Anka zdążyła już zacząć
panikować i już chciała pobiec do Chejrona, jednak w ostatniej chwili
mignęła jej niebiesko-czarna czupryna wśród drzew. Odetchnęła z ulgą i
już uspokojona poszła w stronę dziewczyny. Nikola siedziała na małej
polance w środku lasu, z kolanami przyciśniętymi do klatki piersiowej.
Polka usiadła powoli
obok niej, odchylając się w tył i podpierając rękami. Światło słońca,
które docierało tu przez korony drzew było niezbyt mocne i rozproszone,
dlatego mogła utkwić wzrok w górze.
- Nie jesteś z Polski.
Nie jesteś taka jak my. I nie powinno cię tu być. - powiedziała jakby
do siebie Polka. Po policzkach kolorowowłosej spłynęły świeże łzy -
Więc dlaczego tu przybyłaś? - Strażniczka nie odpowiedziała, szlochając
z twarzą ukrytą w dłoniach. Anka położyła jej dłoń na ramieniu -
Musisz uważać. Bogowie cię szukają - dodała, patrząc na towarzyszkę z
troską. Nikola odjęła ręce od zapłakanej twarzy, spoglądając na nią z
niezrozumieniem - Będzie dobrze - Wilk rozpłakała się jeszcze bardziej,
wtulając się w Polkę.
Blondynka nieco
niezręcznie pogłaskała ją po plecach. Nie za bardzo umiała zajmować się
osobami, które płaczą. Wiedziała tylko jedno.
Jeśli Melanie się o tym dowie, to będzie koniec dla Nikoli.
***
Anka mruknęła
nieprzytomnie i zaczęła macać pod poduszką w poszukiwaniu telefonu.
Były one co prawda zakazane, ale dziewczyna nie za bardzo się tym
przejmowała. Nigdzie nie dzwoniła, ani nie pisała, wszelką łączność ze
światem miała wyłączoną. Nawet poprosiła Leo, żeby usunął z niego
wszelkie gadżety, które umożliwiały namierzanie go.
Blondynka ziewnęła
przeciągle i odblokowała go, spoglądając na godzinę. Była ledwo czwarta
nad ranem. Opadła z powrotem na posłanie, wzdychając z irytacją. Po co
obudziła się o tej godzinie?
Nagle tknięta
przeczuciem obróciła się w stronę, gdzie spała, a przynajmniej powinna
spać Nikola. Z zaskoczeniem stwierdziła, że Strażniczki tam nie ma.
Wyplątała się szybko z koca i dotknęła pościeli swojej towarzyszki. Była
jeszcze ciepła, co oznaczało, że dziewczyna zniknęła całkiem niedawno.
Polka czym prędzej
wstała, poprawiając bluzkę, która zawinęła jej się odkrywając brzuch i
cicho podeszła do drzwi. Były lekko uchylone, więc pewnie tędy córka
zimy opuściła domek.
Heroska powoli wyszła,
nasłuchując. Gdzieś z góry dobiegło ją ciche szlochanie. I coś jakby
jęknięcie? Zaniepokojona Anka niemal pobiegła, wciąż starając się zrobić
jak najmniej hałasu, do drabinki, która była na tyłach domku i wspięła
się po niej na dach.
Księżycowi było
niedaleko do pełni. Dodatkowo na środku polany z domkami było nigdy nie
gaszone ognisko. Dlatego Polka widziała dziewczęcą postać, która
siedziała na jednej z przybitych płasko do dachu drabin. I jej włosy do
ramion, które falowały na delikatnym wietrze, i jej trzęsące się od
płaczu ramiona.
I błysk ostrego metalu w jej dłoni.
Na początku blondynkę
wmurowało na ten widok. Nie spodziewała się, że Nikola wciąż się tnie.
Ale potem szok zastąpiła złość. Dziewczyna ruszyła w stronę Strażniczki
tak gwałtownie, że omal nie spadła z dachu i wyrwała jej z dłoni
zakrwawioną żyletkę, kalecząc sobie przypadkowo palce, kiedy zacisnęła
je nieco za mocno wokół ostrego przedmiotu.
- Czy ciebie już do
końca popiendyliło?! - krzyknęła na nią wkurzona - Ciąć się?! Miałam
cię za mądrą dziewczynę, a nie jakąś piendyloną masochistkę! - Wilk
skuliła się, co z lekka ocuciło Samulę. Polka wzięła głęboki wdech i
kontynuowała - Dlaczego to robisz? - spytała już ciszej i spokojniej
- T-ta pust-tka... to
j-ją zapełn-nia - wyszeptała córka zimy. Jej towarzyszka zacisnęła
usta, po czym ostrożnie wzięła rękę dawnej królowej Arendell. Starła
rąbkiem koszulki krew, która wypływała z świeżych ran i niemal
warknęła. Na nadgarstku Wilk były trzy kreski, które wciąż krwawiły.
Puściła ją z westchnieniem.
- Spójrz na mnie -
powiedziała. Strażniczka niepewnie uniosła na nią wzrok. Polka miała
zdecydowaną minę - Może to cię oduczy cięcia się - stwierdziła i jednym
szybkim ruchem przejechała żyletką po swoim ręku, sycząc z bólu. Elsa
wciągnęła gwałtownie powietrze, przerażona tym co robiła jej koleżanka.
- Anka, co ty
wyprawiasz?! - krzyknęła. Blondynka przeciągnęła ostrzem kolejny raz,
tworząc na nadgarstku kolejną krwawiącą kreskę. Wilk chciała ją
powstrzymać, jednak Samula odepchnęła ją i z niemałym trudem, zrobiła
sobie trzecią ranę, po czym zrzuciła żyletkę z dachu. - Oszalałaś?! Co
ty robisz?!
- Mam zamiar nauczyć
cię, że tak się nie robi - Polka walczyła z łzami, które napływały jej
do oczu. Nigdy wcześniej czegoś takiego nie zrobiła i nie była
przyzwyczajona do tego bólu. Kiedy udało się jej już odgonić słone
krople, wzięła rąbek koszulki i przyłożyła go do ran - Za każdym razem,
kiedy zobaczę u ciebie tego typu rany, zrobię sobie identyczne -
powiedziała z pewnością w głosie - Więc pamiętaj, jeśli zranisz siebie,
to i mnie jednocześnie. Chodź, trzeba to opatrzyć, bo ja nie mam
zamiaru mieć blizn jak jakaś masochistka
***
- Cześć, Rachel - zza
fioletowej zasłony wyjrzała Anka, trzymając w ręku dwa małe, płaskie
pudełka. Słysząc jej głos, rudowłosa odwróciła się - Co robisz? -
spytała, wchodzą do środka.
- Staram się określić o
co tu chodzi - westchnęła wyrocznia, machnięciem ręki wskazując na
obraz, przedstawiający jakąś zamazaną postać na tle lasku, który rósł na
klifie - Ale duch Delf milknie...
- To trochę słabo... -
mruknęła Polka - Nieważne. Załóżmy, że mam pewne podejrzenia co do tej
całej sytuacji z tajemniczą osobą. Czy mogłabyś mi powiedzieć coś
więcej? Mam tu małe wspomożenie - dziewczyna zaśmiała się lekko,
grzechocząc pudełkami. Podała je Rachel. Dare przeczytała tytuł.
- Historyjkowe kostki?
Naprawdę? - uniosła brwi. Blondynka pokiwała głową - Cóż, mogę
spróbować, ale niczego nie obiecuję. Pytia nie chce wyjawić zbyt dużo
informacji...
Śmiertelniczka usiadła
po turecku na podłodze, rozsypując małe sześcianiki przed sobą. Kości
było łącznie dwadzieścia jeden, a każda miała na wyryte na ściankach po
sześć obrazków. Anka przykucnęła obok niej, przyglądając się, jak
rudowłosa układa kostki. Nie obracała ich, tylko przekładała w jakby
sznur, w którym raz miał dwa sześciany szerokości, a innym razem jeden.
- No dobra, spróbujmy -
mruknęła Wyrocznia, kładąc palec na pierwszych dwóch kostkach, które
przedstawiały kielich i koronę. Jej oczy rozbłysły jadowitą zielenią -
Pochodzi z wysokiego rodu - głos Rachel brzmiał, jakby mówiły trzy
dziewczyny jednocześnie. Przełożyła palec na wizerunek Ziemi - Nie jest
stąd. To niewyszkolona, ale niebezpieczna wojowniczka. To co widać, to
maska, która skrywa jej prawdziwe oblicze - musnęła kostkę z ogniem,
hełmem, okiem, dwoma maskami z starożytnego greckiego teatru i
człowieczkiem, którego cień wyglądał jak potwór - Prawda jest ukryta -
kraty i znak zapytania - Ale Księżyc wydobędzie śmiertelną magię -
sierp księżyca, piorun, kocioł i czaszka - Strach przed ciosem, który
zepchnie tą osobę w toń... - przesuwała palcem dalej, po przestraszonej
minie, ludziku, który osłaniał się rękami, strzałą, tarczą i falami.
Zatrzymała się dopiero nad zdenerwowaną minką. Zamrugała, a jej oczy i
głos wróciły do pierwotnego stanu - Jest jeszcze śmiercionośny gniew,
ale nie wiem do kogo należy... - westchnęła - To nie ma sensu. Dlaczego
Artemida miałaby coś ujawniać?
- Może chodzi o jedną z
jej Łowczyń? - zaproponowała Anka, mimo że znała prawidłową odpowiedź.
To wszystko było o Nikoli. Ale wiedziała, że gdyby Rachel dowiedziała
się, iż to Wilk jest tą osobą, powiedziałaby Chejronowi, a wtedy
kolorowowłosa musiałaby uciekać.
A Polka nie potrafiła ją na to skazać
Zarąbisty
OdpowiedzUsuńExtra. Ale kiedy wreszcie będzie Jack?!
OdpowiedzUsuńDAJ MI NAJPIERW NAPRAWIĆ ELSĘ BO ZA BARDZO JĄ ZEPSUŁAM
UsuńA jak byś chciała, żeby się spotkali?
Usuń