czwartek, 9 czerwca 2016

Rozdział 15 - "I nic?!"

 - Czyli masz przewlekłą depresję, spowodowaną utratą rodziców. Schizofrenia zaś jest skutkiem traumy miłosnej, przez chłopaka, który cię zdradził - podsumowała Melanie. Nikola spuściła głowę, jej barki zatrzęsły się lekko od tłumionego szlochu. Rita wydęła usta i podsunęła Mel kartkę - A co to niby moja wina?! Ja tylko stwierdzam fakty - czarnooka dopisała kilka słów na papierze - Wiesz, że ja tylko pogorszę sprawę, nawet Ana lepiej pociesza ode mnie! Zresztą i tak musisz znaleźć kogoś, kto będzie potrafił się nią zająć, bo wyjeżdżasz za kilka dni. Może Ana będzie właśnie dobra. Zasadzi jej kopa w tyłek i skonfrontuje z rzeczywistością, a może to jej pomoże. Trzeba przetestować tą teorię.
 - Kim jest Ana? - zapytała brązowowłosa. Rita obróciła się do niej i napisała kilka słów.
"Ania. Wychowała się w Polsce, jak ty. Jest fajna, ale trochę... niedelikatna"
 - Nie jestem ze szkła - odparła Nikola - Zniosłam lata samotności, zniosę kilka bolesnych słów. Ale sama się tu nie odnajdę...
 "Dobra, może przy okazji nauczy cię walczyć mieczem. Nie jest w tym mistrzem, ale chyba i tak będzie lepsza niż te dzieci Aresa. One potrafią być okropne"
 - Twoja decyzja - wzruszyła ramionami Elsa - I tak znam tu tylko ciebie, Lisę, Mel i... Leo. - ostatnie imię powiedziała z lekką trudnością.
 "Dziwnie wypowiedziałaś jego imię. Nie lubisz go?"
 - Nie, nie o to chodzi! - zaprotestowała złotooka. Przygryzła dolną wargę, szukając odpowiednich słów - On jest... miły. Jest... zgrywusem. - po jej policzku potoczyła się łza - Jak On - wyszeptała
 - Nie chrzań - przewróciła oczami Melanie - To nie twój kochanek, Leo jest spoko. Powiem Anie, że po tygodniu ma cię z nim oficjalnie zapoznać. - Strażniczka wciągnęła gwałtownie powietrze
 - Nie! Nie chcę go znać! On przypomina Jego... - rozpłakała się
 - Nie dramatyzuj, konfrontacja z osobami podobnymi do tej, która spowodowała traumę, to jedna ze skuteczniejszych metod powrotu do normalności - powiedziała córka Ateny z nutką niecierpliwości w głosie
 - Rita! - zawołała zapłakana Elsa, patrząc na potomkinię Hebe. Czarnowłosa przygryzła wargę i powoli nakreśliła kilka słów na kartce.
 "To dla twojego dobra"
 - Nie przeżywaj - dodała Mel
 Nie przeżywaj.
 To dla twojego dobra.
 Niech nie wie nikt.
 Ukrywaj.
 Mówię ci przestań!
 Nie, Ania...
 Elsa, coś  ty zrobiła!
 W głowie dziewczyny znowu zapanował chaos. Wspomnienia, wyrwane z nich głosy, wszystko zlewało się w jedną całość. Złapała się za głowę i zaczęła nią machać na boki.
 Pamiętaj, nie wolno ci się denerwować.
 Boję się! To mnie przerasta...
 Nie zbliżać się!
 Więcej niż ty! Ty zawsze tylko wszystkich odtrącasz!
 - Przestańcie... - wyszeptała Nikola. Rita i Melanie wpatrywały się w nią z  mieszaniną lęku i troski - Przestańcie! - wrzeszczała złotooka
 - Trzeba jej dać coś na uspokojenie! Ma atak! - zawołała Mel - W tamtej szafce są leki! - wskazała na odpowiedni mebel i złapała rzucającą się po łóżku córę zimy - Nikola, uspokój się, Nikola! Posłuchaj mnie, Nikola! Wszystko jest dobrze, jesteś bezpieczna, nic się nie dzieje... W szufladzie są strzykawki! - krzyknęła do córki Hebe
 Ale jej słowa nie docierały do Strażniczki Wiary. Zmarła królowa była uwięziona wśród głosów, których już nigdy więcej nie chciała słyszeć. Bała się, była wręcz przerażona, a te słowa... one tylko to pogarszały. Była potworem, bestią, przeklętą...
 Elsa, proszę, proszę, ja nie chcę żyć w ten sposób...
 Więc odejdź!
 Była zagrożeniem dla swojego ludu, dlatego uciekła. Potem zagrażała swoją magią całemu światu i znowu uciekła. Teraz narażała tych ludzi, którzy nawet nie wiedząc kim jest, zaopiekowali się nią, dali jej schronienie, pomagali...
 Nie! Robię to dla twojego dobra!
 Więc odejdź, jeśli chcesz bezpieczna być...
 Narobiłaś totalnej zimy... w całym kraju...
 Ta klątwa ofiar chce!
 Tu wokół strach!
 Czy masz moc by powstrzymać tą zimę? Albo mnie?
 Nie czujesz nic, a nic. Nic nie czujesz. Nie czuj nic!
 Nie, proszę!
 Elsa dobrze pamiętała tamten dzień, kiedy strażnicy Arcyksięcia von Szwądękanta napadli na jej pałac. Pamiętała jak bardzo była przerażona, widząc jak mierzą do niej z kusz. Jednak jej magia ją obroniła. A szkoda... gdyby nie to, nie cierpiałaby tyle.
 Królowo! Chcesz zostać wiedźmą za jaką cię mają?!
 Anna nie wróciła...
 Połóż już kres tej zimie. Przywróć już lato, proszę.
 Zaopiekuj się moją siostrą!
 Elsa! Przed tym nie uciekniesz!
 Twoja siostra nie żyje! To ty ją zabiłaś!
 Anna!!! Och, Anna... Nie, błagam, nie...
 To wiedźma!
 Jestem zagrożeniem dla Arendell.
 Z ciężkim sercem oskarżam królową Elsę o zdradę. I skazuję ją na śmierć.
 Wiedźma! Rzuciła urok na nas wszystkich!
 Morderczyni! Straże, brać ją!
 To już nie jest twoja siostra...
 Elsa wyrwała się Melanie. Chciała uciekać, ale poczuła silny uścisk na ramieniu i ukłucie. Szarpnęła się, tracąc równowagę, po czym wylądowała na podłodze. Rzucała się, drapała siebie, podłogi, wrzeszczała - wszystko to po to, by ucichły głosy w jej głowie, by znikły te obrazy, jednak na niewiele się to zdało.
 Coś wkuło się w jej ramię. I znowu. I znowu.
 Ale nie było żadnych efektów.
 - Podaj jej więcej! - zawołała Mel, jednak Rita wyciągnęła do niej ręce z czterema pustymi strzykawkami - I nic?! - krzyknęła zszokowana - To prawie śmiertelna dawka! Pomóż mi ją unieruchomić! - poleciła córce Hebe. Czarnowłosa złapała Strażniczkę za ręce, starając się ją utrzymać, ale w napadzie histerii Elsa była od niej silniejsza.
 Melanie usiadła okrakiem na plecach Nikoli i sprzedała jej silny cios w głowę. Wybranka Księżyca wywróciła oczami i przestała się ruszać.
 - Nic jej nie będzie, pośpi tylko troszkę - powiedziała uspokajająco do czarnookiej.
 Rozległy się szybkie kroki i do szpitalika wpadła niczym burza Lisa. Błądziła chwilkę wzrokiem po łóżkach, a potem spojrzała na trzy heroski na podłodze, w tym jedną nieprzytomną.
 - Co tu się dzieje?! - krzyknęła. Mel podniosła się i przewróciła Elsę na plecy.
 - Nikola dostała znowu ataku histerii. Rzucała się jakby miała zaraz przekopać się do piwnicy albo się zabić - stwierdziła córka Ateny, wskazując rysy na niegdyś gładkim drewnie - Musiałam ją rąbnąć, żeby straciła przytomność. - wzruszyła ramionami
 - Słyszałaś kiedyś o czymś takim jak leki uspokajające? - westchnęła ciężko Lisabelle - Myślałam, że jesteś bystrzejsza - Rita puknęła ją w ramię i podała jej cztery strzykawki. Lisa wciągnęła gwałtownie powietrze i niemal rzuciła się na Elsę. Szybko zbadała jej puls i sprawdziła oddech - Macie szczęście. Cztery dawki Haloparydolu to zdecydowanie za dużo! Trzydzieści miligramów na dobę, a osiemnaście jeśli jest stosowane pozajelitowo. A wy podałyście jej sto dwadzieścia do krwi! Przecież to ponad dziesięć razy więcej! Jeśli z tego wyjdzie to będzie naprawdę medyczny cud i będę skłonna wam wybaczyć. Ale na razie to musicie wyjść. I sprowadźcie Willa.
***
 - Nie możesz zabronić nam zbliżać się do niej! - krzyknęła Mel
 - Właśnie, że mogę! - wrzasnął wściekły ordynator szpitalika. Był naprawdę zbulwersowany jak dowiedział się o całej sytuacji z atakiem Nikoli - Mogę i to zrobię! Przez tydzień nie wolno się wam do niej, ani do szpitala zbliżyć! To było skrajnie nieodpowiedzialne z waszej strony. - z trudem opanował wzburzenie - Podałyście jej zabójczą dawkę jednego z najsilniejszych neuroleptyków. Najprawdopodobniej jej mózg został bezpowrotnie naruszony, podobnie jak układ hormonalny i nerwowy. Jeśli ona się w ogóle obudzi, to wątpliwe, żeby kiedykolwiek wróciła do pełnej sprawności. Lisa jest jej lekarzem i ona się nią zajmie.
 - A ja jestem jej psychiatrą! - krzyknęła kasztanowowłosa - Trafiła tutaj z ciężkim przypadkiem depresji, stanami lękowymi i początkami schizofreni. Potrzebuje fachowej opieki!
 - Tak ci przypomnę, że to dzieci Apolla, nie Ateny są lekarzami. Będzie miała odpowiednie warunki - warknął Solance
 Rita wzięła notatnik i zaczęła coś pisać, ale Melanie wyrwała jej go z rąk.
 - Leo nauczył mnie Morse'a. Będzie szybciej - powiedziała. Córka Hebe złapała jej rękę i zaczęła szybko wystukiwać rytm - Nikola potrzebuje kogoś kogo zna. Mimo swojej twardej postawy jest niezwykle delikatną osobą.
 - Katie się nią lepiej zajmie.
 - Przydzielcie jej Ankę - przekazała Mel - Mówiłyśmy Nikoli o niej, zgodziła się na zapoznanie z nią. Obie są Polkami, to może pomóc w nawiązywaniu kontaktu. Proszę cię, spędziłam z nią pierwsze dwa tygodnie jej pobytu tutaj, ona naprawdę potrzebuje wsparcia.
 - No z tego co ja wiem, to ta Słowianka nie jest najlepszym wyborem - stwierdził powiątpiewająco chłopak - Mi każecie obchodzić się z nią jak z porcelaną, a chcecie ją zostawić z dziewczyną, która nie potrafi pocieszać?
 - Anka może i tego nie potrafi - odparła Melanie - Może i potrafi walnąć głupotę, która rani, powiedzieć prawdę czasem aż zbyt dobitnie. Ale za przyjaciółmi zawsze stoi murem. Potrafi być strasznie wredna, to prawda, ale kiedy sprawa jest poważna, nigdy cię nie zostawi na pastwę losu. Jest osobą, której Nikola teraz potrzebuje. Da jej przysłowiowego kopa w dupę, ale nie zostawi jej. Ona tego właśnie potrzebuje.
 - Will, ona ma rację - wtrąciła się Lisa - Nikola ma ślady po autoagresji, potrzebuje pomocy. Jeśli nie chcesz dopuszczać do niej Mel i Rity, co moim zdaniem nie jest dobrym pomysłem, to chociaż Ankę. Ona przecież nic nie zrobiła!
 Blondyn mierzył ją przez chwilę wzrokiem. Jego przyrodnia siostra zdawała się być pewna swoich słów. Po chwili namysłu Solance skinął głową, zezwalając na to. Jednak nadal miał skwaszoną minę. Nie lubił narażać swoich pacjentów na śmierć czy trwałe kalectwo.
 - Kiedy tylko się obudzi podaj jej ambrozję, szklanka dwa razy na dobę i uważnie ją obserwuj pod kątem objawów jatronnego parkinsonizmu. Jeśli zauważysz cokolwiek, od razu mnie informuj - polecił Lisabelle i wyszedł. Złotowłosa odprowadziła go smutnym wzrokiem.
 - Sorry, za niego. Musiałam go o tym poinformować - usprawiedliwiła się - Może i jest moim bratem, ale szefem też. O poważnych sprawach trzeba mu mówić, a Nikola jest obserwowana od samego początku...
 - To nie twoja wina - przerwała jej Mel - Ale w ramach pokuty możesz dopilnować, żeby Ana została przydzielona do Nicole. Okej, Izzy?
 - Lizzie jeśli już - poprawiła ją Lisa - Jasne, zajmę się tym. Ale jak na razie muszę was poprosić o opuszczenie terenu szpitalika
~*~
A komenty gdzie? :"(

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz