poniedziałek, 7 listopada 2016

Rozdział 29 - Co ja z tobą mam...

 Na początku przyszło oszołomienie. Światła, kolory... nie widział kolorów tylu kolorów od dawna. Pokój Jej był w utrzymany w bieli i błękicie. Teraz widział zieleń i brąz, i niebieskie niebo...
 Potem wszystko nabrało ostrości i zobaczył wiśniowe drzwi, które pojawiły się znikąd w powietrzu. Ich klamka poruszyła się, a wtedy...
 Nie tak ją zapamiętał. Dziewczyna z jego wspomnień miała platynowe włosy, zaokrągloną twarzyczkę i radosne, błękitne oczy. Tej zaś fryzura tej była ciemna i oklapnięta, twarz zapadnięta, a oczy złotoszare i zgaszone. Była tak zagubiona, że Jack poczuł jak łzy gromadzą się w jego oczach, po raz pierwszy od kilku miesięcy. A myślał już, że nie ma więcej słonej cieczy.
 Potem rozbłysnęło jasne światło. Jack zasłonił twarz rękami, nie potrafiąc znieść tyle jasności. Dopiero chwilę po tym jak zniknęła, otworzył oczy. Sceneria się zmieniła.
 Był w jakimś pokoju. Przez zasłonięte zasłonki przebijało się niewiele światła. Widać było jedynie zarysy mebli. Uwagę chłopaka przyciągnęło jednak łóżko. Leżała na nim dziewczyna. Jej oczy były zamknięte, na twarzy gościł delikatny uśmiech. Jasne włosy rozsypały się wokół jej głowy, kontrastując z ciemną poduszką. Duch zimy od razu ją rozpoznał. Elsa.
 Frost wyciągnął w jej stronę rękę, chcąc dotknąć jej, jednak odskoczył w tył, słysząc ciche skrzypnięcie drzwi. Do pokoju wsunęła się po cichu jakaś dziewczyna. Miała blond włosy związane w wysokiego koczka. Poprawiła okulary na nosie i przyjrzała się śpiącemu kształtowi. Za to Strażnik uważnie lustrował ją wzrokiem. Ubrana była w prawdopodobnie pomarańczową koszulkę z czarnym napisem "Obóz Herosów" i skrzydlatym koniem tej samej barwy oraz krótkie spodenki z wieloma kieszeniami. W ręku miała telefon, przy którym coś majstrowała.
 W końcu z diabelskim uśmieszkiem podeszła do Frozenchild i wsunęła urządzonko pod jej poduszkę, po czym najszybciej jak mogła, zachowując jednocześnie ciszę, śmignęła w stronę drzwi. Schowała się za nimi, zakrywając dłonią usta.
 Nagle rozległ się cichy dźwięk, brzmiący trochę podobnie do bomby. Elsa mruknęła coś pod nosem i przewróciła się na drugą stronę. A potem nastąpiła gwałtowna eksplozja głośnej muzyki, a jasnowłosa poderwała się z łóżka z piskiem. Okularnica schowana za drzwiami roześmiała się głośno.
 - Anka! - krzyknęła z uśmiechem Strażniczka Wiary.
 Jack poczuł jak ten uśmiech rozgrzewa coś w jego wnętrzu. Coś, co zdawało się być martwe od miesięcy. Jego Elsa jest bezpieczna i ma się dobrze. Wstąpiła w niego nowa nadzieja.
 Odnajdzie ją.
 I wtedy nadeszła ciemność, a Frost po raz pierwszy nie był radosny z tego powodu.
***
 - To było silniejsze ode mnie - córka Ateny uniosła ręce w obronnym geście, ale dalej się szczerzyła.
 - Co ja z tobą mam... - westchnęła Strażniczka, jednak wciąż jej kąciki ust były uniesione. Zdążyła już się przyzwyczaić do drobnych złośliwości, jakimi częstowała ją Polka. Heroska po prostu tak miała - Która godzina? - Samula zaczęła pogwizdywać pod nosem z niewinną minką - Ankaaa
 - Piąta... - mruknęła cicho
 - Anka... - jęknęła platynowowłosa - Idź spać...
 - Kiedy nie mogę! - zawołała półbogini, rzucając się na łóżko wybranki Księżyca, która wydała z siebie zduszony okrzyk, kiedy ta na nią padła - Nuuudaaaam...
 - Dlaczego w ogóle Chejron wpuścił cię do Wielkiego Domu? - Frozenchild podniosła się do pozycji siedzącej i przetarła oczy. Jej rozmówczyni wygięła usta w podkówkę.
 - Już masz mnie dosyć? - spytała smutnym głosikiem, siadając - A tak serio to mnie nie wpuścił. Sama weszłam - wzruszyła ramionami - Wielki Dom nigdy nie jest zamykany - przez chwilę obie siedziały w ciszy
 - Myślałam, że po tym wszystkim będziesz zamęczać mnie pytaniami - odezwała się w końcu Elsa. Anka uniosła brew.
 - Oczywiście, że będę. Ale nie teraz. Po śniadaniu będziesz miała prywatną rozmowę z Chejronem. - oznajmiła jej heroska - Znaczy prawie prywatną. Mam zamiar się wkręcić.
 - Zasługujesz na prawdę - westchnęła Strażniczka - Tak jak Rita, Melanie, Lisabelle... Leo... - ostatnie imię ledwo przeszło jej przez gardło. Poczuła jak łzy gromadzą się w jej oczach, a oddech grzęźnie w gardle - Czy on... co z nim? - zapytała trzęsącym się głosem.
 - Nie jestem pewna - mruknęła heroska - Cały dzień go nie widziałam, ale podobno szukał mnie, ciebie, powodu dla którego odwołana pogrzeb... ale nikt nie potrafił mu udzielić odpowiedzi, więc zamknął się w Bunkrze Dziewiątym i prawdopodobnie wciąż tam siedzi.
 Dolna warga córy zimy zadrżała, a po policzkach spłynęło kilka słonych kropli. Nie potrafiła powstrzymać myśli, które krążyły po jej głowie. Jeśli ten chłopak, który niemal jej nie znał, cały dzień wytrwale jej poszukiwał, to co musiał robić chłopak, który ją znał o wiele dłużej? Co musiała robić jej siostra, na wieść o jej zniknięciu? Co musiał robić Mrok? Strażnicy? Wiktoria? Kinga?
 Platynowłosa zaszlochała. Zostawiła tyle osób, a pożegnała się tylko z Wiktorią... I najgorsze było to, że miała świadomość, że już ich nie zobaczy. Nie wróci tam, a tu jej nie znajdą. Straciła ich przez tą decyzję, a mimo to nie chciała jej zmieniać.
 Elsa poczuła ciepłą dłoń na ramieniu.
 - Nikola, nie płacz - powiedziała cicho Samula - Chodź, pokażę ci coś
***
 Frozenchild nie była pewna, czego się spodziewać po tej córce Ateny. Ale o tym nigdy by nie pomyślała. Polka zaciągnęła ją do lasu, a potem skierowała do Bunkra.
 - Anka, to głupi pomysł. - odezwała się Strażniczka, starając się, żeby jej głos zabrzmiał stanowczo - Omal go nie zabiłam, myślisz, że chciałby mnie widzieć?
 - Błagam cię, kobieto, dla córki Aresa to byłby świetny sposób na podryw - wyszczerzyła się półbogini. Podbiegła w podskokach do skały i wystukała rytm. Już po chwili ogromne, kamienne wrota otworzyły się, ukazując Valdeza. Wiecznie pełen energii chłopak teraz patrzył się smętnie, zgarbiony, jakby zmęczony.
 Frozenchild poczuła okropne wyrzuty sumienia, kiedy zobaczyła, że cała jego szyja jest owinięta bandażami, a u podstawy szyi, tam, gdzie już nie było opatrunków, widać było fragment sinej plamy, obejmującej cały obszar, jaki Elsa zamroziła mu podczas ataku furii.
 Nagle syn Hefajstosa wyprostował się, wytrzeszczył oczy i rzucił się na Strażniczkę. Przestraszona dziewczyna zrobiła krok w tył, jednak zamiast ciosu, którego oczekiwała, została zamknięta w ciepłym uścisku.
 - Żyjesz... - ulga w głosie herosa była tak ogromna, że dawna władczyni Arendell nie wytrzymała i objęła go. Po jej policzkach spływały łzy. Po chwili odsunęła go lekko od siebie, przyglądając mu się uważnie i pociągając nosem.
 - Omal cię nie zabiłam... dlaczego... - nie potrafiła sformułować pytania - Dlaczego...
 - Hielo, nie przesadzaj - zaśmiał się półbóg - Żyję i jest okej - Elsa z  trudem przełknęła ślinę i ostrożnie dotknęła opatrunków Latynosa.
 - Co... co ci zrobiłam? - spytała głosem przesiąkniętym poczuciem winy. Skrzywdziła go, a on przecież nic jej nie zrobił... przecież to nie jego wina, że bogini przejęła władzę nad nim. Miał po prostu pecha i tyle, a ona na nim się odegrała.
 - Ta... - mruknął Leo, nieco niechętnie - Można powiedzieć, że już na zawsze będę miał twoją rękę na sobie
 - Co? - spytała Strażniczka. Nie za bardzo wiedziała, co chłopak miał na myśli. Valdez przygryzł wargę i powoli zdjął bandaże. Oczom dziewczyn ukazał się ogromny kawał sinej skóry, gdzieniegdzie pokryty pęcherzami, a gdzieś w centrum tego był czarny ślad smukłej dłoni.
 - Ożesz ty! - zawołała Anka, cofając się o krok - Wiedziałam, że nieźle oberwałeś, ale aż tak? Przecież to martwica jest!
 Frozenchild ledwo słyszała słowa swojej przyjaciółki. Nie potrafiła nawet się poruszyć, tak bardzo zaszokowało ją to co zrobiła. To wyglądało tak strasznie...
 Valdez zaczął zabandażowywać to z powrotem z krzywą miną.
 - Nie - zatrzymała go Elsa, delikatnie łapiąc jego rękę. Poczuła jak chłopak delikatnie się wzdryga pod jej dotykiem, ale starała się nie zwracać na to uwagi - Pozwól mi... - syn Hefajstosa spojrzał na nią z lekką nieufnością, jednak odkrył odmrożenia. Wybranka Księżyca nie była w stanie zmusić się, żeby tego dotknąć, lecz wiedziała, że jest też inna możliwość pomocy mu. Zacisnęła na chwilkę pięść i posłała mu śnieżynkę.
 Heros nawet nie drgnął, kiedy zimny płatek zetknął się z jego obrażeniami, pewnie dlatego, że w tamtym miejscu w ogóle nie miał czucia. Jednak właśnie wtedy cała ta siność i martwica zaczęły znikać, jakby zapadać się pod skórę.
 Zaskoczony Latynos podniósł powoli rękę do gardła, dotykając wcześniej zniszczonej skóry. Na jego twarzy pojawił się uśmiech, kiedy zrozumiał, że dziewczyna go uleczyła.
 - Przepraszam... - wyszeptała cicho Strażniczka
 - Nie masz za co, Hielo
 - Valdez, masz może jakieś nowe zabawki? - Polka przerwała niezręczną ciszę
 - Przecież ja zawsze coś mam! - zaśmiał się syn Hefajstosa - Chodźcie!
***
 Podczas śniadania w pawilonie jadalnym Elsa siedziała na końcu stoły Hefajstosa. Herosów nie było zbyt wielu przy tym stole, a Leo nalegał, żeby z nim usiadła. Dodatkowo po złożeniu ofiar bogom, przekradła się do nich Anka. W trójkę dużo rozmawiali i się śmiali, czym nieźle zadziwili pozostałych Obozowiczów.
 Wszyscy pamiętali przedstawienie, jakie urządziła Strażniczka zaledwie dzień temu, kiedy to omal nie zamordowała trójki z nich. A teraz siedziała przy jednym stole z herosem, którego wcześniej chciała udusić.
 Strażniczka roześmiała się głośno, kiedy chłopak wsadził sobie do ust kawałki paluszków i udawał wampira. Anka wychyliła się, wyszarpnęła mu jeden z "kłów", po czym szybko go zjadła, uśmiechając się z satysfakcją. Leo udał mdlenie z teatralną przesadą, czym wywołał kolejną salwę śmiechu dziewcząt.
 Elsa z uśmiechem wzięła kubek z gorącą czekoladą i zaczęła powoli ją sączyć. Po tym jak się uleczyła, jej wygląd wrócił całkowicie do normy. Nie musiała się też martwić więcej o swoją figurę, bo w nieśmiertelnej postaci nie mogła tak łatwo przytyć. Co oznaczało, że mogła wrócić do picia swoich ulubionych napoi i naleśników.
 Frozenchild zatraciła się w myślach. Nie czuła się tak szczęśliwa od wielu miesięcy. Owszem, wciąż czuła pustkę w sercu, jednak potrafiła ją znieść. W końcu wytrzymała trzynaście lat bez kontaktu z siostrą, która była jej najbliższą osobą. A poza tym Anka wiedziała jak utrzymywać ją przez większość czasu zajętą. Drobne psikusy, gry, dobre książki, zajęcia w Obozie - córka Ateny wiedziała jak ustawić plan, żeby Strażniczka nie miała zbyt wiele czasu na rozmyślania.
 - Gul gul gul gul - dobiegł ją głos Samuli. Strażniczka zachłysnęła się piciem, ściągnięta gwałtownie do rzeczywistości. Fakt, że trochę napoju poszło jej nosem, sprawił, że jej towarzysze zaczęli pokładać się ze śmiechu.
 - Anka! - pisnęła platynowowłosa, odstawiając kubek i usiłując się jakoś ogarnąć oraz zetrzeć z twarzy czekoladę. Ale kiedy tylko już chociaż częściowo się opanowała, sama też zaczęła chichotać. Nie potrafiła tego opanować. Ta dwójka tak na nią działała.
 - Ludu! Zaraz spotkanie z Chejronem - obwieściła Polka, teatralnym gestem spoglądając na lewy nadgarstek. Niby nic niezwykłego, ale ona nie miała zegarka. Jednak nawet jej wygłupy nie potrafiły powstrzymać Strażniczki przed sposępnieniem - Ej, co jest?
 - A jeśli... a jeśli każe mi odejść? - spytała cicho córa zimy. Heroska położyła jej dłoń na ramieniu.
 - Nie martw się, nie pozwolimy mu na to - powiedziała łagodnie
 - A nawet jeśli i tak to zrobi, to zamieszkasz w Bunkrze Dziewiątym i już. To w końcu już nie Obóz, a las, nie? - dodał Valdez, szczerząc się. Dawna władczyni Arendell posłała mu smutny uśmiech. I tak wiedziała swoje. Gdyby wicedyrektor podjął taką decyzję, nie mieliby nic do gadania.
 - No dobra - córka Ateny klasnęła w dłonie - Nie dowiemy się, dopóki z nim nie pogadasz, co nie? Więc idziemy! - powiedziała sztucznie optymistycznym głosem, z przesadnie radosną miną. Wyglądało to tak nienaturalnie, że tym razem Elsa nie potrafiła się powstrzymać i wybuchnęła śmiechem.

1 komentarz: