piątek, 9 września 2016

Rozdział 21 - Anka, co ty wyprawiasz?!

 Anka zdążyła już zacząć panikować i już chciała pobiec do Chejrona, jednak w ostatniej chwili mignęła jej niebiesko-czarna czupryna wśród drzew. Odetchnęła z ulgą i już uspokojona poszła w stronę dziewczyny. Nikola siedziała na małej polance w środku lasu, z kolanami przyciśniętymi do klatki piersiowej.
  Polka usiadła powoli obok niej, odchylając się w tył i podpierając rękami. Światło słońca, które docierało tu przez korony drzew było niezbyt mocne i rozproszone, dlatego mogła utkwić wzrok w górze.
  - Nie jesteś z Polski. Nie jesteś taka jak my. I nie powinno cię tu być. - powiedziała jakby do siebie Polka. Po policzkach kolorowowłosej spłynęły świeże łzy - Więc dlaczego tu przybyłaś? - Strażniczka nie odpowiedziała, szlochając z twarzą ukrytą w dłoniach. Anka położyła jej dłoń na ramieniu - Musisz uważać. Bogowie cię szukają - dodała, patrząc na towarzyszkę z troską. Nikola odjęła ręce od zapłakanej twarzy, spoglądając na nią z niezrozumieniem - Będzie dobrze - Wilk rozpłakała się jeszcze bardziej, wtulając się w Polkę.
  Blondynka nieco niezręcznie pogłaskała ją po plecach. Nie za bardzo umiała zajmować się osobami, które płaczą. Wiedziała tylko jedno.
  Jeśli Melanie się o tym dowie, to będzie koniec dla Nikoli.
***
  Anka mruknęła nieprzytomnie i zaczęła macać pod poduszką w poszukiwaniu telefonu. Były one co prawda zakazane, ale dziewczyna nie za bardzo się tym przejmowała. Nigdzie nie dzwoniła, ani nie pisała, wszelką łączność ze światem miała wyłączoną. Nawet poprosiła Leo, żeby usunął z niego wszelkie gadżety, które umożliwiały namierzanie go.
  Blondynka ziewnęła przeciągle i odblokowała go, spoglądając na godzinę. Była ledwo czwarta nad ranem. Opadła z powrotem na posłanie, wzdychając z irytacją. Po co obudziła się o tej godzinie?
  Nagle tknięta przeczuciem obróciła się w stronę, gdzie spała, a przynajmniej powinna spać Nikola. Z zaskoczeniem stwierdziła, że Strażniczki tam nie ma. Wyplątała się szybko z koca i dotknęła pościeli swojej towarzyszki. Była jeszcze ciepła, co oznaczało, że dziewczyna zniknęła całkiem niedawno.
Polka czym prędzej wstała, poprawiając bluzkę, która zawinęła jej się odkrywając brzuch i cicho podeszła do drzwi. Były lekko uchylone, więc pewnie tędy córka zimy opuściła domek.
  Heroska powoli wyszła, nasłuchując. Gdzieś z góry dobiegło ją ciche szlochanie. I coś jakby jęknięcie? Zaniepokojona Anka niemal pobiegła, wciąż starając się zrobić jak najmniej hałasu, do drabinki, która była na tyłach domku i wspięła się po niej na dach.
  Księżycowi było niedaleko do pełni. Dodatkowo na środku polany z domkami było nigdy nie gaszone ognisko. Dlatego Polka widziała dziewczęcą postać, która siedziała na jednej z przybitych płasko do dachu drabin. I jej włosy do ramion, które falowały na delikatnym wietrze, i jej trzęsące się od płaczu ramiona.
  I błysk ostrego metalu w jej dłoni.
  Na początku blondynkę wmurowało na ten widok. Nie spodziewała się, że Nikola wciąż się tnie. Ale potem szok zastąpiła złość. Dziewczyna ruszyła w stronę Strażniczki tak gwałtownie, że omal nie spadła z dachu i wyrwała jej z dłoni zakrwawioną żyletkę, kalecząc sobie przypadkowo palce, kiedy zacisnęła je nieco za mocno wokół ostrego przedmiotu.
  - Czy ciebie już do końca popiendyliło?! - krzyknęła na nią wkurzona - Ciąć się?! Miałam cię za mądrą dziewczynę, a nie jakąś piendyloną masochistkę! - Wilk skuliła się, co z lekka ocuciło Samulę. Polka wzięła głęboki wdech i kontynuowała - Dlaczego to robisz? - spytała już ciszej i spokojniej
  - T-ta pust-tka... to j-ją zapełn-nia - wyszeptała córka zimy. Jej towarzyszka zacisnęła usta, po czym ostrożnie wzięła rękę dawnej królowej Arendell. Starła rąbkiem koszulki krew, która wypływała z świeżych ran i niemal warknęła. Na nadgarstku Wilk były trzy kreski, które wciąż krwawiły. Puściła ją z westchnieniem.
  - Spójrz na mnie - powiedziała. Strażniczka niepewnie uniosła na nią wzrok. Polka miała zdecydowaną minę - Może to cię oduczy cięcia się - stwierdziła i jednym szybkim ruchem przejechała żyletką po swoim ręku, sycząc z bólu. Elsa wciągnęła gwałtownie powietrze, przerażona tym co robiła jej koleżanka.
  - Anka, co ty wyprawiasz?! - krzyknęła. Blondynka przeciągnęła ostrzem kolejny raz, tworząc na nadgarstku kolejną krwawiącą kreskę. Wilk chciała ją powstrzymać, jednak Samula odepchnęła ją i z niemałym trudem, zrobiła sobie trzecią ranę, po czym zrzuciła żyletkę z dachu. - Oszalałaś?! Co ty robisz?!
  - Mam zamiar nauczyć cię, że tak się nie robi - Polka walczyła z łzami, które napływały jej do oczu. Nigdy wcześniej czegoś takiego nie zrobiła i nie była przyzwyczajona do tego bólu. Kiedy udało się jej już odgonić słone krople, wzięła rąbek koszulki i przyłożyła go do ran - Za każdym razem, kiedy zobaczę u ciebie tego typu rany, zrobię sobie identyczne - powiedziała z pewnością w głosie - Więc pamiętaj, jeśli zranisz siebie, to i mnie jednocześnie. Chodź, trzeba to opatrzyć, bo ja nie mam zamiaru mieć blizn jak jakaś masochistka
***
  - Cześć, Rachel - zza fioletowej zasłony wyjrzała Anka, trzymając w ręku dwa małe, płaskie pudełka. Słysząc jej głos, rudowłosa odwróciła się - Co robisz? - spytała, wchodzą do środka.
  - Staram się określić o co tu chodzi - westchnęła wyrocznia, machnięciem ręki wskazując na obraz, przedstawiający jakąś zamazaną postać na tle lasku, który rósł na klifie - Ale duch Delf milknie...
  - To trochę słabo... - mruknęła Polka - Nieważne. Załóżmy, że mam pewne podejrzenia co do tej całej sytuacji z tajemniczą osobą. Czy mogłabyś mi powiedzieć coś więcej? Mam tu małe wspomożenie - dziewczyna zaśmiała się lekko, grzechocząc pudełkami. Podała je Rachel. Dare przeczytała tytuł.
  - Historyjkowe kostki? Naprawdę? - uniosła brwi. Blondynka pokiwała głową - Cóż, mogę spróbować, ale niczego nie obiecuję. Pytia nie chce wyjawić zbyt dużo informacji...
  Śmiertelniczka usiadła po turecku na podłodze, rozsypując małe sześcianiki przed sobą. Kości było łącznie dwadzieścia jeden, a każda miała na wyryte na ściankach po sześć obrazków. Anka przykucnęła obok niej, przyglądając się, jak rudowłosa układa kostki. Nie obracała ich, tylko przekładała w jakby sznur, w którym raz miał dwa sześciany szerokości, a innym razem jeden.
  - No dobra, spróbujmy - mruknęła Wyrocznia, kładąc palec na pierwszych dwóch kostkach, które przedstawiały kielich i koronę. Jej oczy rozbłysły jadowitą zielenią - Pochodzi z wysokiego rodu - głos Rachel brzmiał, jakby mówiły trzy dziewczyny jednocześnie. Przełożyła palec na wizerunek Ziemi - Nie jest stąd. To niewyszkolona, ale niebezpieczna wojowniczka. To co widać, to maska, która skrywa jej prawdziwe oblicze - musnęła kostkę z ogniem, hełmem, okiem, dwoma maskami z starożytnego greckiego teatru i człowieczkiem, którego cień wyglądał jak potwór - Prawda jest ukryta - kraty i znak zapytania - Ale Księżyc wydobędzie śmiertelną magię - sierp księżyca, piorun, kocioł i czaszka - Strach przed ciosem, który zepchnie tą osobę w toń... - przesuwała palcem dalej, po przestraszonej minie, ludziku, który osłaniał się rękami, strzałą, tarczą i falami. Zatrzymała się dopiero nad zdenerwowaną minką. Zamrugała, a jej oczy i głos wróciły do pierwotnego stanu - Jest jeszcze śmiercionośny gniew, ale nie wiem do kogo należy... - westchnęła - To nie ma sensu. Dlaczego Artemida miałaby coś ujawniać?
  - Może chodzi o jedną z jej Łowczyń? - zaproponowała Anka, mimo że znała prawidłową odpowiedź. To wszystko było o Nikoli. Ale wiedziała, że gdyby Rachel dowiedziała się, iż to Wilk jest tą osobą, powiedziałaby Chejronowi, a wtedy kolorowowłosa musiałaby uciekać.
  A Polka nie potrafiła ją na to skazać

4 komentarze: