sobota, 19 listopada 2016

Rozdział 30 - Tu jej nie ma

 - Boję się - mruknęła Elsa. Anka położyła jej dłoń na ramieniu i wygięła usta w czymś, co chyba miało być uśmiechem, ale wyszedł z tego grymas. W jej oczach czaiło się błaganie, by Strażniczka była silna, bo heroska nie potrafiła jej pocieszyć. Po prostu nie umiała znaleźć odpowiednich słów, bo wszystkie wydawały się nieznaczące albo bezsensowne.
 - Wiem - powiedziała tylko cicho
 - Jeśli każe mi odejść, nic nie będziecie mogli zrobić
 - Wiem - wyszeptała Polka przez ściśnięte gardło. Przymknęła oczy i wzięła głęboki oddech, a jej twarz powoli się odprężyła. Kiedy je otworzyła, wyglądała na spokojną, nawet trochę obojętną - Nie musisz mi tego uświadamiać, bo wiem. - jej głos był pozbawiony uczuć, zimny
 - Jakim cudem potrafisz być tak spokojna? - spytała z niedowierzaniem Frozenchild. Usta heroski wygięły się w grymasie, ale twarz nadal pozostała pusta, a oczy nawet nieco nieobecne.
 - Oglądałam bajkę o dziewczynie, która robiła tak samo. Jej mottem było "ukrywaj, nie czuj" - odparła okularnica. Maska obojętności spadła z jej twarzy, kiedy zaczęła gestykulować - Oczywiście potem był wielki szczęśliwy koniec, ocaliła siostrę siłą prawdziwej miłości - końcówkę powiedziała tak dramatycznym i przesadzonym tonem, że Strażniczka nie potrafiła się nie uśmiechnąć, mimo obaw o rozmowę z Chejronem i o to, o jakiej bajce mówiła jej towarzyszka. Była praktycznie pewna, że wie, co to była za historyjka.
 - Kraina Lodu? - rzuciła tytuł, mając nadzieję, że dziewczyna zaprzeczy. Jednak ta pokiwała głową
 - Yup. Wiesz co? Przypominasz mi Elsę - córka Ateny przekrzywiła nieco głowę - Gdyby brać pod uwagę opis słowny jej wyglądu, to się zgadza. Jasny blond, lodowe tęczówki, ogromne oczy, drobny nos, wąskie usta - wymieniała - Moc strzelania lodem na wszystkie strony... twoja moc ocaliła cię tak samo jak ją na filmie. Zablokowała strzałę - uświadomiła sobie półbogini, otwierając szeroko oczy, a potem mrużąc je i przyglądając się rozmówczyni - Może to głupie, ale wydaje mi się, że jesteś Elsą. Tylko co cię tak zmieniło? Tamta Elsa nigdy by się tak nie zachowała, nie cięłaby się...
 - Śmierć i złamane serce zmieniają wszystko - odparła pusto Frozenchild, odwracając wzrok.
 Anka zatrzymała się gwałtownie. Najpierw zmarszczyła brwi w skupieniu, potem lekko machnęła głową, jak to miała w zwyczaju, kiedy coś rozwiązała. Następnie wbiła czujny wzrok w Strażniczkę i otworzyła usta by coś powiedzieć, ale nagle zamarła i zacisnęła zęby, zirytowana.
 - Ty to robisz z prememedytacją! - zawołała, tupnięciem dając upust swojej złości. Elsa zauważyła, że dziewczyna nawet w takich sytuacjach zachowywała swój zwyczaj zmieniania słów. Może to zabrzmi dziwnie, ale ta "prememedytacja" ją uspokoiła. Polka mimo wszystko pozostawała sobą, będąc czymś w rodzaju "kotwicy" dla Arendellki - Mówisz takie rzeczy, które proszą się o pytanie, podczas gdy obiecałam sobie, że tego nie będę robić! Tak się nie robi dzieciom Sowy! - przy ostatnim słowie złapała córę zimy za nadgarstek i zaczęła ciągnąć szybko w stronę Wielkiego Domu - Idziemy tam w trybie natychmiastowym i bez dyskusji! Albo jak rodziców kocham wydębię od ciebie wszystkie informacje tu i teraz!
 Strażniczka Wiary nie potrafiła się nie uśmiechnąć. Samula potrafiła być naprawdę komiczną postacią. I upartą jak osioł. Chociaż sama twierdziła, że ma dosyć słabą wolę, bo miała ogromne problemy z opieraniem się pokusom, to jednak jak już przy czymś obstawiała, to potrzeba było naprawdę wiele wysiłku by ją od tego odwieść, a i tak rzadko to się udawało.
 Zanim weszły do Wielkiego Domu, Anka zatrzymała się na chwilę i puściła nadgarstek towarzyszki. Jej wzrok mówił jasno: "jeśli chcesz możesz się wycofać".
 Dawna królowa Arendell poczuła jak robi się jej ciepło na sercu. Po okularnicy było bardzo dobrze widać, że chciałaby poznać odpowiedzi na swoje pytania, ale mimo to pozostawiała jej wybór. Pozwalała jej zawrócić czy odejść, gdyby tamta tego chciała. Ale córka zimy przekroczyła próg.
 - Czekałem na ciebie, panno Frozenchild - odezwał się Chejron. Siedział na wózku inwalidzkim, w którym kryła się końska część jego ciała - Usiądź proszę - Strażniczka odetchnęła głęboko, usiłując zapanować nad nerwami i spoczęła na krześle - Ania, czy mogłabyś przekazać Annabeth, że dzisiaj grekę będzie musiała prowadzić gdzieś indziej? - heroska zmrużyła oczy
 - Nie nabiorę się na takie wybiegi. Nie interesuje mnie, że to "poważna rozmowa dorosłych" i tak mam zamiar zostać - stwierdziła, splatając ramiona po piersiami - Poza tym powiedziałam jej o tym już wczoraj - centaur westchnął.
 - Anno, - używał tej wersji imienia Polki tylko, gdy był bardzo poważny - do tej rozmowy nawet nie powinno dojść, nie mówiąc już o tym, że panna Frozenchild nie powinna tu być. Jest istotą, z którą nikt z naszego świata nie powinien się stykać. A na dodatek twoja matka nie pochwala tego, żebyś się przy niej kręciła - na to ostatnie półbogini zacisnęła pięści.
 - Atena nie będzie mi mówić, co mam robić - warknęła - Na polecenie Hebe opiekuję się Nikolą i czuję się zobowiązana tu być. Nie obchodzi mnie, że to jakieś tajemnice miliona światów, bo niby z Egipcjanami, Rzymianami i tymi gośćmi od Thora i jego bandy też nie powinnyśmy się spotykać i co? I tak niektórzy sobie swobodnie nawiązują przyjaźnie.
 - To inna sytuacja - zaprzeczył wicedyrektor - Oni w jakiś sposób należą do naszego świata, a panna Frozenchild nie - Samula otworzyła usta, by zaprotestować kolejny raz, ale centaur ją uprzedził - Dobrze, zostań. Ale o rzeczach, o których tu rozmawiamy wie niewielkie grono i niech tak lepiej pozostanie.
 - Odeślesz mnie, prawda? - spytała cichutko Elsa. Wpatrywała się w swoje dłonie ze spuszczoną głową. Chejron i Anka spojrzeli na nią z zaskoczeniem, bo podczas kłótni niemal zapomnieli, że tu jest. Jasne kosmyki spadały jej na twarz, a ona się kuliła. Samula dopiero wtedy uświadomiła sobie, jak bardzo jej towarzyszce zależało pozostaniu tu. Córa zimy jeszcze nigdy, nawet przy swoich najgorszych atakach paniki, nie wyglądała tak krucho - Nigdzie nie ma dla mnie miejsca...
 - Panno Frozenchild, proszę się uspokoić - stwierdził centaur najdelikatniej jak potrafił - Zdołałaś przekonać bogów, więc nie widzę przeszkód, żebyś tu została - Elsa podniosła na niego swoje pełne zaskoczenia, błękitne oczy. Nie takiej odpowiedzi się spodziewała - Jesteś wyjątkowym przypadkiem, dlatego nasza rozmowa nie będzie taka jak w przypadku herosa, ale nie wyklucza twojego pozostania.
 - Czyli... mogę tu zostać? - zapytała zdziwiona - Nie wydacie mnie Strażnikom?
 - Wydajesz się być dobrą dziewczyną, chociaż może to być mylne wrażenie, skoro masz na pieńku ze Strażnikami - oznajmił mężczyzna - Niemniej jednak póki nie będziesz sprawiać większych problemów niż pozostali, póty będzie tu mile widziana - Anka nachyliła się do Frozenchild i zasłaniając dłonią usta, jakby chciała powiedzieć jej coś na ucho, wyszeptała teatralnie na tyle głośno, że i tak obydwoje ją usłyszeli:
 - Spoko, Percy i Luke rozpętali po końcu świata, a Annabeth wybrała się ze swoim chłopakiem na wycieczkę do Tartaru, więc ciężko będzie to przebić - na koniec wypowiedzi zachichotała. Jej towarzyszka z trudem zachowała powagę. Ta wypowiedź, choć żartobliwa, uspokoiła ją. Jej drobne problemy z kontrolą mocy były niczym w porównaniu z końcem świata.
 Chejron uśmiechnął się dobrotliwie. Widział w jaki sposób córka Ateny zachowywała się wobec starszej dziewczyny. Jakby chciała ją ochronić przed całym światem. Niejednokrotnie już to zauważał w kontaktach Samuli z przyjaciółmi - to samo robiła przy Ricie i Valdezie. Pod tym względem Polka była podobna do Percy'ego - choćby miała spalić świat, uratowałaby przyjaciół. Chociaż działało to też w drugą stronę, wroga by zniszczyła, nawet gdyby to oznaczało pogrążenie samej siebie.
 A to oznaczało, że nawet gdyby chciał wygnać Elsę, musiałby liczyć się z faktem, iż Anka podążyłaby za nią, najpewniej zabierając ze sobą Ritę i Leo. Nie żeby miał zamiar to zrobić, duchy z innego wymiaru były dnia niego naprawdę interesującymi postaciami, jednak dotychczas nie miał z nimi dużej styczności. Osobiście poznał jedynie Pitcha Blacka.
 - Pozwól, że zapytam, czy skoro jesteś przeciwko Strażnikom, służysz Lordowi? - spytał wicedyrektor. Frozenchild rozchyliła usta i otworzyła szeroko oczy, zaskoczona pytaniem.
 - Nie jestem przeciwko Strażnikom - odezwała się po chwili. Centaur zmarszczył brwi. Coś mu się tu nie zgadzało... dlaczego więc nie chciała ich spotkać? Ba, wręcz się tego bała! - Prawdę mówiąc przez pewien okres byłam jedną z nich.
 Teraz mężczyzna już całkiem się pogubił.
 - Mogłabyś wyjaśnić? - poprosił, mając nadzieję, że to rozwieje jego wątpliwości
 - To dosyć skomplikowane... - mruknęła dawna władczyni, poprawiając kosmyk włosów - Jak już mówiłam, jestem Elsa Frozenchild, córa zimy wskrzeszona przez Księżyc. Do niedawna byłam Strażniczką Wiary... jednak ze względu na swoją moc i niestabilność emocjonalną jaką spowodowało przebywanie z pozostałymi, postanowiłam odejść, żeby Lord nie mógł mnie wykorzystać.
 - Zmarłaś w heroicznych okolicznościach, ratując swoją siostrę i Jacka Frosta, odrodziłaś się i zostałaś Strażnikiem i zakochałaś się w Froście, który złamał ci serce wiążąc się z Anną, przez co straciłaś kontrolę nad mocą i potem uciekłaś - powiedziała na jednym wydechu Polka. Jej towarzyszka rozchyliła usta, zaskoczona.
 - Skąd ty to...
 - Historia, którą opowiedziałaś Mel i Ricie - wcięła się jej w słowo heroska - Z faktów, które teraz przedstawiłaś wynika, że oparłaś ją na faktach, ale dostosowałaś do niemagicznych realiów. Wystarczyło wziąć poprawkę na magiczne elementy, które pominęłaś i można łatwo to wywnioskować - uśmiechnęła się - Nie posiadam jednak żadnych informacji, które mogłyby wyjaśnić dokładnie co się działo dalej... na internetach znalazłam kilka teorii dotyczących Krainy Lodu i jedna częściowo wyjaśnia twój wygląd, chociaż nie wiem skąd ci się wzięły złote paczałki.
 - Co miałaś na myśli, mówiąc o niestabilności mocy? - wtrącił się Chejron, ucinając wykład Samuli, na co ta prychnęła cicho, urażona.
 - Moja moc jest ogromna, praktycznie nieograniczona - oznajmiła dawna władczyni Arendell - Już za życia byłam potężna ze swoją mocą lodu, zaś po wskrzeszeniu zostałam obdarowana dodatkowo magią wiary. Jednak to jest tak ściśle ze mną połączone, że wielokrotnie zdarza mi się używać jej odruchowo bądź niezamierzenie. Często podczas silnych emocji tak się dzieje. Obawiałam się, że przez tą sytuację sercową Lord znajdzie sposób, by wykorzystać mnie i moją moc. Poza tym nie potrafiłabym spojrzeć w oczy Annie, Jackowi czy pozostały Strażnikom...
***
 - Niby mam komplet informacji, a jednak dalej mam taki niedosyt... - mruknęła Polka, kładąc się w poprzek trzech łóżek. Elsa siedziała naprzeciwko niej, na łóżku Samuli.
 - A co byś chciała jeszcze wiedzieć? - teraz Strażniczka nie miała już takich oporów przy rozmawianiu na temat swojej przeszłości. Naprawdę jej ulżyło, kiedy w końcu podzieliła się z kimś tą tajemnicą.
 - Nah, nic - stwierdziła okularnica, przekręcając się na plecy i zwieszając głowę za granicę posłania tak, żeby móc dalej patrzyć na swoją towarzyszkę - Ty, a wiesz co stwierdziłam?
 - Co takiego?
 - W sumie mam gdzieś jak się nazywasz. I tak będę cię nazywać Nikolą - wyszczerzyła się córka Ateny - I nie masz co protestować, i tak cię przekonam do tego.
 Platynowowłosa zaśmiała się szczerze. Już dawno zdążyła się zorientować, że z tą dziewczyną ciężko dyskutować. Uparła się, to uparła i trzeba mieć niezłe argumenty, żeby sobie z tym poradzić.
 Nagle Strażniczka przypomniała sobie o pewnej bardzo ważnej kwestii.
 - Anka, musimy wrócić na klif - powiedziała. Polka na te słowa znowu się przekręciła i podniosła do siadu. Jak to zrobiła bez spadnięcia z tych łóżek, pozostało dla dawnej władczyni Arendell zagadką. Okularnica pociągnęła swój warkocz, jak to miała w zwyczaju, kiedy spadał jej na plecy.
 - Co się stało? - po jej minie można się było domyśleć, że domyśla się, o co może chodzić
 - Muszę znaleźć swój pierścionek - oznajmiła Strażniczka. Samula jęknęła bezgłośnie i rzuciła się w tył. Tym razem jednak nie miała tyle szczęścia i rąbnęła tyłem głowy w krawędź jednego z łóżek. Jęk, jaki wyrwał się z jej ust, tym razem był nawet głośny - Nic ci się nie stało? Boli cię głowa? - zaniepokoiła się jej towarzyszka. Anka podniosła się do siadu, masując tył głowy ze skwaszoną miną.
 - Nie, łaskocze, wiesz? - sarknęła, krzywiąc się, gdy nacisnęła za mocno na bolące miejsce. Córa zimy wyczarowała szybko kawałek lodu i podała do herosce. Półbogini natychmiast przyłożyła go do tyłu głowy, z niemałą ulgą - Dzięki - westchnęła - A co do twojej biżuterii, to odzyskasz ją jeszcze dzisiaj. Zajmę się tym.
 - Gdzie on jest?
 - Pewnie zwinął go jakiś dzieciak od Hermesa... - zaczęła snuć domysły Samula, ale platynowowłosa przerwała jej wywód, domyślając się co on tak na prawdę miał na celu.
 - Gdzie. Jest. Mój. Pierścień. - powtórzyła twardo Frozenchild, wbijając spojrzenie w swoją rozmówczynię, która uśmiechnęła się głupawo.
 - Istnieje cień szansy, że właśnie bada go Lou i Malcolm...
 - Anka...
***
 Jack leciał nad lasem, usiłując znaleźć miejsce ze swojego snu. Wiedział, że szuka w odpowiednim zakątku ziemi - przeczesywał Long Island w Ameryce Północnej. Namierzył już miejsce niedaleko wzgórza, gdzie widział zabiedzoną i niemagiczną wersję Elsy. Jednak nigdzie nie było tego domku, w którym widział ją później...
 Wylądował w końcu na jednej z większych polanek. Czuł, iż to właśnie jest miejsce, którego szukał, lecz ta logicznie myśląca część jego umysłu twierdziła, że to nie możliwe. Tu przecież była tylko łąka, parę krzaczków i ogromny las.
 - Tu jej nie ma - rozległ się głos. Frost odwrócił się szybko w stronę jego źródła. Jego oczom ukazał się nie kto inny jak Pitch Black we własnej osobie. Chociaż mężczyzna zawsze był wysoki i smukły, to teraz wyglądał o wiele straszniej niż wcześniej - niczym uosobienie śmierci o zapadniętej twarzy i szarych oczach.
 - To gdzie jest? - spytał zachrypniętym głosem duch zimy. Mrok zacisnął lekko usta.
 - W miejscu poza twoim zasięgiem. Gdzie starożytne mity stają się prawdą - odparł - Uciekła do zakazanego miejsca. Do Obozu Herosów.

3 komentarze: