- Anka! - pisnęła Elsa, wpatrując się w ubranie, które rzuciła jej Polka. Samula roześmiała się na widok jej przerażonej miny. Strażniczka miała w rękach coś co było prawdopodobnie spódnicą, sądząc po kroju, jednak patrząc na długość był to raczej wyjątkowo szeroki pasek.
- Powiedziałam "potrzymaj", a nie "będziesz to nosić"! - zachichotała - Nie moja wina, że Lucy ma tu prawie wszystko! - zawołała, chowając się z powrotem pomiędzy wieszakami. Wilk westchnęła cierpiętniczo. Nie była pewna czego spodziewać się po blondynce.
Nagle gdzieś z drugiego końca garderóbki rozległ się zwycięski okrzyk.
- Mam! - wykrzyknęła Samula, przybiegając i pokazując dziewczynie piękną, błękitną sukienkę - Pasuje idealnie do tego co wymyśliłam! - ucieszyła się, wciskając Strażniczce strój w rękę - Przebieraj się! Już, już!
- Okej, już idę! - zaśmiała się Elsa, widząc ogrom entuzjazmu blondynki. Polka zanurkowała z powrotem pomiędzy wieszakami, szukając zapewne dodatków do stroju, ale Frozenchild nie miała pewności. Strażniczka poszła do łazienki i przebrała się w sukienkę. Z lekkim wahaniem spojrzała w lustro.
Może i suknia sama w sobie była piękna, jednak nie pasowała na nią zbyt dobrze. Coś, co było zapewne imitacją gorsetu, odstawało za bardzo, a dół... no cóż, nie wyglądał tak, jakby sobie tego życzyła.
"Anka się chyba nie obrazi, jak to trochę zmienię", pomyślała Nikola. Skupiła się na tym, jakby chciała, by to wyglądało i uwolniła moc. Po jakiejś minucie odważyła się otworzyć oczy, by zobaczyć efekty. I to co zobaczyła tym razem się jej spodobało.
Ramiona wciąż miała odkryte, a dekolt wykończony kwiatami z kryształów, ale gorset tym razem pasował i był o wiele bardziej elastyczny. Rękawy pozostawiła długie, jedynie odrobinkę je zwężyła. Dół skróciła i teraz sięgał do kolan, jednak największą w nim zmianą był sprawienie, że zamiast być sztywny i odstający z tyłu, spływał łagodnie, z dodatkową warstwą tiulu na wierzchu. Dzięki kilku warstwom materiału pod spodem lekko się rozszerzał.
Zadowolona wyszła z łazienki, jednak zaraz spotkała się oko w oko ze sceptycznie na nią patrzącą Polką. Wilk uśmiechnęła się przepraszająco.
- Przepraszam, Ania, ale ona kompletnie na mnie nie pasowała i... - Samula uniosła rękę, przerywając jej tłumaczenia
- Miałam nadzieję, że się tym zajmiesz, bo szczerze mówiąc nie licząc koloru była do kitu - stwierdziła blondynka. Ciemnowłosą zatkało na chwilę.
- Przecież mówiłaś...!
- Psychologia, kochana. W końcu jestem córką Ateny, czego się spodziewałaś? - zachichotała heroska. Strażniczka tylko pokręciła głową z niedowierzaniem. Chociaż w sumie była już do tego przyzwyczajona. Półbogini często używała takich sztuczek, uwielbiała takie drobne, niewiele znaczące manipulacje. - Ale jednej rzeczy wciąż mi tu brakuje... Wiem! Musimy pozbyć się tego!
Elsa wciągnęła gwałtownie powietrze, kiedy Polka złapała ją za rękę i ostrożnie, choć jednocześnie szybko, zsunęła z jej palca pierścionek. Zimno przeszyło ciało Frozenchild, zmieniając jej postać. Anka uśmiechnęła się szeroko.
- Teraz jesteś prawdziwą Królową Śniegu
***
- Denerwujesz się? - z zamyślenia wyrwał ją głos Lorenzo. Nikola zamrugała lekko zdezorientowana, spoglądając na niego. Chłopak miał w rękach jakieś bambusowe kije z kręgiem ze sporych liści przyczepionych w jakiejś jednej czwartej wysokości każdego patyka. Z tego co wiedziała, należały one do trojaczek od Demeter. Trzy identyczne dziewczyny o włosach barwy świeżej słomy, oczach w odcieniu najczystszego nieba po burzy, wyważonych sylwetkach i niewinnych twarzyczkach. Były raczej niskie, o prawie głowę niższe od Anki. Podobno na występie miały zamiar zaprezentować jakiś układ taneczny połączony z pokazem mocy odziedziczonej po ich matce.
- Trochę - mruknęła platynowowłosa. Od rana nie miała na palcu pierścionka na prośbę Samuli. Polka uważała, że to pomoże jej się uspokoić i nie stworzyć burzy śnieżnej przez tremę. I chyba miała rację, bo chociażby teraz nawet jednego płatka nie przywołała, ani nie obniżyła temperatury wokół siebie, a denerwowała się mocno.
- Nie masz po co - uśmiechnął się syn Apolla - Twój głos jest piękny, na pewno sobie poradzisz. I pamiętaj, że za godzinę mamy próbę brzmienia, a potem idziemy do Lucy.
- To już?! - pisnęła dziewczyna, omal nie upuszczając pudełka z jakimiś kablami i niewielkimi głośniczkami. Była szczerze zdziwiona, że nie pokryła wszystkiego wokół lodem. Naprawdę zaczynała panować nad swoją magią.
- Nie masz co się stresować, Nik - zaśmiał się Lorenzo - To przecież tylko zabawa!
- Wiem, wiem, po prostu... - Elsa przerwała, wzdychając ciężko - Dawno nie występowałam publicznie. Trema, to wszystko - skłamała gładko. Owszem, naprawdę stresowała się przed występem, ale bardziej chodziło o to dziwne przeczucie. Coś się miało stać.
***
Jack jadł powoli obiad. Przez ostatnie kilka dni zdołał chociaż trochę poprawić swoje zdrowie, przez co nie wyglądał już tak przerażająco.
Po jakimś kwadransie grzebania w na wpół zjedzonym posiłku, westchnął i poddał się, odkładając widelec. Przez ucisk w gardle nie był w stanie nic przełknąć. Za zaledwie kilka godzin miał spotkać się pierwszy raz od ponad pół roku twarzą w twarz ze Strażniczką Wiary. Nie miał nawet najmniejszego pomysłu jak ściągnąć ją ze sobą.
Nie wiedział nawet, czy w ogóle chce ją ze sobą zabierać z powrotem. Może tam, w Obozie Herosów, jak określił to miejsce Mrok, naprawdę było jej lepiej? Przecież musiała mieć jakiś ważny powód, skoro nie wróciła, ani nie próbowała się chociażby z nimi skontaktować.
"Jack!", do jego uszu dobiegł krzyk, przyniesiony przez wiatr z innego świata. Z Północnych Wysp, a dokładniej z samego Arendelle.
Duch zimy z jękiem schował twarz w dłoniach. Biedna Anna. Nie miała pojęcia co się stało z jej starszą siostrą, a on nie miał serca pójść do niej i opowiedzieć jej o zaginięciu Elsy. Oczami wyobraźni widział już jej pełne bólu i strachu oczy. Potrząsnął głową. Samo myślenie o tym go przerastało.
Ale dziś, dziś ściągnie Frozenchild z powrotem. I to ona opowie królowej Arendelle co się stało.
- Powiedziałam "potrzymaj", a nie "będziesz to nosić"! - zachichotała - Nie moja wina, że Lucy ma tu prawie wszystko! - zawołała, chowając się z powrotem pomiędzy wieszakami. Wilk westchnęła cierpiętniczo. Nie była pewna czego spodziewać się po blondynce.
Nagle gdzieś z drugiego końca garderóbki rozległ się zwycięski okrzyk.
- Mam! - wykrzyknęła Samula, przybiegając i pokazując dziewczynie piękną, błękitną sukienkę - Pasuje idealnie do tego co wymyśliłam! - ucieszyła się, wciskając Strażniczce strój w rękę - Przebieraj się! Już, już!
- Okej, już idę! - zaśmiała się Elsa, widząc ogrom entuzjazmu blondynki. Polka zanurkowała z powrotem pomiędzy wieszakami, szukając zapewne dodatków do stroju, ale Frozenchild nie miała pewności. Strażniczka poszła do łazienki i przebrała się w sukienkę. Z lekkim wahaniem spojrzała w lustro.
Może i suknia sama w sobie była piękna, jednak nie pasowała na nią zbyt dobrze. Coś, co było zapewne imitacją gorsetu, odstawało za bardzo, a dół... no cóż, nie wyglądał tak, jakby sobie tego życzyła.
"Anka się chyba nie obrazi, jak to trochę zmienię", pomyślała Nikola. Skupiła się na tym, jakby chciała, by to wyglądało i uwolniła moc. Po jakiejś minucie odważyła się otworzyć oczy, by zobaczyć efekty. I to co zobaczyła tym razem się jej spodobało.
Ramiona wciąż miała odkryte, a dekolt wykończony kwiatami z kryształów, ale gorset tym razem pasował i był o wiele bardziej elastyczny. Rękawy pozostawiła długie, jedynie odrobinkę je zwężyła. Dół skróciła i teraz sięgał do kolan, jednak największą w nim zmianą był sprawienie, że zamiast być sztywny i odstający z tyłu, spływał łagodnie, z dodatkową warstwą tiulu na wierzchu. Dzięki kilku warstwom materiału pod spodem lekko się rozszerzał.
Zadowolona wyszła z łazienki, jednak zaraz spotkała się oko w oko ze sceptycznie na nią patrzącą Polką. Wilk uśmiechnęła się przepraszająco.
- Przepraszam, Ania, ale ona kompletnie na mnie nie pasowała i... - Samula uniosła rękę, przerywając jej tłumaczenia
- Miałam nadzieję, że się tym zajmiesz, bo szczerze mówiąc nie licząc koloru była do kitu - stwierdziła blondynka. Ciemnowłosą zatkało na chwilę.
- Przecież mówiłaś...!
- Psychologia, kochana. W końcu jestem córką Ateny, czego się spodziewałaś? - zachichotała heroska. Strażniczka tylko pokręciła głową z niedowierzaniem. Chociaż w sumie była już do tego przyzwyczajona. Półbogini często używała takich sztuczek, uwielbiała takie drobne, niewiele znaczące manipulacje. - Ale jednej rzeczy wciąż mi tu brakuje... Wiem! Musimy pozbyć się tego!
Elsa wciągnęła gwałtownie powietrze, kiedy Polka złapała ją za rękę i ostrożnie, choć jednocześnie szybko, zsunęła z jej palca pierścionek. Zimno przeszyło ciało Frozenchild, zmieniając jej postać. Anka uśmiechnęła się szeroko.
- Teraz jesteś prawdziwą Królową Śniegu
***
- Denerwujesz się? - z zamyślenia wyrwał ją głos Lorenzo. Nikola zamrugała lekko zdezorientowana, spoglądając na niego. Chłopak miał w rękach jakieś bambusowe kije z kręgiem ze sporych liści przyczepionych w jakiejś jednej czwartej wysokości każdego patyka. Z tego co wiedziała, należały one do trojaczek od Demeter. Trzy identyczne dziewczyny o włosach barwy świeżej słomy, oczach w odcieniu najczystszego nieba po burzy, wyważonych sylwetkach i niewinnych twarzyczkach. Były raczej niskie, o prawie głowę niższe od Anki. Podobno na występie miały zamiar zaprezentować jakiś układ taneczny połączony z pokazem mocy odziedziczonej po ich matce.
- Trochę - mruknęła platynowowłosa. Od rana nie miała na palcu pierścionka na prośbę Samuli. Polka uważała, że to pomoże jej się uspokoić i nie stworzyć burzy śnieżnej przez tremę. I chyba miała rację, bo chociażby teraz nawet jednego płatka nie przywołała, ani nie obniżyła temperatury wokół siebie, a denerwowała się mocno.
- Nie masz po co - uśmiechnął się syn Apolla - Twój głos jest piękny, na pewno sobie poradzisz. I pamiętaj, że za godzinę mamy próbę brzmienia, a potem idziemy do Lucy.
- To już?! - pisnęła dziewczyna, omal nie upuszczając pudełka z jakimiś kablami i niewielkimi głośniczkami. Była szczerze zdziwiona, że nie pokryła wszystkiego wokół lodem. Naprawdę zaczynała panować nad swoją magią.
- Nie masz co się stresować, Nik - zaśmiał się Lorenzo - To przecież tylko zabawa!
- Wiem, wiem, po prostu... - Elsa przerwała, wzdychając ciężko - Dawno nie występowałam publicznie. Trema, to wszystko - skłamała gładko. Owszem, naprawdę stresowała się przed występem, ale bardziej chodziło o to dziwne przeczucie. Coś się miało stać.
***
Jack jadł powoli obiad. Przez ostatnie kilka dni zdołał chociaż trochę poprawić swoje zdrowie, przez co nie wyglądał już tak przerażająco.
Po jakimś kwadransie grzebania w na wpół zjedzonym posiłku, westchnął i poddał się, odkładając widelec. Przez ucisk w gardle nie był w stanie nic przełknąć. Za zaledwie kilka godzin miał spotkać się pierwszy raz od ponad pół roku twarzą w twarz ze Strażniczką Wiary. Nie miał nawet najmniejszego pomysłu jak ściągnąć ją ze sobą.
Nie wiedział nawet, czy w ogóle chce ją ze sobą zabierać z powrotem. Może tam, w Obozie Herosów, jak określił to miejsce Mrok, naprawdę było jej lepiej? Przecież musiała mieć jakiś ważny powód, skoro nie wróciła, ani nie próbowała się chociażby z nimi skontaktować.
"Jack!", do jego uszu dobiegł krzyk, przyniesiony przez wiatr z innego świata. Z Północnych Wysp, a dokładniej z samego Arendelle.
Duch zimy z jękiem schował twarz w dłoniach. Biedna Anna. Nie miała pojęcia co się stało z jej starszą siostrą, a on nie miał serca pójść do niej i opowiedzieć jej o zaginięciu Elsy. Oczami wyobraźni widział już jej pełne bólu i strachu oczy. Potrząsnął głową. Samo myślenie o tym go przerastało.
Ale dziś, dziś ściągnie Frozenchild z powrotem. I to ona opowie królowej Arendelle co się stało.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz