wtorek, 14 czerwca 2016

Rozdział 16 - Widzisz?

 Rita podeszła do domku Hermesa, ale zawahała się przed przekroczeniem progu. Czy na pewno to dobry pomysł? A może Anka tylko pogorszy sprawę?
 Chociaż w sumie to już i tak nie miała żadnego wyjścia. Wraz z Melanie wymogły na Willu i Lisie, że przydzielą ją do niej. Dlatego córka Hebe czuła się odpowiedzialna za porozmawianie ze Słowianką. Dziewczyna musiała wiedzieć, jakie będzie jej zadanie.
 Podeszła do Travisa, jednego z bardziej swawolnych dzieciaków boga Złodziei, który wręcz kochał robić wraz ze swym bliźniakiem innym kawały. Rita też kiedyś padła ich ofiarą. Co prawda ją potraktowali łagodniej, bo, jak to ujęli, niepełnosprawnym przysługuje ulga, a to podmienienie tuszu w długopisie na sztuczną krew, to tylko element rytuału inicjacyjnego. Po raz pierwszy Watson nie dyskutowała na temat tej "niepełnosprawności".
 - Hej, mała. Bolało jak spadałaś z nieba? - uśmiechnął się zawadiacko. Rita podparła się pod boki i wymówiła bezgłośnie "A co?" - Bo masz mordę jak pers - Czarnowłosa była już przyzwyczajona do jego chamskich zaczepek, nieraz wyskakiwał z tekstami tego typu i to nie do jednej dziewczyny, dlatego też jej jedyną reakcją było pokazanie mu języka.
 "Szukam Anki, tej Polki", napisała mu szybko na kartce
 - Zrobiła sobie "LB", czyli dzień "Leżenia Bykiem", jak to ujęła - stwierdził, wzruszając ramionami - Nie zwlekła się ze swojego posłania nawet na śniadanie.
 "Nie powinieneś jej pogonić do zajęć? No wiesz, w końcu jesteś jej grupowym"
 - Jeszcze mi życie miłe, mała - powiedział, kręcąc lekko głową - Od kilku dni jest strasznie drażliwa.
 "Ilu?"
 - Coś koło pięciu? Chyba - podrapał się po głowie - Lepiej z nią pogadaj, tobie nic nie zrobi, reaguje alergicznie tylko na chłopaków.
 "Przecież jest taka tylko w te dni"
 - Wiem - zaśmiał się Travis - Dobra, leć do niej, ja muszę spadać na trening z nowymi - zawołał i wybiegł z budynku.
 Rita wzruszyła ramionami na jego zachowanie i rozejrzała się po domku. Cała podłoga jak zwykle była zawalona dodatkowymi posłaniami i rzeczami obozowiczów. Ci określeni, którzy byli dziećmi Hermesa, mieli łóżka. Natomiast pozostali zajmowali albo wolne kanadyjki, albo materace. To był zazwyczaj najliczniejszy domek. Ale w te wakacje bogowie wyjątkowo zebrali się w sobie i pouznawali swoje dzieci. Pozostało tylko dwanaścioro Hermesiątek i dwie nieuznane. Jedną była Nikola, a drugą właśnie Anka.
 Córka Hebe znalazła już wzrokiem swój cel, a mianowicie siedzącą w kącie dziewczynę. W jej dłoni jak zwykle była książka, tym razem dosyć gruba, jednak Rita nie była wstanie dostrzec tytułu. Jedyne co zauważyła to odcienie błękitu na okładce.
 Sama właścicielka książki na pierwszy rzut oka nie miała w sobie nic nadzwyczajnego. Była jedną z tych osób, które widząc na ulicy minęłabyś  bez żadnego wahania. Wyglądała zwyczajnie i to właśnie wyróżniało ją w Obozie Herosów. Miejscu, gdzie zdecydowana większość osób jest niezwykle piękna, z wspaniałą sylwetką albo chociaż jedną charakterystyczną cechą, która wyróżnia ich z tłumu, tak jak na przykład niezwykłe wręcz oczy Lou Ellen, córki Hekate, które raziły swą jadowitą zielenią.
 Anka nie była ani wysoka, ani niska, mierzyła coś koło metra sześćdziesięciu siedmiu centymetrów, jej włosy nie miały pszenicznej barwy, a jej oczy nie były błękitne jak niebo, czego wielu by się spodziewało po Słowiance. Owszem była blondynką, ale raczej ciemną, z przejaśnieniami od słońca i suszarki. Nie dbała o nie za bardzo, dlatego wiele kosmyków było krótszych o połowę i więcej od reszty, bo urywały się, kiedy usiłowała je rozczesywać. Charakterystyczne dla niej było to, że zawsze sterczały niczym rzadka lwia grzywa. Dziewczyna nie lubiła swoich włosów, zawsze narzekała, że nie potrafią się zdecydować, czy są lokami, czy falami, czy są po prostu proste. Wielokrotnie po wysuszeniu Julia śmiała się, że gdyby ją przefarbować na czarno, wyglądałaby jak Bellatrix z Harry'ego Potter'a. Jej oczy miały dziwny kolor, jakby poszarzały błękit, choć wielu zarzekało się, że są brązowe, co niezmiernie irytowało Polkę. Twarz miała trochę zbyt kwadratową, a na nosie zawsze gościły okulary w ciemnych oprawkach. Wyglądała na szesnaście, siedemnaście lat, choć tak naprawdę była zaledwie czternastolatką. Co i tak było nieco niepokojące, bo bogowie obiecali uznawać swoje dzieci najpóźniej w dniu trzynastych urodzin. Ale znając życie po prostu zapomnieli o tej przysiędze.
 Rita pomachała do niej, ale dziewczyna tylko uniosła palec, dalej wodząc oczami po kartkach. Oderwała się od lektury dopiero po dobrej minucie.
 - Hej - powiedziała przeciągając ostatnią głoskę, jak to miała w zwyczaju, wyciągając słuchawkę z ucha. Polka była wręcz uzależniona od muzyki, ciągle jej słuchała - Co tam?
 "Co czytasz?", napisała
 - Dotyk Julii, Tehereh Mafi, cały cykl - Rita zmarszczyła brwi. Kojarzyła autorkę, ale nie pamiętała, żeby napisała dzieło pod takim tytułem - Ale u was to chyba Shatter Me - Watson od razu przypomniała sobie tą książkę. Opowiadała o historii dziewczyny, która przez siedemnaście lat praktycznie nikogo nie dotykała, a kiedy to zrobiła, chłopczyk, którego dotknęła, zginął. Właśnie to było jej mocą, zabijanie dotykiem. Dlatego kiedy miała czternaście lat odseparowano ją od ludzi i zamknięto w psychiatryku. Córka Hebe lubiła tą opowieść, bo główna bohaterka, Julia, w końcu uczy się walczyć o swoje prawa.
 "Dobra książka. Do którego momentu doszłaś?"
 - Jak dostaje ten kostium. W sumie to już skończyłam - Czarnowłosa pokręciła głową. Anka zaczęła tą książkę zaledwie wczoraj, a już zdążyła skończyć pierwszą jej część. To dosyć szybko, gdy się weźmie pod uwagę, że ta historia mia trzysta trzydzieści stron - Znam tą minę. Czym tym razem się martwisz? - Watson dopiero zorientowała się, że zagryza wargę. Westchnęła cicho
 "Pamiętasz Nikolę, o której ci opowiadałam?"
 - Trudno żebym nie pamiętała - stwierdziła Anka - Zapisałaś mi trzy strony drobnym maczkiem, żeby wytłumaczyć czemu nie rozmawiałaś ze mną od kilku tygodni - zaśmiała się cicho na samo wspomnienie tej sytuacji.
 "Chodzi o to, że w wyniku pewnego zdarzenia, ani ja, ani Melanie nie możemy się do niej zbliżać przez tydzień. A wiesz, że wyjeżdżam wcześniej. Pomyślałyśmy, że ty mogłabyś się nią zająć"
 - Ale jesteście pewne? - dziewczyna nie wydawała się być przekonana do tego pomysłu - Wiesz, że nie potrafię pocieszać ludzi, tylko ich bardziej dobijać, a ona jest w delikatnej sytuacji...
 "Mel twierdzi, że Nikola potrzebuje bardziej kopa w trzy* litery, niż obchodzenia się jak z porcelany. I zmuś ją po jakimś czasie do przebywania z Leo. On jest według niej podobny do jej byłego, dlatego zdaniem Mel powinna się z nim zaprzyjaźnić"
 - Ma się przekonać do ludzi jego pokroju? - Rita pokiwała energicznie głową, zadowolona, że blondynka tak szybko załapała o co jej chodzi - Jakieś dodatkowe wytyczne?
 "Na widok tłumu może dostać ataku paniki"
 - Mi tam pasuje, nie lubię zamieszania, a przy stoliku Hermesa zawsze jest tłoczno - powiedziała zamyślona. Nagle klasnęła w dłonie, szczerząc się jak idiotka - YES! Zamiast siedzieć z tymi idiotami Hoodami, będę mogła jeść w lesie albo nad jeziorem, albo przy zatoce... tylko załatwię odpowiednie zaświadczenia od Lissy albo Willa...
 "Z tym mogą być małe problemy..."
 Anka spojrzała na nią znad okularów, unosząc brew.
 - We mnie wątpisz? We mnie? - zapytała tonem z serii "Reeeaaally?" - Ja go nie przekonam? Chodź, jak mi nie wierzysz.  Pokażę ci, jak przekonuje miszczu - splotła palce i wyprostowała ręce w łokciach, strzelając kostkami. Złapała niemowę za dłoń, po czym zaciągnęła ją do domku Apolla. Zastukała w drzwi i przybrała spokojną minę.
 Otworzyła jej dziewczyna ubrana cała w strój moro, jednak jej płomiennorude włosy przefarbowane gdzieniegdzie na jaskrawą zieleń przeczyły idei maskowania.
 - Hej, Kayla. Jest może Will? Mam do niego sprawę - powiedziała Anka z lekkim uśmiechem. Cóż, Polka na pierwszy rzut oka zdawała się być spokojną, ułożoną osobą, czemu przeczyła jej zmienna natura, jednak łatwo ludzie obdarzali ją zaufaniem.
 - Jasne, wchodź. Ale lepiej żeby Rita poczekała na zewnątrz, bo Solance nie jest w najlepszym humorze po tym jej i Mel wybryku - stwierdziła rudowłosa
 Polka spojrzała na córkę Hebe, która pogoniła ją gestem. Blondynka zniknęła za drzwiami z delikatnym uśmiechem na ustach.
 Nie minęło pięć minut, zanim wyszła z budynku wymachując karteczką.
 Rita czasami myślała, że wie o niej wszystko. Sama śmiało mogła ją nazwać przyjaciółką, która znała chyba najwięcej jej sekretów. I mimo że ona spośród wszystkich herosów znała najlepiej Ankę, tak naprawdę nie była pewna, czy cokolwiek co o niej widziała, było prawdziwe. Nie miała pewności, które zachowanie Polki jest tym naturalnym - samotnika ze skłonnością do rozmyślań, czy może lekko szalonej duszy towarzystwa? Obydwie potrafiła pokazać, kiedy tylko znalazła się w odpowiednim towarzystwie. Wpuść ją między dyskutujących dorosłych - będzie rozmawiać z nimi na poziomie, zostaw ją na imprezie - będzie szalała z innymi. Była niczym kameleon - zmieniała się w zależności od otoczenia, chociaż nie zmieniała automatycznie poglądów. Stawały się one jedynie bardziej elastyczne.
 - Widzisz? Tak się to robi - wyszczerzyła się - Mam zaświadczenie o stanach lękowych u Nikoli, zwalniające z ćwiczeń w grupach i wspólnych posiłków. A i masz zezwolenie na pożegnanie się z nią jak będziesz wyjeżdżać.
 Rita zaklaskała w dłonie i przytuliła mocno towarzyszkę. Zaraz jednak ją puściła, przypominając sobie, że Polka nie lubi zbyt bliskich kontaktów fizycznych. Chociaż po tych kilku spontanicznych przytulasach od córki Hebe powoli zaczynała się otwierać przed innymi.
 - Jeszcze jakieś uwagi ogólne co do Nikoli? - zapytała Anka - Jakich tematów powinnam przy niej unikać? Albo coś w ten deseń?
 "Nie lubi rozmawiać o swoim byłym chłopaku, Jacku, nie wymawia w ogóle jego imienia, no i często płacze jak choćby o nim pomyśli. I nie bądź jej opiekunką. Bądź przyjaciółką"
 - Postaram się, ale niczego nie obiecuję. Wiesz, że jestem słaba w tych kwestiach.

__________
* - w angielskim to słowo ma po prostu trzy litery (ass). Jakby ktoś nie wiedział o co mi chodzi, to o to miejsce, gdzie plecy tracą swą szlachetną nazwę

1 komentarz:

  1. Wiecie co?! Wstyd mi za wszystkich to czytających. Rozumiem, że nie wszyscy piszą, ale zrozumcie, że zwłaszcza na blogach, komentarze są ważne dla każdego twórcy! Nawet komentarz o treści "Fajny rozdział" albo "Kiedy next?" oznacza, że ktoś to czyta i lubi! Czy tak trudno wystukać tylko pare literek? Naprawde szkoda wam palców? Ona na to zasługuje! I nie widziałam nigdzie osoby, która tak bardzo chce pisać dalej. Czy to takie trudne? Te literki, te dwa słowa, naprawde dużo znaczą...

    OdpowiedzUsuń