grymas.
 - To jak bardzo mało wiesz o Obozie aż boli - stwierdziła - Potem ci wyjaśnię, Rita czeka!
 Frozenchild spojrzała przed siebie. Rzeczywiście, córka Hebe już na nie czekała. Dziewczyna na powitanie pokazała im kartkę z napisem "Gdybym cię nie znała, Anka, stwierdziłabym, że zapomniałaś"
 - Ale mnie z nasz - wyszczerzyła się Polka - Ja tylko trzymałam cie w niepewności, czy się pojawimy - dodała
 - Musisz odjeżdżać? - zapytała ze smutkiem Nikola. Watson spojrzała na nią z lekkim żalem, po czym szybko napisała w notatniku.
 "Za tydzień zaczyna się szkoła, muszę w końcu się wziąć za przygotowania"
 - Chwila, który dzisiaj? - spytała zaskoczona Wilk
 - Dwudziesty czwarty sierpnia? - odpowiedziała blondynka, unosząc brew
 Elsa uciekła wzrokiem w bok. Czy naprawdę spędziła tu już tyle czasu?
***
 - Masz jakieś doświadczenie w walce mieczami? - spytał brązowooki chłopak z ciemnymi włosami ściętymi na rekruta. Był też mocno umięśniony, prawie jak jakiś ciężarowiec. Nazywał się Marco, był synem boga wojny, Aresa, i okazjonalnie nauczycielem szermierki. Dziś zastępował Percy'ego, który jeszcze nie wrócił z Nowego Rzymu.
 - Mój znajomy pokazał mi kilka sztuczek, ale nigdy nie walczyłam - odparła nieco niepewnie Nikola.
 - Ustaw się tak jak ja - polecił, rozstawiając nogi na szerokość ramion i unosząc lekko ugięte ręce - Prawa ręka wyżej - puknął płazem miecza w jej łokieć - I nogi nieco szerzej, bo cię pierwszy lepszy cios zwali z nóg
 Jeszcze chwilę tłumaczył jej jak ma się ustawić, po czym przeszedł do prezentowania podstawowych ataków. Dziewczyna nie była zbyt przekonana do nauki walki. Tu miała zacząć od początku i dożyć spokojnej starości, a nie wymachiwać mieczem. Przecież praktycznie całe jej poprzednie życie opierało się na odwiecznej wojnie.
 Chociaż kiedy przypomniała sobie tego stwora, który zaatakował ją na samym początku, chyba jednak była skłonna nieco się nauczyć. Obiecała sobie, że nigdy więcej nie użyje swojej mocy, a jakoś się musi bronić przed potworami, których podobno było wiele na świecie.
 Trening poszedł jej zaskakująco dobrze. Dobrze, czyli omal nie rozbroiła Marco, bo chłopak nie spodziewał się, że cokolwiek będzie umiała. A jak się okazało, podstaw nie znała zbyt dobrze,jednak kilka trudniejszych cięć wykonywała bezbłędnie.
 - Łał, super ci poszło! - zawołała z uśmiechem Anka. Obserwowała cały jej trening z ławki rezerwowych - Nie mówiłaś, że umiesz walczyć!
 - Nicole Walk! - rozniósł się krzyk po całej arenie. Zaskoczona Nikola odwróciła się i napotkała wzrok nieźle wkurzonej Melanie - Kim jesteś?! - krzyknęła, dźgając Strażniczkę w klatkę piersiową i zmuszając ją do cofnięcia. Zaskoczona niebieskooka wypuściła miecz z ręki.
 - Ejejejejej! - pomiędzy nie szybko wepchnęła się Polka - Mel, przypominam ci, że nadal masz zakaz zbliżania się do Nikoli i nie powinnaś tak na nią naskakiwać!
 - To niech mi powie kim do cholery jest! - wrzasnęła rozzłoszczona córka Ateny. Przestraszona Wilk przemknęła pod ręką blondynki i wybiegła z areny
 - No i widzisz co narobiłaś? - warknęła niezadowolona okularnica - Masz jej nie nachodzić, jasne?
 - Rebecca powiedziała, że w okolicy jest ktoś, kogo szukają bogowie - zaoponowała kasztanowowłosa - Ta osoba może być niebezpieczna. A jeśli to Nicole?
 Anka z zamyśleniem i lekkim niepokojem spojrzała w stronę wyjścia z areny, którym dopiero co wybiegła Strażniczka. Praktycznie nic nie wiedziała o tej dziewczynie, jej historia była zmyślona, a dodatkowo ona nie chciała nic o sobie powiedzieć.
 - Okej, może to i jest ona, ale ja się tym zajmę - powiedziała - Jesteśmy na dobrej drodze do zaprzyjaźnienia się, więc powinno mi się udać coś z niej wyciągnąć
~*~
 Przepraszam za tak długą nieobecność ;-;  Niestety jestem ze wsi z sadem, borówka się sama nie oberwie, ani jabłka się nie skopią :/  Wieczorami jestem tak zmęczona, że to tam na górze, to naprawdę chwilowo jest szczyt moich możliwości :(
 Info dla tych, którzy chcą w końcu Jacka: Spokojnie, przewiduję, że pojawi się przed 30 albo nawet 25 piątym rozdziałem, teraz to już wszystko zależy jak potoczy mi się akcja :3