wtorek, 19 kwietnia 2016

Rozdział 11 - Była tu...

 - Niech nie wie nikt, nie zdradzaj nic... - Brązowowłosa śpiewała ledwo słyszalnie, apatycznym głosem. Rita zmarszczyła brwi, słysząc te słowa. Nie znała języka w jakim mówiła Elsa, ale podejrzewała, że to jakiś z Europy - Żadnych uczuć, od teraz tak masz żyć... bez słów, bez snów... łzom nie dać się... - po tym zdaniu już rozpłakała się  na dobre.
 Obozowiczka nie wiedziała jak zareagować na to. Nie miała pojęcia co nuciła jej towarzyszka, jednak brzmiało to bardzo smutno. Czarnooka bardzo chciała móc powiedzieć jej coś, co by ją pocieszyłe, ale był jeden problem. Rita była niemową. A Strażniczka nie wyglądała teraz na osobę, która jest w stanie coś przeczytać.
 Po chwili wahania czarnowłosa przysiadła obok niej i powoli objęła dziewczynę. Elsa na początku zesztywniała, jednak zaraz znowu zaczęła szlochać, tym razem wtulając się w córkę Hebe. Obozowiczka głaskała ją powoli po plecach, starając się ją uspokoić.
 Nagle jednak Strażniczka odskoczyła, wpatrując się swoimi wielkimi oczami w Ritę. Była przerażona. Dziewczyna wstała z łóżka i podeszła do niej, jednak kiedy usłyszała co brązowowłosa mamrocze, zatrzymała się. Tym razem wybranka Księżyca mówiła po angielsku.
 - Przepraszam, Anno... nigdy nie chciałam cię zranić - po jej policzkach zaczęły spływać świeże łzy - Tym razem trafiłam w serce... przepraszam, Aniu - schowała twarz w dłoniach, szlochając
 Rita złapała notatnik i napisała kilka słów, po czym podetknęła go Elsie prawie pod nos. Szturchnęła ją delikatnie, żeby zwróciła na nią uwagę. Strażniczka pociągnęła nosem i przeczytała zawartość kartki.
 "Jestem Rita. Tu nie ma żadnej Anny"
 - Była tu... - powiedziała wstrząśnięta złotooka, ale obozowiczka pokręciła głową - Była tu! Zabiłam ją! Powiedziała, że zamroziłam jej serce... Skórę pokrył szron, włosy miała jak śnieg... ona nie żyje! - zaszlochała - Ja ją zabiłam!
 Córka Hebe spojrzała na Elsę z niepokojem. Co ona wygadywała? Przecież były tu we dwie. No, w trójkę, jeśli doliczyć jakiegoś nieprzytomnego chłopaka, który oberwał wczoraj mocno w głowę i musiał tu zostać. Znowu pokazała Strażniczce notatnik.
 "Spokojnie. Wiem, że sobie poradzisz, musisz tylko się uspokoić"
 - Nie panuję nad tym! - jęknęła przerażona brązowowłosa - Ten lód pokrył już wszystko... to moja wina!
 "Tu nie ma żadnego lodu"
 - Jest, przecież go widzę! - zaoponowała córka zimy - Pokrył całe to miejsce...
 "Ciii...  spokojnie. Tu jesteś bezpieczna. To Obóz Herosów. Tu możesz zacząć nowe życie. Jak się nazywasz?"
 Elsa powiodła pustym wzrokiem po ścianach.
 - Jestem Nikola. Nikola Wilk - powiedziała pustym głosem. Nie wiedziała czemu skłamała. Po prostu czuła się... czuła się tak jakoś dziwnie.
 Strażniczka oddychała coraz szybciej, wpatrując się w lód, pokrywający powoli jej szkice. W tym jeden szkic jego... Po jej twarzy potoczyły się następne słone krople. To było dla niej za dużo! Nie rozumiała jak duch zimy mógł ją zdradzić z jej własną siostrą. I nawet słowem o tym nie wspomnieć, udając, że nadal ją kocha...
 A teraz lodowa moc znowu wymyka się jej spod kontroli. Zamroziła już niemal całe to pomieszczenie! A jeszcze niedawno tak dobrze sobie z magią radziła...
 Elsa położyła się spowrotem na łóżku i zwinęła w kłębek. Rita popatrzyła na nią z niepewnością. Z dziewczyną było ewidentnie coś nie tak. Obozowiczka miała pewność, że Strażniczka ma halucynacje. Opowiadała o jakiejś Annie, którą rzekomo zabiła, o lodzie, który niby pokrył szpitalik...
 Córka Hebe zastanawiała się nad ściągnięciem tu Melanie. Melanie była córką Ateny, a jej ojciec był psychiatrą. Dziewczyna często pomagała mu przy pracy, więc znała się na tym. Szczególnie, że jako córka bogini mądrości wszystkie informacje łapała w lot. Czarnowłosa była pewna, że dałaby radę pomóc Nicole albo przynajmniej zdiagnozować co jej jest. Rita z własnego doświadczenia wiedziała, jak trudno jest się pozbierać po niektórych traumatycznych zdarzeniach. Trzy lata temu sama popadła w depresję, po stracie ojca w wypadku, spowodowanym przez piekielnego ogara. Jej udało się uniknąć zmiażdżenia, ale senior Watson nie miał tyle szczęścia. Zmarł chwilę po zderzeniu, a jego ostatnimi słowami było "Twoja matka była inna. Idź do Long Island i wejdź jak najgłębiej w las. Biegnij i nie zatrzymuj się choćby nie wiem co. Oni ci pomogą". I miał rację. Chejron wszystko jej wytłumaczył, a Melanie pomogła jej odbić się od dna i powrócić do społeczeństwa.
 Rita z całych sił starała się być tym dla Elsy, kim była dla niej córka Ateny. Wsparciem. To by wystarczyło, gdyby to była jedynie depresja. Ale to trwało widocznie już długo zanim trafiła do Obozu. Zbyt długo. Zmieniło się w coś poważniejszego. I dlatego obozowiczka uznała, że potrzebna jest jej pomoc.
 Tylko nie miała pojęcia jak ściągnąć tu Mel. Wolała nie opuszczać Nikoli, bo nie wiedziała co może jej strzelić do głowy. Już raz próbowała się pociąć, a na nadgarstkach miała stare blizny. Zdecydowanie to trwało już dosyć długo.
 - I co tam u naszej pacjentki? - zapytała Lisa z uśmiechem na ustach chodząc do pomieszczenia. Rita zatrzymała ją gestem i szybko nagryzmoliła na kartce prośbę, po czym pokazała ją córce Apollina - Po co Melanie? Coś się stało? Bezimiennej się pogorszyło? - Watson pokiwała głową i napisała "Nikola miała zwidy. Chyba coś się stało z jej psychiką" - Czyli ja w tej kwestii na nic się nie zdam - mruknęła nieco przygaszona blondynka. Nie lubiła być nieprzydatna - Posiedź z nią, ja ściągnę Mel. I spróbuj wcisnąc w nią trochę nektaru i ambrozji! I jakiegoś normalnego jedzenia, bo Leo ma rację, ona wygląda jak żywy trup. - Rita spojrzała na nią jak na idiotkę, podniosła lekko ręce i rozejrzała się - No dobra, normalnego jedzenia to tu nie ma, ale ambrozja i nektar są w tej szafce! - zawołała złotowłosa, wskazując drewniany mebel stojący przy ścianie, po czym wybiegła z szpitalika.
 Córka Hebe spojrzała na wtuloną w siebie, wciąż płaczącą Strażniczkę, a potem na szafkę. I tak jeszcze kilka razy. Po namyśle stwierdziła, że najpierw pozwoli się Nikoli wypłakać, a dopiero wtedy da jej boskie jedzenie. Zresztą ta niepozorna, zabiedzona brązowowłosa miała o wiele więcej siły niż można by się spodziewać. Czarnooka po trzech latach treningu była niewiele od niej silniejsza.
 Ricie nadal brzmiały słowa jej matki. "W Obozie pojawi się dziewczyna. Łatwo ją rozpoznasz, ma niezwykłe, złote oczy. Nie pomylisz jej z nikim, bo to spojrzenie pozostaje w pamięci. Zajmij się nią. Ona bardzo potrzebuje pomocy".
 To było powodem, dla którego tak uważnie wypatrywała nowej przybyszki. Kiedy bogowie coś kazali, nie wolno było się im sprzeciwiać, jeśli chciało się żyć.
 Przynajmniej tak było w przypadku nakazów od Wielkiej Dwunastki. Pomniejsi bogowie dzielili się na dwie grupy: chorobliwie zazdrosnych o Dwunastkę i pałających nienawiścią do ich dzieci (np. Eros) oraz milszych, czasem nawet pomocnych, jak Iris. Hebe należała do tej drugiej grupy. Jej można było się sprzeciwiać. Ona to rozumiała.
 Ale kiedy Rita zobaczyła Elsę... poczuła, jakby ktoś wbił jej spilki w serce. Strażniczka mimo opalenizny była bardzo blada, cała w opatrunkach po ataku Łaskawej*, wychudzona i zabiedzona. Córka Hebe nie potrafiłaby tak czy siak przejść koło niej obojętnie. Jednak wybranka Księżyca bardzo dobrze się ukrywała. Gdyby nie uwaga matki, Watson chyba by jej nie zauważyła.
***
 - Jak się nazywasz? - Melanie starała się być cierpliwa, ale obojętność dziewczyny ja drażniła. Nawinęła na palec kosmyk kasztanowych włosów i zamyśliła się na chwilkę. Jej wzrok padł na kredki i blok, które leżały na szafce obok. Lisabelle twierdziła, że Nikola dużo rysuje. W głowie córki Ateny zaczął tworzyć się pomysł - Dobrze, spróbujmy inaczej. Masz tu kartki i coś do malowania. Na pierwszej kartce narysuj coś lub kogoś, kto sprawia, że jesteś szczęśliwa, a na drugiej coś lub kogoś, przez którego cierpisz - oznajmiła i podsunęła jej odpowiednie rzeczy. Brązowowłosa bez wahania je wzięła. Jej puste oczy nagle nabrał wyrazu, kiedy zaczęła tworzyć. - Czy ona w ogóle mówi?
 - Wszystkie badania, jakie byłam tu w stanie wykonać, wskazują, że jej aparat mowy jest w pełni sprawny - powiedziała Lisa - Dodatkowo Rita twierdzi, że zanim tu przyszłam, Nikola się odezwała. Stąd w ogóle znamy jej imię.
 - Co mówiła? - Mel zwróciła się bezpośrednio do czarnookiej. Córka Hebe wyciągnęła notatnik i szybko zaczęła pisać. Mieszkanka domku szóstego cierpliwie poczekała, aż skończy, a potem uważnie przeczytała zawartość kartki - Miała halucynacje, dostała ataku paniki na widok dużej grupy ludzi albo przez te wiwaty, nie odzywa się, chociaż może, prawie nie zauważa co się wokół niej dzieje, jest załamana, na nadgarstkach i przedramionach ma ślady autoagresji, ciągle płacze, praktycznie nie sypia... wydaje mi się, że to lekka schizofrenia połącząna z dosyć mocną depre... - urwała, kiedy spojrzała na Elsę. Brązowowłosa siedziała zgarbiona z dwoma kartkami przed sobą. Po jej policzkach spływały łzy. Melanie wzięła rysunki do ręki i obejrzała uważnie. Obydwie przedstawiały jednego chłopaka, o białych, nastroszonych włosach, oszronionej, granatowej bluzie z kapturem, brązowych spodniach trzy-czwarte u dołu związanych rzemykami i zakrzywionym kijem w ręku.
 Na drugim jednak towarzyszyły mu trzy osoby. Kobieta o rudych włosach związanych w dwa warkocze, ubrana w oliwkową balową suknię z ciemnym gorsetem. Pozostała dwójka to były dzieci. Dziewczynka miała nieco jaśniejsze włosy od, jak podejrzewała Mel, matki i złote oczy, a chłopczyk natomiast był blondynem o mocno rozjaśnionej czuprynie oraz niebieskich tęczówkach. Wszyscy trzymali się za ręce. Ten pierwszy chłopak o wyglądzie siedemnastolatka trzymał dłoń dwudziestoparoletniej kobiety, a po ich bokach były dzieci.
 Było to niczym obraz szczęśliwej rodziny.
 Córka Ateny zeskanowała wzrokiem twarz rudowłosej, a potem delikatnie ujęła brodę Nikoli i przyjrzała się jej obliczu.
 - Zakochała się w chłopaku swojej starszej siostry, najpawdopodobniej Angielki. Jako że jej siostra i ten chłopak mieli ze sobą dwójkę dzieci, zaręczyli się, ale nie mogli się pobrać ze względu na jego wiek, jest niepełnoletni. Załamana Nicole wpadła w depresję, jednak trauma była na tyle wielka, że zaczyna się u niej rozwijać schizofrenia. Uciekła z domu i wpadła na Łaskawą, które "zagnała" ją tutaj.
 - Nikola, nie Nicole - powiedziała Lisa
 - Weź się nie czepiaj

_______
*- tak niektórzy w Obozie określają Erynie

2 komentarze:

  1. Ufff, nadrobiłam. Przepraszam, ze nie czytałam, ale przez tą twoją nie obecność po napisaniu one shota zapomniałam o tym blogu. No, ale teraz już będę na bieżąco.
    Rozdział świetny. Bardzo żal mi Elsy, tyle przeszła.
    Czekam na next i weny❄

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie dziwię ci się, sama często tak mam. Jak ktoś nie napisze zbyt długo, to zapominam...
      No nareszcie ktoś się przejmuje Elsą! Poprzedni komentujący albo nie wyrażali swojego stanowiska, albo żałowali tylko Jacka, bo Elsa ma "teraz zryty mózg przez Asmodeusza"...
      I dzięki :)

      Usuń