Ząbek była naprawdę zdziwiona, gdy udało jej się w końcu znaleźć Pitcha i Piaska. Oboje leżeli nieprzytomni na podłodze, a pomiędzy nimi...
Zębowa wróżka widziała ją w takim stanie zaledwie kilka razy. Ciemnobrązowe włosy rozsypały się jej na posadzce, opalona skóra mimo wszystko była blada... dziewczyna nie miała na palcu pierścionka, jednak Strażniczka Wspomnień nie zwróciła na to uwagi. Pisnęła z radości na całą Bazę, ściągając przy okazji Northa i Zająca. Tylko Jack został u siebie wraz z Roszpunką, która próbowała go uspokoić.
- Elsa? - wykrztusił zaskoczony Mikołaj - Zając, weź ją do skrzydła szpitalnego, a ja spróbuję dobudzić chłopaków - polecił. Szarak nadal był w szoku, ale wykonał polecenie. Mężczyzna natomiast potrząsnął solidnie śniącymi, jednak oni byli pogrążeni w zbyt głębokim śnie.
Zębuszka spojrzała na pogrążoną we śnie brązowowłosą. Nie był to spokojny odpoczynek. Co chwila po jej pobladłej twarzy przebiegał grymas. Nagle się uspokoiła, a jej powieki zatrzepotały. Z ust wyrwało się jej stęknięcie, a potem otworzyła do końca oczy.
- Obudziłaś się - uśmiechnęła się szczęśliwa - Tak się o ciebie martwiliśmy... - dziewczyna podniosła się do pozycji siedzącej, ale Ząbek szybko złapała ją za ramiona. Elsa drgnęła pod wpływem jej dotyku i spojrzała na kobietę niepewnie. Wręcz z lękiem - Nie powinnaś się przemęczać.
- Mogę... w pokoju? - zapytała ledwo słyszalnie. Jej głos brzmiał słabo i płaczliwie, ale wróżka uległa, widząc to błaganie w jej oczach. Pomogła ciemnowłosej wstać oraz zaprowadziła ją do właściwego pomieszczenia.
- Tylko musisz poleżeć - zastrzegła kolibrzyca. Strażniczka Wiary pokiwała niemrawo głową i skierowała się w stronę łóżka. Zębuszka posłała jej dobrotliwy uśmiech, ale ta odwróciła wzrok.
Toothiana nie wiedziała co się jej stało, ale przeczuwała, że to nic dobrego. Elsa unikała jakiegokolwiek kontaktu wzrokowego czy fizycznego. Jakby nie potrafiła go znieść. Jack zdecydowanie powinien z nią porozmawiać. Może Asmodeusz znowu jej coś zrobił i dlatego tak się zachowuje? Cokolwiek to spowodowało, mocno odbiło się na jej psychice.
Rozejrzała się po pokoju. Wszystko leżało na swoich miejscach, jakby nikt niczego nie dotykał od jej odejścia. Może rzeczywiście tak było. Jej wzrok padł na laptopa i zdecydowała.
Otworzyła klapę i włączyła urządzenie. W międzyczasie znalazła swoją niemal bezdenną torebkę i wrzuciła do niej kilka kompletów ubrań oraz trochę kosmetyków. Nie zapomniała także o wyciągnięciu ze skarbonki pieniędzy. Może i mogła stworzyć je w każdej chwili, ale tak czuła się normalniej. Przysiadła przy komputerze i zalogowała się na Facebooka. Na szczęście Wika była dostępna.
~Elsa: Mogłabym wpaść do ciebie na trochę?
~Wiktoria: Jasne, nawet nie musisz pytać, Elsuś
Strażniczka westchnęła. Kinga kiedyś wymyśliła jej to przezwisko z czystej złośliwości i jakoś już tak zostało. Z czasem nawet się przyzwyczaiła.
Wzięła do ręki notatnik i szybko nagryzmoliła krótki liścik, po czym wyrwała kartkę i złożyła ją kilka razy. Zostawiła wiadomość na łóżku, a następnie wyciągnęła z szafki ostatnią kulę Northa, jaką miała. Wyszeptała miejsce, do którego chciała się udać i rzuciła nią o podłogę. Włożyła do torebki jeszcze tylko skrzypce, a potem przeszła przez portal.
Nagle w całym mieszkaniu zabrzmiał dzwonek.
- Już idę! - zawołała dziewczyna, odstawiając delikatnie kubek z trójwarstwowym latte, które tak bardzo lubiła Królowa Lodu. Wiktoria otworzyła drzwi z uśmiechem, który zaraz znikł, jak tylko zobaczyła w jakim stanie jest jej przyjaciółka - Boże, Elsa, co się stało? - spytała zaniepokojona, wpuszczając ją do środka. Zaprowadziła ją szybko do salonu i przyniosła im obydwu kawy, po czym usiadła na przeciwko dawnej władczyni Arendell.
Córka zimy nie wyglądała zbyt dobrze. Jej złote oczy pozbawione były blasku, a pod nimi uwidoczniły się wory. Twarz miała pobladłą, a włosy potargane. Wbrew pozorom Elsa zawsze dbała o swój wygląd, więc to jeszcze bardziej zestresowało zielonooką.
Przez chwilę popijały bogaty w kofeinę napój, aż Strażniczka zebrała się na odwagę, by się odezwać.
- Jack mnie zdradził - wyszeptała. Jej ciałem wstrząsnął spazm szlochu, a z oczu popłynęły łzy. Zszokowana Wiktoria objęła ją, pozwalając by wypłakała się w jej bluzkę.
- Shhhh... spokojnie, Elsuś - powiedziała łagodnie, głaszcząc ją po włosach - Dupek nie był ciebie wart. - warknęła, a potem lekko ją odsunęła od siebie i zapytała - Co to za suka, która z nim jest?
- Nie mów tak o niej - zaprotestowała słabo, pociągając nosem - Po mojej śmierci, Jack zaczął pocieszać się z Anną i dorobili się dwójki dzieci. Ona wyszła za Krostoffa i blondyn myśli, że maluchy są jego, ale to nie przeszkodziło im w byciu kochankami. I przez ten czas nawet słowem o tym nie wspomniał! - zaszlochała - Całował się ze mną, udając, że nadal mu na mnie zależy, żeby potem polecieć sobie do Anki!
- Spokojnie, jakoś to będzie - pocieszała ją Wika - Jak ci o tym powiedział?
- Nie przyznał się sam - mruknęła, ocierając twarz - Dzień po bitwie, w której go ocaliłam, podsłuchałam jego rozmowę z Anną. Nie zrobiłam tego specjalnie, po prostu... tak jakoś poczułam, że muszę go zobaczyć i... Księżycu... Anka panikowała, że się dowiem o dzieciach, a on ją pocałował - zaczęła jeszcze głośniej szlochać - Powiedział... ż-że nie może... nie może mnie kochać, b-bo jestem... taka jak on - wykrztusiła z trudem - Jemu się tylko zdawało... bo jestem... tak do niej... podobna... - łkała
- Spokojnie, Elsa. Weźmiesz sobie mały urlop i u mnie zostaniesz, Księżyc zrozumie - przerwała jej Wiktoria - Ale teraz powinnaś sobie poleżeć, zdrzemnąć się chociaż na chwilę... nie pozwolę, żeby się do ciebie zbliżył. - czarnowłosa postawiła ją na nogi i pomogła jej przejść do swojej sypialni. Tam położyła ją do łóżka i okryła kołdrą. Strażniczka skuliła się, cały czas popłakując. Zielonooka usiadła koło niej i zaczęła uspokajająco głaskać ją po głowie. Szlochająca dziewczyna wtuliła się w nią - Nawet cię nie dotknie za to co zrobił - obiecała
Dziś ktoś zapukał do ich drzwi. Zmęczona zielonooka otworzyła je, nie spoglądając przez wizjer, kto tam stoi. I okazało się, że to błąd.
- Wika, tu jest E... - Jackowi nie dane było skończyć, bo nagle rozbudzona dziewczyna spoliczkowała go tak, że aż się zachwiał. Ząbek, która mu towarzyszyła, pisnęła zaskoczona.
- Jak śmiesz w ogóle wymawiać jej imię po tym co zrobiłeś! - krzyknęła wściekła
- Wika, o co... - Wiktoria pchnęła go z całej siły, przerywając jego wypowiedź
- Nie zbliżaj się do niej! - wrzasnęła
- Wybacz - warknął chłopak, popychając ją i wbiegając do środka. Szybko odnalazł odpowiedni pokój, po czym wszedł do środka. Ale jedyne co zastał to otwarte okno z powiewającymi firankami. Elsa uciekła.
Kiedy się odwrócił zobaczył przyjaciółkę córy zimy z jakąś kartką w dłoniach. W jej szmaragdowych oczach błyszczały łzy.
- To wszystko twoja wina! - krzyknęła załamana - Zobacz co narobiłeś! - wyciągnęła w jego stronę papier. Jack wziął ją zdrętwiałymi palcami i zaczął czytać.
Zębowa wróżka widziała ją w takim stanie zaledwie kilka razy. Ciemnobrązowe włosy rozsypały się jej na posadzce, opalona skóra mimo wszystko była blada... dziewczyna nie miała na palcu pierścionka, jednak Strażniczka Wspomnień nie zwróciła na to uwagi. Pisnęła z radości na całą Bazę, ściągając przy okazji Northa i Zająca. Tylko Jack został u siebie wraz z Roszpunką, która próbowała go uspokoić.
- Elsa? - wykrztusił zaskoczony Mikołaj - Zając, weź ją do skrzydła szpitalnego, a ja spróbuję dobudzić chłopaków - polecił. Szarak nadal był w szoku, ale wykonał polecenie. Mężczyzna natomiast potrząsnął solidnie śniącymi, jednak oni byli pogrążeni w zbyt głębokim śnie.
***
- Niech ktoś znajdzie Jacka - powiedziała Toothiana - Ja się nią zajmę. - Strażnicy pokiwali głowami i wyszli, udając się na poszukiwanie ducha zimy. Musiał się dowiedzieć, że Elsa została uwolniona. Zasługiwał na to. Każdy widział, jak bardzo kocha dawną władczynię Arendell. Łatwo było też zauważyć jak bardzo wyniszcza go jej nieobecność.Zębuszka spojrzała na pogrążoną we śnie brązowowłosą. Nie był to spokojny odpoczynek. Co chwila po jej pobladłej twarzy przebiegał grymas. Nagle się uspokoiła, a jej powieki zatrzepotały. Z ust wyrwało się jej stęknięcie, a potem otworzyła do końca oczy.
- Obudziłaś się - uśmiechnęła się szczęśliwa - Tak się o ciebie martwiliśmy... - dziewczyna podniosła się do pozycji siedzącej, ale Ząbek szybko złapała ją za ramiona. Elsa drgnęła pod wpływem jej dotyku i spojrzała na kobietę niepewnie. Wręcz z lękiem - Nie powinnaś się przemęczać.
- Mogę... w pokoju? - zapytała ledwo słyszalnie. Jej głos brzmiał słabo i płaczliwie, ale wróżka uległa, widząc to błaganie w jej oczach. Pomogła ciemnowłosej wstać oraz zaprowadziła ją do właściwego pomieszczenia.
- Tylko musisz poleżeć - zastrzegła kolibrzyca. Strażniczka Wiary pokiwała niemrawo głową i skierowała się w stronę łóżka. Zębuszka posłała jej dobrotliwy uśmiech, ale ta odwróciła wzrok.
Toothiana nie wiedziała co się jej stało, ale przeczuwała, że to nic dobrego. Elsa unikała jakiegokolwiek kontaktu wzrokowego czy fizycznego. Jakby nie potrafiła go znieść. Jack zdecydowanie powinien z nią porozmawiać. Może Asmodeusz znowu jej coś zrobił i dlatego tak się zachowuje? Cokolwiek to spowodowało, mocno odbiło się na jej psychice.
***
Elsa nie wiedziała co robić. Z nerwów trzęsły się jej dłonie. Miała świadomość, że teraz zawołają Jego, a ona nie była pewna, czy potrafi choć przebywać z nim w jednym pomieszczeniu. Wspomnienie jak całował Annę na jej oczach nadal było zbyt świeże.Rozejrzała się po pokoju. Wszystko leżało na swoich miejscach, jakby nikt niczego nie dotykał od jej odejścia. Może rzeczywiście tak było. Jej wzrok padł na laptopa i zdecydowała.
Otworzyła klapę i włączyła urządzenie. W międzyczasie znalazła swoją niemal bezdenną torebkę i wrzuciła do niej kilka kompletów ubrań oraz trochę kosmetyków. Nie zapomniała także o wyciągnięciu ze skarbonki pieniędzy. Może i mogła stworzyć je w każdej chwili, ale tak czuła się normalniej. Przysiadła przy komputerze i zalogowała się na Facebooka. Na szczęście Wika była dostępna.
~Elsa: Mogłabym wpaść do ciebie na trochę?
~Wiktoria: Jasne, nawet nie musisz pytać, Elsuś
Strażniczka westchnęła. Kinga kiedyś wymyśliła jej to przezwisko z czystej złośliwości i jakoś już tak zostało. Z czasem nawet się przyzwyczaiła.
Wzięła do ręki notatnik i szybko nagryzmoliła krótki liścik, po czym wyrwała kartkę i złożyła ją kilka razy. Zostawiła wiadomość na łóżku, a następnie wyciągnęła z szafki ostatnią kulę Northa, jaką miała. Wyszeptała miejsce, do którego chciała się udać i rzuciła nią o podłogę. Włożyła do torebki jeszcze tylko skrzypce, a potem przeszła przez portal.
***
Wiktoria akurat robiła kawę. Wiadomość od Elsy ją ucieszyła, bo dawno się nie widziały. No, ale Strażniczka raczej ma też swoje zajęcia, a nie tylko szkołę. Mimo to jednak stęskniła się za tą szatynką. Przez te kilka miesięcy bardzo się zaprzyjaźniły.Nagle w całym mieszkaniu zabrzmiał dzwonek.
- Już idę! - zawołała dziewczyna, odstawiając delikatnie kubek z trójwarstwowym latte, które tak bardzo lubiła Królowa Lodu. Wiktoria otworzyła drzwi z uśmiechem, który zaraz znikł, jak tylko zobaczyła w jakim stanie jest jej przyjaciółka - Boże, Elsa, co się stało? - spytała zaniepokojona, wpuszczając ją do środka. Zaprowadziła ją szybko do salonu i przyniosła im obydwu kawy, po czym usiadła na przeciwko dawnej władczyni Arendell.
Córka zimy nie wyglądała zbyt dobrze. Jej złote oczy pozbawione były blasku, a pod nimi uwidoczniły się wory. Twarz miała pobladłą, a włosy potargane. Wbrew pozorom Elsa zawsze dbała o swój wygląd, więc to jeszcze bardziej zestresowało zielonooką.
Przez chwilę popijały bogaty w kofeinę napój, aż Strażniczka zebrała się na odwagę, by się odezwać.
- Jack mnie zdradził - wyszeptała. Jej ciałem wstrząsnął spazm szlochu, a z oczu popłynęły łzy. Zszokowana Wiktoria objęła ją, pozwalając by wypłakała się w jej bluzkę.
- Shhhh... spokojnie, Elsuś - powiedziała łagodnie, głaszcząc ją po włosach - Dupek nie był ciebie wart. - warknęła, a potem lekko ją odsunęła od siebie i zapytała - Co to za suka, która z nim jest?
- Nie mów tak o niej - zaprotestowała słabo, pociągając nosem - Po mojej śmierci, Jack zaczął pocieszać się z Anną i dorobili się dwójki dzieci. Ona wyszła za Krostoffa i blondyn myśli, że maluchy są jego, ale to nie przeszkodziło im w byciu kochankami. I przez ten czas nawet słowem o tym nie wspomniał! - zaszlochała - Całował się ze mną, udając, że nadal mu na mnie zależy, żeby potem polecieć sobie do Anki!
- Spokojnie, jakoś to będzie - pocieszała ją Wika - Jak ci o tym powiedział?
- Nie przyznał się sam - mruknęła, ocierając twarz - Dzień po bitwie, w której go ocaliłam, podsłuchałam jego rozmowę z Anną. Nie zrobiłam tego specjalnie, po prostu... tak jakoś poczułam, że muszę go zobaczyć i... Księżycu... Anka panikowała, że się dowiem o dzieciach, a on ją pocałował - zaczęła jeszcze głośniej szlochać - Powiedział... ż-że nie może... nie może mnie kochać, b-bo jestem... taka jak on - wykrztusiła z trudem - Jemu się tylko zdawało... bo jestem... tak do niej... podobna... - łkała
- Spokojnie, Elsa. Weźmiesz sobie mały urlop i u mnie zostaniesz, Księżyc zrozumie - przerwała jej Wiktoria - Ale teraz powinnaś sobie poleżeć, zdrzemnąć się chociaż na chwilę... nie pozwolę, żeby się do ciebie zbliżył. - czarnowłosa postawiła ją na nogi i pomogła jej przejść do swojej sypialni. Tam położyła ją do łóżka i okryła kołdrą. Strażniczka skuliła się, cały czas popłakując. Zielonooka usiadła koło niej i zaczęła uspokajająco głaskać ją po głowie. Szlochająca dziewczyna wtuliła się w nią - Nawet cię nie dotknie za to co zrobił - obiecała
***
Elsa mieszkała u Wiktorii już tydzień. Siedem dni, w ciągu których już nie odezwała się nawet krótkim słówkiem. Po prostu patrzyła się w ścianę i płakała. Drugiego dnia, gdy Wika wróciła ze szkoły, zastała ją ze żyletką w dłoni i zakrwawioną ręką. To był pierwszy raz, kiedy coś sobie zrobiła. Po tym wypadku ciemnowłosa ukryła przed nią wszystkie ostre przedmioty jakie miała, ale złotooka wtedy z braku innych możliwości drapała się do krwi. Na to także Wiktoria znalazła sposób, obcinając jej paznokcie i spiłowywując je na okrągło. Potem Elsa uderzała we wszystko co miała pod ręką, nabijając sobie dziesiątki siniaków. Wika już nie wiedziała co zrobić ze zrozpaczoną przyjaciółką. Bała się, że kiedy kolejny raz wróci do mieszkania, zastanie ją martwą. Przestała nawet chodzić do szkoły, by móc ją pilnować.Dziś ktoś zapukał do ich drzwi. Zmęczona zielonooka otworzyła je, nie spoglądając przez wizjer, kto tam stoi. I okazało się, że to błąd.
- Wika, tu jest E... - Jackowi nie dane było skończyć, bo nagle rozbudzona dziewczyna spoliczkowała go tak, że aż się zachwiał. Ząbek, która mu towarzyszyła, pisnęła zaskoczona.
- Jak śmiesz w ogóle wymawiać jej imię po tym co zrobiłeś! - krzyknęła wściekła
- Wika, o co... - Wiktoria pchnęła go z całej siły, przerywając jego wypowiedź
- Nie zbliżaj się do niej! - wrzasnęła
- Wybacz - warknął chłopak, popychając ją i wbiegając do środka. Szybko odnalazł odpowiedni pokój, po czym wszedł do środka. Ale jedyne co zastał to otwarte okno z powiewającymi firankami. Elsa uciekła.
Kiedy się odwrócił zobaczył przyjaciółkę córy zimy z jakąś kartką w dłoniach. W jej szmaragdowych oczach błyszczały łzy.
- To wszystko twoja wina! - krzyknęła załamana - Zobacz co narobiłeś! - wyciągnęła w jego stronę papier. Jack wziął ją zdrętwiałymi palcami i zaczął czytać.
Droga Wiki,
Wybacz mi, ale musiałam to zrobić. Wiem, że może wydawać Ci się to głupie, ale naprawdę nie daję rady. Dziękuję za wszystko co dla mnie zrobiłaś, że nie pozwoliłaś mi ze sobą skończyć. Pamiętasz jak znalazłaś mnie z poharatanymi nadgarstkami? Byłam o krok od zrobienia ostatniego cięcia, tego które przyniosłoby mi ulgę na zawsze, ale Ty interweniowałaś.
Przepraszam, że tyle przeze mnie zmarnowałaś czasu. Nie powinnam Ci mieszać w życiu.
Postanowiłam, że odejdę. Nie próbuj mnie szukać i tak Ci się nie uda. Ukryję się tak, że nikt, nigdy mnie nie odnajdzie.
Jeszcze raz przepraszam i dziękuję Ci za wszystko.
Elsa
- Wynoś się stąd i nigdy nie wracaj! - wrzasnęła Wiktoria, wrzucając go za drzwi. Nawet nie zaprotestował, był w zbyt wielkim szoku.
Cudo!!! Kiedy next? Z niecierpliwością czekam i życzę dużo weny!!!
OdpowiedzUsuńBoże, nie myślałam, że po tej przerwie jeszcze ktokolwiek będzie to czytał...
Usuń