piątek, 1 maja 2015

Rozdział 13 - Pocałuj mnie

 Drżałam lekko w objęciach Jack'a. Okropne zimno powoli rozchodziło się po moim ciele, wzrok mi się mglił, a słuch słabł. Nie słyszałam już wiatru ani głosu chłopaka. On sam był nieco rozmazany.
 Nagle coś złotego owinęło mi się wokół nadgarstka i zaczęło świecić. W moim wnętrzu obudziło się ciepło. Z powrotem widziałam wyraźnie Jack'a, a do moich uszu dotarł głos Roszpunki.
 - ...dawny skarb. Kwiatku światło zbudź...
 - Elsa, nie poddawaj się - mówił chłopak
 Ich głosy nakładały się na siebie i mieszały
 - ...ulecz każdą z ran...
 - Nawet nie próbuj mnie zostawiać
 - ...odwróć czasu bieg...
 Zimno coraz bardziej mi dokuczało, mimo magii Roszpunki. Co prawda wolniej się rozchodziło, ale nie znikało.
 Po jakimś czasie dolecieliśmy na miejsce. Chłopak wyplątał się z włosów blondyny i położył mnie delikatnie na kanapie, okrywając kocem. Dziewczyna cały czas śpiewała.
 - Elsa... - głos Jack'a się łamał - Nie możesz umrzeć... od 300 lat żyłem w ciemności, robiąc ciągle to samo... Dopiero ty uświadomiłaś mi, że czegoś mi brak. - po jego twarzy spływały łzy. Wyciągnęłam rękę i otarłam jego policzki
 - Kocham cię - szepnęłam - Będę kochać. Jeśli po śmierci będzie jakieś życie, nadal będę cię kochać.
 Do pomieszczenia wszedł Zając.
 - Gdzie jest North? - zerwał się od razu chłopak
 - Nie ma go tu. Jest z Zębuszką. - powiedział sucho - Odsuń się od niej. - Jack zawahał się - Teraz!
 - Zając o co chodzi? Elsa zamarza, trzeba jej pomóc - podszedł do niego
 - Kłamie - odpowiedział futrzak - Lód nie może zamarznąć. Od kiedy Roszpunka ma na drugie Anna?
 - Anna musiała zostać w Koronie, zaatakował nas Pitch, a Elsa nas obroniła. Ale on coś jej zrobił i ona umiera! Punzie spowalnia to!
 Zając w trzech susach doskoczył do miejsca, gdzie stała blondyna i jednym ciosem odrzucił ją pod ścianę. Dziewczyna legła nieprzytomna na podłodze.
 - Zając! - krzyknął zaskoczony Jack - Co ty wyprawiasz?! - podbiegł do nieprzytomnej Roszpunki
 Zając złapał mnie brutalnie za ramię i zmusił do wstania. Ledwo trzymałam się na nogach. Coś mi się jednak nie zgadzało w jego wyglądzie.
 - Zostaw ją! - zawołał białowłosy chłopak, ale zaraz potem Zając machnięciem łapy posłał i jego na ścianę. Chciałam mu pomóc, ale futrzak pchnął mnie brutalnie na drewnianą barierkę.
 Spojrzałam przerażona na niego i zorientowałam się co mi się nie zgadzało.
 On powinien mieć zielone oczy nie czarne!
 - Nie spodziewałem się czegoś takiego po tobie - powiedział Jack. Stał z rękami zaciśniętymi na lasce za Zającem.
 - Jack - jęknęłam - To nie on... oczy, jego... - urwałam, bo "Kangur" Wielkanocny uderzył mnie z ogromną siłą w brzuch, pozbawiając tchu i powalając na podłogę.
 Białowłosy posłał w niego lodowy promień, ale ten go uniknął. Skrępowało go coś złotego.
 Spojrzałam słabo tamtą stronę. Roszpunka odzyskała przytomność.
 Zając szarpnął się, przyciągając ją do siebie i przyłożył ostrą krawędź bumeranga do jej gardła. Zmusił ją do ustawienia się przodem do Jack'a. Chyba stwierdził, że nie stanowię zagrożenia, bo zaraz umrę i odwrócił się do mnie plecami. Gorzej, że raczej miał rację, gdyż zimno już ogarnęło mnie całkowicie.
 - A teraz nie rzuć laskę, bo inaczej ją zabiję - zagroził
 Roszpunka nie może zginąć przeze mnie, pomyślałam. Resztkami sił dźwignęłam się na kolana i cisnęłam lodem w Zająca. Upadł uwalniając dziewczynę, która szybko odsunęła się poza zasięg jego łap.
 - To nie koniec - wycharczał i rozsypał się w czarny piach
 Jack odrzucił laskę i złapał mnie w ramiona.
 - Elsa, nie! - krzyknął zrozpaczony
 - Tylko... tyle... mog...łam... dla ciebie... zrobić... - wyszeptałam skostniałymi z zimna wargami
 - Uratowałaś mi życie - powiedziała Roszpunka stając przy nas ze spuszczoną głową. - A ja nie mogę ci pomóc - zapłakała
 - Możesz... zrobić... dla mnie... ostatnią rzecz... Jack...
 - Co zechcesz - obiecał
 - Pocałuj mnie - odparłam z trudem
 Chłopak spojrzał na mnie z uczuciem. Odgarnął delikatnie z mojego czoła grzywkę i złożył na moich ustach pocałunek.

4 komentarze:

  1. Nieeeeeeeeeeeeee!!!!! Ehehehe przez ciebie ryczę jak małe dziecko,które nie dostało lodów!Ale na poważnie bardzo wzruszający i piękny rozdział.Nie wiem jak ty to robisz,ale fabuła robi się coraz ciekawsza,a myślałam,że bardziej ciekawa już nie może być...Ciekawi mnie co z Kangurem się stało...Chyba,że to był koszmar,który się w niego uformował...Mam nadzieję,że w ciągu dalszym wszystko się wytłumaczy,więc czekam na nexta z ogromną niecierpliwością!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kangur to nie był Kangur, ale i nie koszmar :)
      I thx za komentarze <3

      Usuń