wtorek, 14 kwietnia 2015

Rozdział 1 - Królowa nie ma lekko

 - Królowo! Królowo! - rozległ się krzyk
 Zamrugałam nieprzytomnie. O co chodzi? Znowu Anna zgubiła się w górach?
 - Taaaak? - ziewnęłam
 - Królowo, jest już późno! Trzeba wstawać! - wołała służka
 - Już idę, Sandio, jestem na nogach od chrr... - przysnęłam na moment i zaraz się ocknęłam - wschodu słońca...
 Ruszyłam się niechętnie z ogromnego łóżka, wykonanego z białego drewna, i podeszłam do toaletki. Na głowie miałam platynowy stóg siana, a na policzku odcisnęły mi się ślady poduszki. Rozczesałam leniwie włosy i splotłam je w warkocz.
 Zerknęłam w lustro. Pod niebieskimi oczami miałam wory, bardzo widoczne z powodu mojej jaśniutkiej cery. Przemyłam twarz i zrobiłam sobie lekki make up, bo ostatnio jak weszłam w takim stanie, to Anna zmusiła mnie do drzemki. Nie żebym nie chciała spać, ale obowiązki wzywały.
 Założyłam jasnoniebieską suknię, którą stworzyłam sobie jeszcze w moim lodowym pałacu, gdy uciekłam z zamku.
 Stłumiłam ziewnięcie i spojrzałam na zegarek.
 - Już 10?! Dlaczego nikt mnie nie obudził! - jęknęłam. Za półgodziny miałam radę w sprawie... w sumie nie wiem jakiej. Nie poinformowano mnie, tylko kazano mi się stawić o tej godzinie w Wielkiej Sali.
 Pobiegłam szybko do jadalni, gdzie na szczęście już Sandie naszykowała mi śniadanie. Podziękowałam jej i szybko spałaszowałam pancakes z nutellą. Popijając mokkę poszłam na miejsce zebrania.
 Czekało już tam 10 starszych panów, moich doradców.
 - Królowo, coś marnie wyglądasz - powiedział z troska jeden z nich, chyba Carter.
 - Nie wyspałam się - mruknęłam. Usiadłam u szczytu stołu i powiodłam po nich wzrokiem - W jakiej sprawie rada została zwołana?
 - Coś dziwnego dzieje się w Di Lare
 - A mianowicie? - natychmiast oprzytomniałam
 - Ludzie tam są przerażeni, choć nie wiadomo czemu. Gdy spytaliśmy się tamtejszego władcy, odparł, że to nic takiego. - zamilkł na chwilę - Ale kiedy wychodziliśmy, jedna ze służek podbiegła do nas i powiedziała, iż z jej panem dzieje się coś złego. Rozmawia sam ze sobą nocą w komnatach.
 - Eriku, Nicodemusie, przeprowadźcie śledztwo i koniecznie sprowadźcie do mnie tę służkę. Musze z nią porozmawiać - zasępiłam się - Ile wie Anna?
 - Nic jej nie powiedzieliśmy bez twojej zgody - odparł Erik
 - Nie chcę jej martwić - westchnęłam
 - Powinna wiedzieć co dzieje się w jej królestwie - wtrącił Carter
 - Jest jeszcze młoda... należy się jej coś od życia - jęknęłam - Jestem jej to winna, za tamtą ucieczkę...
 - Co zrobisz w tej sytuacji? - zmienił temat Nicodemus
 - Muszę to przemyśleć. Ogłaszam koniec narady - obwieściłam i udałam się do biblioteki

2 komentarze: