sobota, 19 listopada 2016

Rozdział 30 - Tu jej nie ma

 - Boję się - mruknęła Elsa. Anka położyła jej dłoń na ramieniu i wygięła usta w czymś, co chyba miało być uśmiechem, ale wyszedł z tego grymas. W jej oczach czaiło się błaganie, by Strażniczka była silna, bo heroska nie potrafiła jej pocieszyć. Po prostu nie umiała znaleźć odpowiednich słów, bo wszystkie wydawały się nieznaczące albo bezsensowne.
 - Wiem - powiedziała tylko cicho
 - Jeśli każe mi odejść, nic nie będziecie mogli zrobić
 - Wiem - wyszeptała Polka przez ściśnięte gardło. Przymknęła oczy i wzięła głęboki oddech, a jej twarz powoli się odprężyła. Kiedy je otworzyła, wyglądała na spokojną, nawet trochę obojętną - Nie musisz mi tego uświadamiać, bo wiem. - jej głos był pozbawiony uczuć, zimny
 - Jakim cudem potrafisz być tak spokojna? - spytała z niedowierzaniem Frozenchild. Usta heroski wygięły się w grymasie, ale twarz nadal pozostała pusta, a oczy nawet nieco nieobecne.
 - Oglądałam bajkę o dziewczynie, która robiła tak samo. Jej mottem było "ukrywaj, nie czuj" - odparła okularnica. Maska obojętności spadła z jej twarzy, kiedy zaczęła gestykulować - Oczywiście potem był wielki szczęśliwy koniec, ocaliła siostrę siłą prawdziwej miłości - końcówkę powiedziała tak dramatycznym i przesadzonym tonem, że Strażniczka nie potrafiła się nie uśmiechnąć, mimo obaw o rozmowę z Chejronem i o to, o jakiej bajce mówiła jej towarzyszka. Była praktycznie pewna, że wie, co to była za historyjka.
 - Kraina Lodu? - rzuciła tytuł, mając nadzieję, że dziewczyna zaprzeczy. Jednak ta pokiwała głową
 - Yup. Wiesz co? Przypominasz mi Elsę - córka Ateny przekrzywiła nieco głowę - Gdyby brać pod uwagę opis słowny jej wyglądu, to się zgadza. Jasny blond, lodowe tęczówki, ogromne oczy, drobny nos, wąskie usta - wymieniała - Moc strzelania lodem na wszystkie strony... twoja moc ocaliła cię tak samo jak ją na filmie. Zablokowała strzałę - uświadomiła sobie półbogini, otwierając szeroko oczy, a potem mrużąc je i przyglądając się rozmówczyni - Może to głupie, ale wydaje mi się, że jesteś Elsą. Tylko co cię tak zmieniło? Tamta Elsa nigdy by się tak nie zachowała, nie cięłaby się...
 - Śmierć i złamane serce zmieniają wszystko - odparła pusto Frozenchild, odwracając wzrok.
 Anka zatrzymała się gwałtownie. Najpierw zmarszczyła brwi w skupieniu, potem lekko machnęła głową, jak to miała w zwyczaju, kiedy coś rozwiązała. Następnie wbiła czujny wzrok w Strażniczkę i otworzyła usta by coś powiedzieć, ale nagle zamarła i zacisnęła zęby, zirytowana.
 - Ty to robisz z prememedytacją! - zawołała, tupnięciem dając upust swojej złości. Elsa zauważyła, że dziewczyna nawet w takich sytuacjach zachowywała swój zwyczaj zmieniania słów. Może to zabrzmi dziwnie, ale ta "prememedytacja" ją uspokoiła. Polka mimo wszystko pozostawała sobą, będąc czymś w rodzaju "kotwicy" dla Arendellki - Mówisz takie rzeczy, które proszą się o pytanie, podczas gdy obiecałam sobie, że tego nie będę robić! Tak się nie robi dzieciom Sowy! - przy ostatnim słowie złapała córę zimy za nadgarstek i zaczęła ciągnąć szybko w stronę Wielkiego Domu - Idziemy tam w trybie natychmiastowym i bez dyskusji! Albo jak rodziców kocham wydębię od ciebie wszystkie informacje tu i teraz!
 Strażniczka Wiary nie potrafiła się nie uśmiechnąć. Samula potrafiła być naprawdę komiczną postacią. I upartą jak osioł. Chociaż sama twierdziła, że ma dosyć słabą wolę, bo miała ogromne problemy z opieraniem się pokusom, to jednak jak już przy czymś obstawiała, to potrzeba było naprawdę wiele wysiłku by ją od tego odwieść, a i tak rzadko to się udawało.
 Zanim weszły do Wielkiego Domu, Anka zatrzymała się na chwilę i puściła nadgarstek towarzyszki. Jej wzrok mówił jasno: "jeśli chcesz możesz się wycofać".
 Dawna królowa Arendell poczuła jak robi się jej ciepło na sercu. Po okularnicy było bardzo dobrze widać, że chciałaby poznać odpowiedzi na swoje pytania, ale mimo to pozostawiała jej wybór. Pozwalała jej zawrócić czy odejść, gdyby tamta tego chciała. Ale córka zimy przekroczyła próg.
 - Czekałem na ciebie, panno Frozenchild - odezwał się Chejron. Siedział na wózku inwalidzkim, w którym kryła się końska część jego ciała - Usiądź proszę - Strażniczka odetchnęła głęboko, usiłując zapanować nad nerwami i spoczęła na krześle - Ania, czy mogłabyś przekazać Annabeth, że dzisiaj grekę będzie musiała prowadzić gdzieś indziej? - heroska zmrużyła oczy
 - Nie nabiorę się na takie wybiegi. Nie interesuje mnie, że to "poważna rozmowa dorosłych" i tak mam zamiar zostać - stwierdziła, splatając ramiona po piersiami - Poza tym powiedziałam jej o tym już wczoraj - centaur westchnął.
 - Anno, - używał tej wersji imienia Polki tylko, gdy był bardzo poważny - do tej rozmowy nawet nie powinno dojść, nie mówiąc już o tym, że panna Frozenchild nie powinna tu być. Jest istotą, z którą nikt z naszego świata nie powinien się stykać. A na dodatek twoja matka nie pochwala tego, żebyś się przy niej kręciła - na to ostatnie półbogini zacisnęła pięści.
 - Atena nie będzie mi mówić, co mam robić - warknęła - Na polecenie Hebe opiekuję się Nikolą i czuję się zobowiązana tu być. Nie obchodzi mnie, że to jakieś tajemnice miliona światów, bo niby z Egipcjanami, Rzymianami i tymi gośćmi od Thora i jego bandy też nie powinnyśmy się spotykać i co? I tak niektórzy sobie swobodnie nawiązują przyjaźnie.
 - To inna sytuacja - zaprzeczył wicedyrektor - Oni w jakiś sposób należą do naszego świata, a panna Frozenchild nie - Samula otworzyła usta, by zaprotestować kolejny raz, ale centaur ją uprzedził - Dobrze, zostań. Ale o rzeczach, o których tu rozmawiamy wie niewielkie grono i niech tak lepiej pozostanie.
 - Odeślesz mnie, prawda? - spytała cichutko Elsa. Wpatrywała się w swoje dłonie ze spuszczoną głową. Chejron i Anka spojrzeli na nią z zaskoczeniem, bo podczas kłótni niemal zapomnieli, że tu jest. Jasne kosmyki spadały jej na twarz, a ona się kuliła. Samula dopiero wtedy uświadomiła sobie, jak bardzo jej towarzyszce zależało pozostaniu tu. Córa zimy jeszcze nigdy, nawet przy swoich najgorszych atakach paniki, nie wyglądała tak krucho - Nigdzie nie ma dla mnie miejsca...
 - Panno Frozenchild, proszę się uspokoić - stwierdził centaur najdelikatniej jak potrafił - Zdołałaś przekonać bogów, więc nie widzę przeszkód, żebyś tu została - Elsa podniosła na niego swoje pełne zaskoczenia, błękitne oczy. Nie takiej odpowiedzi się spodziewała - Jesteś wyjątkowym przypadkiem, dlatego nasza rozmowa nie będzie taka jak w przypadku herosa, ale nie wyklucza twojego pozostania.
 - Czyli... mogę tu zostać? - zapytała zdziwiona - Nie wydacie mnie Strażnikom?
 - Wydajesz się być dobrą dziewczyną, chociaż może to być mylne wrażenie, skoro masz na pieńku ze Strażnikami - oznajmił mężczyzna - Niemniej jednak póki nie będziesz sprawiać większych problemów niż pozostali, póty będzie tu mile widziana - Anka nachyliła się do Frozenchild i zasłaniając dłonią usta, jakby chciała powiedzieć jej coś na ucho, wyszeptała teatralnie na tyle głośno, że i tak obydwoje ją usłyszeli:
 - Spoko, Percy i Luke rozpętali po końcu świata, a Annabeth wybrała się ze swoim chłopakiem na wycieczkę do Tartaru, więc ciężko będzie to przebić - na koniec wypowiedzi zachichotała. Jej towarzyszka z trudem zachowała powagę. Ta wypowiedź, choć żartobliwa, uspokoiła ją. Jej drobne problemy z kontrolą mocy były niczym w porównaniu z końcem świata.
 Chejron uśmiechnął się dobrotliwie. Widział w jaki sposób córka Ateny zachowywała się wobec starszej dziewczyny. Jakby chciała ją ochronić przed całym światem. Niejednokrotnie już to zauważał w kontaktach Samuli z przyjaciółmi - to samo robiła przy Ricie i Valdezie. Pod tym względem Polka była podobna do Percy'ego - choćby miała spalić świat, uratowałaby przyjaciół. Chociaż działało to też w drugą stronę, wroga by zniszczyła, nawet gdyby to oznaczało pogrążenie samej siebie.
 A to oznaczało, że nawet gdyby chciał wygnać Elsę, musiałby liczyć się z faktem, iż Anka podążyłaby za nią, najpewniej zabierając ze sobą Ritę i Leo. Nie żeby miał zamiar to zrobić, duchy z innego wymiaru były dnia niego naprawdę interesującymi postaciami, jednak dotychczas nie miał z nimi dużej styczności. Osobiście poznał jedynie Pitcha Blacka.
 - Pozwól, że zapytam, czy skoro jesteś przeciwko Strażnikom, służysz Lordowi? - spytał wicedyrektor. Frozenchild rozchyliła usta i otworzyła szeroko oczy, zaskoczona pytaniem.
 - Nie jestem przeciwko Strażnikom - odezwała się po chwili. Centaur zmarszczył brwi. Coś mu się tu nie zgadzało... dlaczego więc nie chciała ich spotkać? Ba, wręcz się tego bała! - Prawdę mówiąc przez pewien okres byłam jedną z nich.
 Teraz mężczyzna już całkiem się pogubił.
 - Mogłabyś wyjaśnić? - poprosił, mając nadzieję, że to rozwieje jego wątpliwości
 - To dosyć skomplikowane... - mruknęła dawna władczyni, poprawiając kosmyk włosów - Jak już mówiłam, jestem Elsa Frozenchild, córa zimy wskrzeszona przez Księżyc. Do niedawna byłam Strażniczką Wiary... jednak ze względu na swoją moc i niestabilność emocjonalną jaką spowodowało przebywanie z pozostałymi, postanowiłam odejść, żeby Lord nie mógł mnie wykorzystać.
 - Zmarłaś w heroicznych okolicznościach, ratując swoją siostrę i Jacka Frosta, odrodziłaś się i zostałaś Strażnikiem i zakochałaś się w Froście, który złamał ci serce wiążąc się z Anną, przez co straciłaś kontrolę nad mocą i potem uciekłaś - powiedziała na jednym wydechu Polka. Jej towarzyszka rozchyliła usta, zaskoczona.
 - Skąd ty to...
 - Historia, którą opowiedziałaś Mel i Ricie - wcięła się jej w słowo heroska - Z faktów, które teraz przedstawiłaś wynika, że oparłaś ją na faktach, ale dostosowałaś do niemagicznych realiów. Wystarczyło wziąć poprawkę na magiczne elementy, które pominęłaś i można łatwo to wywnioskować - uśmiechnęła się - Nie posiadam jednak żadnych informacji, które mogłyby wyjaśnić dokładnie co się działo dalej... na internetach znalazłam kilka teorii dotyczących Krainy Lodu i jedna częściowo wyjaśnia twój wygląd, chociaż nie wiem skąd ci się wzięły złote paczałki.
 - Co miałaś na myśli, mówiąc o niestabilności mocy? - wtrącił się Chejron, ucinając wykład Samuli, na co ta prychnęła cicho, urażona.
 - Moja moc jest ogromna, praktycznie nieograniczona - oznajmiła dawna władczyni Arendell - Już za życia byłam potężna ze swoją mocą lodu, zaś po wskrzeszeniu zostałam obdarowana dodatkowo magią wiary. Jednak to jest tak ściśle ze mną połączone, że wielokrotnie zdarza mi się używać jej odruchowo bądź niezamierzenie. Często podczas silnych emocji tak się dzieje. Obawiałam się, że przez tą sytuację sercową Lord znajdzie sposób, by wykorzystać mnie i moją moc. Poza tym nie potrafiłabym spojrzeć w oczy Annie, Jackowi czy pozostały Strażnikom...
***
 - Niby mam komplet informacji, a jednak dalej mam taki niedosyt... - mruknęła Polka, kładąc się w poprzek trzech łóżek. Elsa siedziała naprzeciwko niej, na łóżku Samuli.
 - A co byś chciała jeszcze wiedzieć? - teraz Strażniczka nie miała już takich oporów przy rozmawianiu na temat swojej przeszłości. Naprawdę jej ulżyło, kiedy w końcu podzieliła się z kimś tą tajemnicą.
 - Nah, nic - stwierdziła okularnica, przekręcając się na plecy i zwieszając głowę za granicę posłania tak, żeby móc dalej patrzyć na swoją towarzyszkę - Ty, a wiesz co stwierdziłam?
 - Co takiego?
 - W sumie mam gdzieś jak się nazywasz. I tak będę cię nazywać Nikolą - wyszczerzyła się córka Ateny - I nie masz co protestować, i tak cię przekonam do tego.
 Platynowowłosa zaśmiała się szczerze. Już dawno zdążyła się zorientować, że z tą dziewczyną ciężko dyskutować. Uparła się, to uparła i trzeba mieć niezłe argumenty, żeby sobie z tym poradzić.
 Nagle Strażniczka przypomniała sobie o pewnej bardzo ważnej kwestii.
 - Anka, musimy wrócić na klif - powiedziała. Polka na te słowa znowu się przekręciła i podniosła do siadu. Jak to zrobiła bez spadnięcia z tych łóżek, pozostało dla dawnej władczyni Arendell zagadką. Okularnica pociągnęła swój warkocz, jak to miała w zwyczaju, kiedy spadał jej na plecy.
 - Co się stało? - po jej minie można się było domyśleć, że domyśla się, o co może chodzić
 - Muszę znaleźć swój pierścionek - oznajmiła Strażniczka. Samula jęknęła bezgłośnie i rzuciła się w tył. Tym razem jednak nie miała tyle szczęścia i rąbnęła tyłem głowy w krawędź jednego z łóżek. Jęk, jaki wyrwał się z jej ust, tym razem był nawet głośny - Nic ci się nie stało? Boli cię głowa? - zaniepokoiła się jej towarzyszka. Anka podniosła się do siadu, masując tył głowy ze skwaszoną miną.
 - Nie, łaskocze, wiesz? - sarknęła, krzywiąc się, gdy nacisnęła za mocno na bolące miejsce. Córa zimy wyczarowała szybko kawałek lodu i podała do herosce. Półbogini natychmiast przyłożyła go do tyłu głowy, z niemałą ulgą - Dzięki - westchnęła - A co do twojej biżuterii, to odzyskasz ją jeszcze dzisiaj. Zajmę się tym.
 - Gdzie on jest?
 - Pewnie zwinął go jakiś dzieciak od Hermesa... - zaczęła snuć domysły Samula, ale platynowowłosa przerwała jej wywód, domyślając się co on tak na prawdę miał na celu.
 - Gdzie. Jest. Mój. Pierścień. - powtórzyła twardo Frozenchild, wbijając spojrzenie w swoją rozmówczynię, która uśmiechnęła się głupawo.
 - Istnieje cień szansy, że właśnie bada go Lou i Malcolm...
 - Anka...
***
 Jack leciał nad lasem, usiłując znaleźć miejsce ze swojego snu. Wiedział, że szuka w odpowiednim zakątku ziemi - przeczesywał Long Island w Ameryce Północnej. Namierzył już miejsce niedaleko wzgórza, gdzie widział zabiedzoną i niemagiczną wersję Elsy. Jednak nigdzie nie było tego domku, w którym widział ją później...
 Wylądował w końcu na jednej z większych polanek. Czuł, iż to właśnie jest miejsce, którego szukał, lecz ta logicznie myśląca część jego umysłu twierdziła, że to nie możliwe. Tu przecież była tylko łąka, parę krzaczków i ogromny las.
 - Tu jej nie ma - rozległ się głos. Frost odwrócił się szybko w stronę jego źródła. Jego oczom ukazał się nie kto inny jak Pitch Black we własnej osobie. Chociaż mężczyzna zawsze był wysoki i smukły, to teraz wyglądał o wiele straszniej niż wcześniej - niczym uosobienie śmierci o zapadniętej twarzy i szarych oczach.
 - To gdzie jest? - spytał zachrypniętym głosem duch zimy. Mrok zacisnął lekko usta.
 - W miejscu poza twoim zasięgiem. Gdzie starożytne mity stają się prawdą - odparł - Uciekła do zakazanego miejsca. Do Obozu Herosów.

poniedziałek, 7 listopada 2016

Rozdział 29 - Co ja z tobą mam...

 Na początku przyszło oszołomienie. Światła, kolory... nie widział kolorów tylu kolorów od dawna. Pokój Jej był w utrzymany w bieli i błękicie. Teraz widział zieleń i brąz, i niebieskie niebo...
 Potem wszystko nabrało ostrości i zobaczył wiśniowe drzwi, które pojawiły się znikąd w powietrzu. Ich klamka poruszyła się, a wtedy...
 Nie tak ją zapamiętał. Dziewczyna z jego wspomnień miała platynowe włosy, zaokrągloną twarzyczkę i radosne, błękitne oczy. Tej zaś fryzura tej była ciemna i oklapnięta, twarz zapadnięta, a oczy złotoszare i zgaszone. Była tak zagubiona, że Jack poczuł jak łzy gromadzą się w jego oczach, po raz pierwszy od kilku miesięcy. A myślał już, że nie ma więcej słonej cieczy.
 Potem rozbłysnęło jasne światło. Jack zasłonił twarz rękami, nie potrafiąc znieść tyle jasności. Dopiero chwilę po tym jak zniknęła, otworzył oczy. Sceneria się zmieniła.
 Był w jakimś pokoju. Przez zasłonięte zasłonki przebijało się niewiele światła. Widać było jedynie zarysy mebli. Uwagę chłopaka przyciągnęło jednak łóżko. Leżała na nim dziewczyna. Jej oczy były zamknięte, na twarzy gościł delikatny uśmiech. Jasne włosy rozsypały się wokół jej głowy, kontrastując z ciemną poduszką. Duch zimy od razu ją rozpoznał. Elsa.
 Frost wyciągnął w jej stronę rękę, chcąc dotknąć jej, jednak odskoczył w tył, słysząc ciche skrzypnięcie drzwi. Do pokoju wsunęła się po cichu jakaś dziewczyna. Miała blond włosy związane w wysokiego koczka. Poprawiła okulary na nosie i przyjrzała się śpiącemu kształtowi. Za to Strażnik uważnie lustrował ją wzrokiem. Ubrana była w prawdopodobnie pomarańczową koszulkę z czarnym napisem "Obóz Herosów" i skrzydlatym koniem tej samej barwy oraz krótkie spodenki z wieloma kieszeniami. W ręku miała telefon, przy którym coś majstrowała.
 W końcu z diabelskim uśmieszkiem podeszła do Frozenchild i wsunęła urządzonko pod jej poduszkę, po czym najszybciej jak mogła, zachowując jednocześnie ciszę, śmignęła w stronę drzwi. Schowała się za nimi, zakrywając dłonią usta.
 Nagle rozległ się cichy dźwięk, brzmiący trochę podobnie do bomby. Elsa mruknęła coś pod nosem i przewróciła się na drugą stronę. A potem nastąpiła gwałtowna eksplozja głośnej muzyki, a jasnowłosa poderwała się z łóżka z piskiem. Okularnica schowana za drzwiami roześmiała się głośno.
 - Anka! - krzyknęła z uśmiechem Strażniczka Wiary.
 Jack poczuł jak ten uśmiech rozgrzewa coś w jego wnętrzu. Coś, co zdawało się być martwe od miesięcy. Jego Elsa jest bezpieczna i ma się dobrze. Wstąpiła w niego nowa nadzieja.
 Odnajdzie ją.
 I wtedy nadeszła ciemność, a Frost po raz pierwszy nie był radosny z tego powodu.
***
 - To było silniejsze ode mnie - córka Ateny uniosła ręce w obronnym geście, ale dalej się szczerzyła.
 - Co ja z tobą mam... - westchnęła Strażniczka, jednak wciąż jej kąciki ust były uniesione. Zdążyła już się przyzwyczaić do drobnych złośliwości, jakimi częstowała ją Polka. Heroska po prostu tak miała - Która godzina? - Samula zaczęła pogwizdywać pod nosem z niewinną minką - Ankaaa
 - Piąta... - mruknęła cicho
 - Anka... - jęknęła platynowowłosa - Idź spać...
 - Kiedy nie mogę! - zawołała półbogini, rzucając się na łóżko wybranki Księżyca, która wydała z siebie zduszony okrzyk, kiedy ta na nią padła - Nuuudaaaam...
 - Dlaczego w ogóle Chejron wpuścił cię do Wielkiego Domu? - Frozenchild podniosła się do pozycji siedzącej i przetarła oczy. Jej rozmówczyni wygięła usta w podkówkę.
 - Już masz mnie dosyć? - spytała smutnym głosikiem, siadając - A tak serio to mnie nie wpuścił. Sama weszłam - wzruszyła ramionami - Wielki Dom nigdy nie jest zamykany - przez chwilę obie siedziały w ciszy
 - Myślałam, że po tym wszystkim będziesz zamęczać mnie pytaniami - odezwała się w końcu Elsa. Anka uniosła brew.
 - Oczywiście, że będę. Ale nie teraz. Po śniadaniu będziesz miała prywatną rozmowę z Chejronem. - oznajmiła jej heroska - Znaczy prawie prywatną. Mam zamiar się wkręcić.
 - Zasługujesz na prawdę - westchnęła Strażniczka - Tak jak Rita, Melanie, Lisabelle... Leo... - ostatnie imię ledwo przeszło jej przez gardło. Poczuła jak łzy gromadzą się w jej oczach, a oddech grzęźnie w gardle - Czy on... co z nim? - zapytała trzęsącym się głosem.
 - Nie jestem pewna - mruknęła heroska - Cały dzień go nie widziałam, ale podobno szukał mnie, ciebie, powodu dla którego odwołana pogrzeb... ale nikt nie potrafił mu udzielić odpowiedzi, więc zamknął się w Bunkrze Dziewiątym i prawdopodobnie wciąż tam siedzi.
 Dolna warga córy zimy zadrżała, a po policzkach spłynęło kilka słonych kropli. Nie potrafiła powstrzymać myśli, które krążyły po jej głowie. Jeśli ten chłopak, który niemal jej nie znał, cały dzień wytrwale jej poszukiwał, to co musiał robić chłopak, który ją znał o wiele dłużej? Co musiała robić jej siostra, na wieść o jej zniknięciu? Co musiał robić Mrok? Strażnicy? Wiktoria? Kinga?
 Platynowłosa zaszlochała. Zostawiła tyle osób, a pożegnała się tylko z Wiktorią... I najgorsze było to, że miała świadomość, że już ich nie zobaczy. Nie wróci tam, a tu jej nie znajdą. Straciła ich przez tą decyzję, a mimo to nie chciała jej zmieniać.
 Elsa poczuła ciepłą dłoń na ramieniu.
 - Nikola, nie płacz - powiedziała cicho Samula - Chodź, pokażę ci coś
***
 Frozenchild nie była pewna, czego się spodziewać po tej córce Ateny. Ale o tym nigdy by nie pomyślała. Polka zaciągnęła ją do lasu, a potem skierowała do Bunkra.
 - Anka, to głupi pomysł. - odezwała się Strażniczka, starając się, żeby jej głos zabrzmiał stanowczo - Omal go nie zabiłam, myślisz, że chciałby mnie widzieć?
 - Błagam cię, kobieto, dla córki Aresa to byłby świetny sposób na podryw - wyszczerzyła się półbogini. Podbiegła w podskokach do skały i wystukała rytm. Już po chwili ogromne, kamienne wrota otworzyły się, ukazując Valdeza. Wiecznie pełen energii chłopak teraz patrzył się smętnie, zgarbiony, jakby zmęczony.
 Frozenchild poczuła okropne wyrzuty sumienia, kiedy zobaczyła, że cała jego szyja jest owinięta bandażami, a u podstawy szyi, tam, gdzie już nie było opatrunków, widać było fragment sinej plamy, obejmującej cały obszar, jaki Elsa zamroziła mu podczas ataku furii.
 Nagle syn Hefajstosa wyprostował się, wytrzeszczył oczy i rzucił się na Strażniczkę. Przestraszona dziewczyna zrobiła krok w tył, jednak zamiast ciosu, którego oczekiwała, została zamknięta w ciepłym uścisku.
 - Żyjesz... - ulga w głosie herosa była tak ogromna, że dawna władczyni Arendell nie wytrzymała i objęła go. Po jej policzkach spływały łzy. Po chwili odsunęła go lekko od siebie, przyglądając mu się uważnie i pociągając nosem.
 - Omal cię nie zabiłam... dlaczego... - nie potrafiła sformułować pytania - Dlaczego...
 - Hielo, nie przesadzaj - zaśmiał się półbóg - Żyję i jest okej - Elsa z  trudem przełknęła ślinę i ostrożnie dotknęła opatrunków Latynosa.
 - Co... co ci zrobiłam? - spytała głosem przesiąkniętym poczuciem winy. Skrzywdziła go, a on przecież nic jej nie zrobił... przecież to nie jego wina, że bogini przejęła władzę nad nim. Miał po prostu pecha i tyle, a ona na nim się odegrała.
 - Ta... - mruknął Leo, nieco niechętnie - Można powiedzieć, że już na zawsze będę miał twoją rękę na sobie
 - Co? - spytała Strażniczka. Nie za bardzo wiedziała, co chłopak miał na myśli. Valdez przygryzł wargę i powoli zdjął bandaże. Oczom dziewczyn ukazał się ogromny kawał sinej skóry, gdzieniegdzie pokryty pęcherzami, a gdzieś w centrum tego był czarny ślad smukłej dłoni.
 - Ożesz ty! - zawołała Anka, cofając się o krok - Wiedziałam, że nieźle oberwałeś, ale aż tak? Przecież to martwica jest!
 Frozenchild ledwo słyszała słowa swojej przyjaciółki. Nie potrafiła nawet się poruszyć, tak bardzo zaszokowało ją to co zrobiła. To wyglądało tak strasznie...
 Valdez zaczął zabandażowywać to z powrotem z krzywą miną.
 - Nie - zatrzymała go Elsa, delikatnie łapiąc jego rękę. Poczuła jak chłopak delikatnie się wzdryga pod jej dotykiem, ale starała się nie zwracać na to uwagi - Pozwól mi... - syn Hefajstosa spojrzał na nią z lekką nieufnością, jednak odkrył odmrożenia. Wybranka Księżyca nie była w stanie zmusić się, żeby tego dotknąć, lecz wiedziała, że jest też inna możliwość pomocy mu. Zacisnęła na chwilkę pięść i posłała mu śnieżynkę.
 Heros nawet nie drgnął, kiedy zimny płatek zetknął się z jego obrażeniami, pewnie dlatego, że w tamtym miejscu w ogóle nie miał czucia. Jednak właśnie wtedy cała ta siność i martwica zaczęły znikać, jakby zapadać się pod skórę.
 Zaskoczony Latynos podniósł powoli rękę do gardła, dotykając wcześniej zniszczonej skóry. Na jego twarzy pojawił się uśmiech, kiedy zrozumiał, że dziewczyna go uleczyła.
 - Przepraszam... - wyszeptała cicho Strażniczka
 - Nie masz za co, Hielo
 - Valdez, masz może jakieś nowe zabawki? - Polka przerwała niezręczną ciszę
 - Przecież ja zawsze coś mam! - zaśmiał się syn Hefajstosa - Chodźcie!
***
 Podczas śniadania w pawilonie jadalnym Elsa siedziała na końcu stoły Hefajstosa. Herosów nie było zbyt wielu przy tym stole, a Leo nalegał, żeby z nim usiadła. Dodatkowo po złożeniu ofiar bogom, przekradła się do nich Anka. W trójkę dużo rozmawiali i się śmiali, czym nieźle zadziwili pozostałych Obozowiczów.
 Wszyscy pamiętali przedstawienie, jakie urządziła Strażniczka zaledwie dzień temu, kiedy to omal nie zamordowała trójki z nich. A teraz siedziała przy jednym stole z herosem, którego wcześniej chciała udusić.
 Strażniczka roześmiała się głośno, kiedy chłopak wsadził sobie do ust kawałki paluszków i udawał wampira. Anka wychyliła się, wyszarpnęła mu jeden z "kłów", po czym szybko go zjadła, uśmiechając się z satysfakcją. Leo udał mdlenie z teatralną przesadą, czym wywołał kolejną salwę śmiechu dziewcząt.
 Elsa z uśmiechem wzięła kubek z gorącą czekoladą i zaczęła powoli ją sączyć. Po tym jak się uleczyła, jej wygląd wrócił całkowicie do normy. Nie musiała się też martwić więcej o swoją figurę, bo w nieśmiertelnej postaci nie mogła tak łatwo przytyć. Co oznaczało, że mogła wrócić do picia swoich ulubionych napoi i naleśników.
 Frozenchild zatraciła się w myślach. Nie czuła się tak szczęśliwa od wielu miesięcy. Owszem, wciąż czuła pustkę w sercu, jednak potrafiła ją znieść. W końcu wytrzymała trzynaście lat bez kontaktu z siostrą, która była jej najbliższą osobą. A poza tym Anka wiedziała jak utrzymywać ją przez większość czasu zajętą. Drobne psikusy, gry, dobre książki, zajęcia w Obozie - córka Ateny wiedziała jak ustawić plan, żeby Strażniczka nie miała zbyt wiele czasu na rozmyślania.
 - Gul gul gul gul - dobiegł ją głos Samuli. Strażniczka zachłysnęła się piciem, ściągnięta gwałtownie do rzeczywistości. Fakt, że trochę napoju poszło jej nosem, sprawił, że jej towarzysze zaczęli pokładać się ze śmiechu.
 - Anka! - pisnęła platynowowłosa, odstawiając kubek i usiłując się jakoś ogarnąć oraz zetrzeć z twarzy czekoladę. Ale kiedy tylko już chociaż częściowo się opanowała, sama też zaczęła chichotać. Nie potrafiła tego opanować. Ta dwójka tak na nią działała.
 - Ludu! Zaraz spotkanie z Chejronem - obwieściła Polka, teatralnym gestem spoglądając na lewy nadgarstek. Niby nic niezwykłego, ale ona nie miała zegarka. Jednak nawet jej wygłupy nie potrafiły powstrzymać Strażniczki przed sposępnieniem - Ej, co jest?
 - A jeśli... a jeśli każe mi odejść? - spytała cicho córa zimy. Heroska położyła jej dłoń na ramieniu.
 - Nie martw się, nie pozwolimy mu na to - powiedziała łagodnie
 - A nawet jeśli i tak to zrobi, to zamieszkasz w Bunkrze Dziewiątym i już. To w końcu już nie Obóz, a las, nie? - dodał Valdez, szczerząc się. Dawna władczyni Arendell posłała mu smutny uśmiech. I tak wiedziała swoje. Gdyby wicedyrektor podjął taką decyzję, nie mieliby nic do gadania.
 - No dobra - córka Ateny klasnęła w dłonie - Nie dowiemy się, dopóki z nim nie pogadasz, co nie? Więc idziemy! - powiedziała sztucznie optymistycznym głosem, z przesadnie radosną miną. Wyglądało to tak nienaturalnie, że tym razem Elsa nie potrafiła się powstrzymać i wybuchnęła śmiechem.